By żyło się lepiej…

By żyło się lepiej…

W reformie służby zdrowia rządu Donalda Tuska chodzi o nowe „produkty finansowe” i wielkie pieniądze! Jak brzmiało hasło promujące na przełomie lat 1998-1999 r. wprowadzaną przez ekipę premiera Buzka reformę służby zdrowia? „Pieniądze idą za pacjentem”! Autorzy tej reformy nie obiecywali nam, że poprawi się dostępność chorych do nowoczesnych procedur medycznych, a polskie szpitale zaczną wyglądać jak Schwarzwaldklinik… Mówili o pieniądzach, które zaoszczędzi budżet. Bo wiele musiało się zmienić, by wszystko zostało po staremu. Dziś rząd Tuska kroczy przetartym wówczas szlakiem. Łatwo przewidzieć finał. Trochę historii (pieniężnej) Pierwsze tygodnie 1999 r. upłynęły pod znakiem bałaganu w szpitalach i oskarżeniach władz kas chorych o wyjątkową dbałość o nowe samochody, luksusowe biurka i krycie miedzianą blachą dachów nowo nabytych siedzib. Ale ciekawsze procesy działy się na zapleczu. Otóż resort finansów ogłosił wówczas tajny (sic!) przetarg na obsługę zobowiązań służby zdrowia. Chodziło o tzw. ustawę Płoskonki (Józef Płoskonka, wiceminister MSWiA) przyjętą przez Sejm jesienią 1998 r., która „oddłużała” szpitale z dniem 1 stycznia 1999 r. Długi służby zdrowia miał przejąć skarb państwa. Smaczku ustawie dodawał fakt, że jeszcze w trakcie prac nad nowym prawem co bardziej przedsiębiorczy dyrektorzy szpitali śmiało ruszyli na zakupy. Pół biedy, gdy kupowali zapasy leków i węgla czy nowoczesne ultrasonografy, ale kupowali też dywany, wykładziny, luksusowe alkohole, samochody… Efekt „ustawy Płoskonki” był taki, że w listopadzie i grudniu 1998 r. zadłużenie polskiej służby zdrowia wzrosło skokowo z 5 do 7 mld zł! Przypomnę, że planowany na 1999 r. deficyt budżetowy państwa wynieść miał 12 mld zł. Kto się na tym wzbogacił? 1 kwietnia 1999 r. wiceminister finansów Jarosław Bauc podpisał umowę z Bankiem Handlowym, który wygrał wspomniany tajny przetarg na obsługę zobowiązań służby zdrowia. Umowa gwarantowała bankowi przekazanie odpowiednich środków budżetowych na ten cel. Po czym zapadła cisza. Z tego punktu widzenia, ubocznym efektem reformy służby zdrowia był też czysty zysk Banku Handlowego. A co dziś planuje rząd? 12 stycznia br. o godzinie 12.47 Polska Agencja Prasowa doniosła w depeszy, że „PO ma pomysł na szpitalne długi”: „Szef klubu PO Zbigniew Chlebowski powiedział, że Ministerstwo Zdrowia przygotowuje projekt ustawy, który ma na celu sekurytyzację długów”. Sekurytyzacja miałaby polegać na emisji krótkoterminowych papierów wartościowych – czyli odpowiednio oprocentowanych obligacji. Nie wątpię, że te walory stałyby się poszukiwanym towarem. Ich posiadacze, gdyby pojawiły się kłopoty ze spłatą, mogliby zamienić je na akcje lub udziały w planowanych przez Platformę szpitalnych spółkach prawa handlowego. A stąd tylko krok do prywatyzacji. Czołowi politycy Platformy mają doświadczenie w obrocie szpitalnymi wierzytelnościami. W drugiej połowie lat 90. prezes Narodowego Banku Polskiego Hanna Gronkiewicz-Waltz zetknęła się z tym zjawiskiem osobiście. Szczegóły kryją archiwa I Wydziału Cywilnego Sądu Okręgowego w Warszawie. Pod sygnaturą I C 1213/98 dostępne są tam co najmniej trzy tomy sprawy toczącej się od 1998 r. z powództwa Banku Millennium przeciw skarbowi państwa. Roszczenie to wraz z odsetkami opiewało na grubo ponad 100 mln zł i związane było z głośną niegdyś tzw. aferą sprzętową. Ale afera sprzętowa to pikuś przy planach Platformy Obywatelskiej. OFRUZ – to jest to! Dodatkowym źródłem pieniędzy dla służby zdrowia mają być w zamyśle reformatorów Otwarte Fundusze Równoległego Ubezpieczenia Zdrowotnego – w skrócie OFRUZ. Jak doniósł 15 stycznia br. „Parkiet”, „Mają one obracać miliardami złotych rocznie”. Resort zdrowia szacuje – co dowodzi, że prace nad OFRUZ są zaawansowane – iż jeśli 40% osób płacących dziś składki ZUS wykupiłoby ubezpieczenia równoległe, zapewniające dostęp do usług medycznych o podwyższonym standardzie, wpływy do nowych funduszy przekroczyłyby rocznie 6 mld zł. Po dwóch latach byłoby 12 mld, po trzech pewnie z 19… itd. Kilka procent od owych kwot wydane na „prowizje” dla polityków pozwoliłoby „kupić” nie tylko klub parlamentarny Platformy Obywatelskiej, ale cały Sejm, Senat i szefa CBA z jego fundamentalnymi zasadami! Ale nie dziwmy się, OFRUZ to kalka Otwartych Funduszy Emerytalnych z 1999 r., które miały zapewnić nam

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2008, 2008

Kategorie: Kraj