Pistolet trzymam w biurku

Pistolet trzymam w biurku

Prokuratorzy pytali mnie, ilu zmian kadrowych dokonam. Odpowiadałem: jak będziecie dobrze pracować, to żadnej Rozmowa z Lechem Kaczyńskim, ministrem sprawiedliwości – Po nominacji na ministra powiedział pan, że czas pobłażania dla bandytów się skończył. Myśli pan, że się przestraszą? – Nie wiem, czy się przestraszą. Natomiast wiem, że muszę dać sygnał. Nie jest prawdą, że na to środowisko nie można wpływać. Gdy w USA bardzo ostro zwalcza się przestępczość, to daje to efekty. Nie mówię tego dlatego, że jestem wyznawcą amerykańskiej cywilizacji. Ja po prostu nie rozumiem powodów, dla których wobec mordercy, gwałciciela, bandyty należy być pobłażliwym. – Za komuny siedział pan w więzieniu razem z kryminalistami. Czy oni mówili, że boją się surowych wyroków? – Boją się. Zwłaszcza długoletnich kar i takich więzień, w których kary są wykonywane w sposób twardy, jak np. zakład w Czarnym. Ten lęk może ograniczyć ich działalność, choć nie jest to czynnik decydujący. Wielu skazanych nie potrafiło sobie wyobrazić, że mogliby żyć inaczej niż z przestępstw. Oni bali się wtedy, kiedy istniało ryzyko, że zostaną złapani. Jeżeli natomiast popełniali przestępstwa we własnym środowisku np. gwałcąc i bijąc prostytutki, o których wiedzieli, że nie pójdą na policję, to wysokość kary nie była żadnym ograniczeniem. Wiedzieli, że dopóki nie zabiją,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji "Przeglądu", która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.
Wydanie: 2000, 38/2000

Kategorie: Wywiady