Skarb w archiwum

Skarb w archiwum

Czuję się jak archeolog, który prowadzi prace wykopaliskowe

– mówi w wywiadzie dla portalu PiszemyWspomnienia.pl dr Dariusz Wierzchoś z Archiwum Akt Nowych

– O tym, że w Archiwum Akt Nowych znajduje się wiele tysięcy pamiętników, wie garstka osób. Skąd się one u was wzięły?
– Z siedziby dawnego Domu Pamiętnikarstwa Polskiego i Polonijnego w Rudnie koło Warszawy, która podlegała Towarzystwu Przyjaciół Pamiętnikarstwa – organizacji założonej w 1969 r. m.in. przez profesorów Józefa Chałasińskiego i Jana Szczepańskiego. Towarzystwo bardzo źle zniosło przemianę ustrojową. W 1997 r. pałacyk, w którym znajdował się Dom Pamiętnikarstwa, sprzedano i nowi właściciele usunęli „papierzyska”: pamiętniki, dokumentację organizacyjną Towarzystwa Przyjaciół Pamiętnikarstwa, poszyty czasopism, wycinki prasowe, księgozbiór. Przechowywane pod gołym niebem, zabezpieczone jedynie folią zbiory odkrył Zbigniew Gluza z Ośrodka KARTA. We wrześniu 2002 r. pracownicy KARTY załadowali zbiory na ciężarówki i dostarczyli je do naszego archiwum. Z uwagi na potworne zagrzybienie pozostawiono je na rampie. Dopiero po odkażeniu w komorze gazowej pamiętniki trafiły do magazynu i można było przystąpić do prac nad ich zewidencjonowaniem.

– Z jakiego okresu one pochodzą?
– Najnowsze, które czytałem – z drugiej połowy lat 90., najstarszy – z początku XX w. i obejmuje wydarzenia poprzedniego stulecia. Pokaźna część zbioru to pamiętniki powstałe w okresie II Rzeczypospolitej i nie mniej pokaźna – pamiętniki powojenne. Wśród tych ostatnich są zarówno teksty napisane na licznie organizowane konkursy, jak też pisane samorzutnie i oddawane przez autorów Towarzystwu Przyjaciół Pamiętnikarstwa. Znalazłem także pamiętniki wojenne.

– Czy to największy zbiór pamiętników w Polsce?
– Na pewno jeden z największych.

– Co się z nim teraz dzieje?
– Z uwagi na to, że zbiór jest bardzo obszerny i trafił do nas w postaci tzw. rozsypu archiwalnego, musi przed udostępnieniem przejść żmudny proces uporządkowania i inwentaryzacji. Tym się właśnie zajmuję od czterech lat: sporządzam spis jednostek archiwalnych w bazie danych IZA (Inwentarz Zasobu Archiwalnego). Ewidencja zawiera podstawowy opis: serię, imię i nazwisko autora, daty skrajne, które obejmuje pamiętnik. Wpisuję także dołączone do niektórych pamiętników zdjęcia, znaczki, przedmioty osobiste itp.

Pamiętnik porusza zmysły

– Przegląda pan pamiętnik jedynie pod kątem informacji niezbędnych do ewidencji?
– To pytanie wynika chyba ze stereotypu postrzegania archiwistów. Kojarzy się nas ze starszymi, lekko przygarbionymi, szarymi osobami w fartuchach i okularach z grubymi szkłami, ludźmi poruszającymi się w czeluściach ciemnych magazynów i rzadko wychodzącymi na światło dzienne. Tak nie jest. Życie archiwisty nie sprowadza się do porządkowania dokumentów i sprawdzania, czy leżą one we właściwym miejscu. Jesteśmy strażnikami pamięci. Mamy bezpośredni dostęp do czystego źródła wiedzy, które nie zostało jeszcze poddane przetworzeniu. Chętnie korzystamy z tego przywileju, bo dzięki niemu możemy formułować własne oceny, nie musimy powielać opinii przeczytanych w książkach lub gazetach.

– Jak pan korzysta z tego czystego źródła?
– Gdy sięgam po kolejny pamiętnik, nawiązuję z nim kontakt zmysłowy. Chłonę go wzrokiem, dotykiem, węchem. To uczucie znane każdemu, kto odnajduje na strychu stare listy. Nie tylko czytam pamiętniki, ale także staram się badać styl wypowiedzi, charakter i stopień staranności pisma, kształt liter. To wszystko ma znaczenie. Archiwista, dysponując odpowiednią metodologią i posiłkując się pomocą grafologa, może sporządzić analizę historyczną pamiętnika oraz portret psychologiczny jego autora.

– Czy zauważył pan jakieś zmiany w podejściu do pisania?
– Styl wypowiedzi i charakter pisma najstarszych pamiętników znacznie różni się od pisanych odręcznie w latach 60. i 70. Autorów dawnych wspomnień cechuje jasność i zwięzłość w formułowaniu myśli oraz niezwykle staranny charakter pisma. W latach 70. i 80. część pamiętników była pisana na kolanie, chaotycznie i niechlujnie.

– Przecież ci późniejsi autorzy byli lepiej wykształceni.
– To nie ma znaczenia. Nawet bardzo starzy autorzy, którzy nauczyli się pisać już jako ludzie dorośli w ramach walki z analfabetyzmem, pisali wspomnienia z namaszczeniem i starannością. Oni po prostu przywiązywali ogromną wagę do roli słowa pisanego i do tego, że posiedli umiejętność czytania i pisania. To łatwo zrozumieć, obserwując wpisy na forach internetowych – ich autorzy są przecież znacznie lepiej wykształceni niż poprzednie pokolenia, ale słowo pisane ma dla nich mniejszą wartość.

Świadkowie historii niezwykłych

– Jako jedyny ma pan codzienny kontakt z ocalonymi pamiętnikami. To chyba fascynujące zajęcie?
– Czuję się jak archeolog, który prowadzi prace wykopaliskowe: ostrożnie zdejmuje kolejne warstwy ziemi, by dotrzeć do skarbu, a przy okazji wykopuje inne cenne znaleziska. Przekonuję się, że jestem pierwszym czytelnikiem niektórych tekstów – do Towarzystwa Przyjaciół Pamiętnikarstwa napływało ich tak wiele, że chwilami traciło ono kontrolę nad zasobami. To widać w bałaganie zachowanej ewidencji. Część pamiętników w ogóle nie została zarejestrowana. W niektórych teczkach umieszczono prace pochodzące z różnych konkursów – nikt nie wiedział, co one naprawdę kryją. Odnalazłem także wspomnienia nagrane na taśmę magnetofonową, których nikt nie spisał i prawdopodobnie nie odsłuchał. Jestem odkrywcą, bo nie wiem, na co za chwilę trafię.

– Co pan odkrył?
– Gdy zaczynałem pracę z pamiętnikami, poinformowano mnie, że są to materiały socjologiczne dokumentujące przemiany w XX w. Okazało się, że te zmiany obejmują także z jednej strony wiek XIX, a z drugiej – pierwsze lata po przemianie ustrojowej w 1989 r. Ostatnie pamiętniki pochodzące ze schyłkowego okresu aktywności Towarzystwa Przyjaciół Pamiętnikarstwa są próbą uchwycenia zmian ustrojowych. W dokumentacji organizacyjnej natknąłem się na pismo zarządu towarzystwa do przewodniczącego Samoobrony Andrzeja Leppera z prośbą o propagowanie idei pamiętników wśród biednych chłopów. Już wtedy w łonie towarzystwa zrodził się pomysł, by nazwać je „lepperowianami”. Jednak pamiętniki to nie tylko materiały socjologiczne, lecz także materiały o niezwykłej wartości historycznej.

– Czego nowego pan – zawodowy historyk – dowiedział się z pamiętników?
– Wielu rzeczy – także z obszaru moich profesjonalnych zainteresowań. Poznałem bliżej życie Polaków w Rosji przed przewrotem październikowym w 1917 r. i podczas wojny domowej. Śledziłem losy Polaków, którzy na polecenie bolszewików pojechali do republik azjatyckich, by uczyć pisać i czytać komisarzy i zwykłych żołnierzy. Poznałem nieznane wcześniej epizody. Jeden z autorów opisał, jak w czasie II wojny światowej w Stalowej Woli zjawił się Hitler ze swoją świtą. Nagle zaniemógł towarzyszący mu Konstantin von Neurath i Hitler polecił sprowadzić lekarza. Padło na autora pamiętnika. To było dla mnie niesamowite. Lekarz z prowincji widział w jednym miejscu Hitlera, Goebbelsa, Neuratha. Tych, którzy wtedy kontrolowali wielką część świata.

– Czy w pamiętnikach jest ukryty skarb?
– Bez wątpienia. Niedawno kontrola skarbowa dokonywała w archiwum kwerendy, dociekając, ile w naszych zasobach jest niezrealizowanych obligacji i bonów skarbu państwa. Chodziło o zapobieżenie pojawieniu
się nowych, nieuzasadnionych roszczeń. Przypomniałem sobie, że w jednym z pamiętników, którego autor opisywał życie w Warszawie od dzieciństwa po późną starość w końcu lat 70., są powklejane obligacje, ale zrealizowane. Jednak nawet gdyby nie były zrealizowane, cenniejsze są w tym pamiętniku zdjęcia przedstawiające codzienność żołnierzy w dniach zamachu majowego.

Polaków portret własny

– Zdarzyło się panu natknąć w
pamiętnikach na znajome osoby lub bliskie miejsca?
– W paru przypadkach trafiłem na kilka znanych mi osobiście osób i opis okolicy, z której pochodzą moi rodzice i ja. Znalazłem także nazwiska osób zajmujących obecnie ważne stanowiska publiczne.

– Na ile pamiętniki – myślę o tych inspirowanych, nadsyłanych na konkursy organizowane w PRL – są prawdziwe?
– W większości wypadków są szczere. Dotyczy to także oceny PRL. Część autorów pamiętników odbierała ją generalnie dobrze, dla części zaś był to czas zły. I pierwsi, i drudzy nie patrzą na rzeczywistość w sposób czarno-biały. Chwalący PRL odcinają się od stalinizmu, krytykujący ją zaś przyznają, że ma dobre strony. Pewnemu z autorów pamiętników nie podoba się partia, która go oszukuje, ale podoba mu się, że jego dziecko może kształcić się za darmo. Jednak większość pamiętników nie dotyka bezpośrednio polityki, Gomułki i Gierka, lecz codziennego życia w środowisku zawodowym, społecznym, lokalnym, rówieśniczym, rodzinnym.
Autorzy opisują pierwsze lata po ślubie, pierwsze lata na gospodarce, miesiąc swojego życia, przełomowe wydarzenia, urządzanie się, stosunki w zakładzie pracy. Jeden z uczestników konkursu „Dwa starty” zderzył siebie w momencie, gdy trafił do więzienia i gdy opuścił zakład karny. Ten zapis codziennych doświadczeń Polaków jest na ogół bardziej wiarygodny niż np. migawki z życia umieszczane w portalu Nasza-klasa.

– Można zatem powiedzieć, że te pamiętniki to Polaków portret własny?
– To portret własny wielu pokoleń Polaków.

– Ile tych portretów pan dotąd
poznał?
– Wnikliwie przeczytałem 2 tys. pamiętników, pobieżnie zaś 6 tys.

Archiwum czeka

– Czy był pan ciekaw, jak dalej potoczyło się życie niektórych autorów pamiętników lub ich dzieci?
– Bardzo poruszył mnie pamiętnik kobiety opisującej życie w polskiej wspólnocie w Chinach. Jej córka studiowała i pracowała potem na uniwersytecie w Pekinie, a syn był oficerem chińskiej marynarki handlowej, mieszkał w Szanghaju. Bardzo bym chciał wiedzieć, jakie były ich dalsze losy. Podobnie jak powojenne losy mieszkających w USA Polaków, którzy brali udział w wojnie na Pacyfiku. W naszych zbiorach jest pamiętnik uczestnika kampanii pod Guadalcanal, który sporządził wykaz walczących razem z nim Polaków pochodzących z jego parafii w Illinois. Czytając jego relację, myślałem o amerykańskich Polakach biorących udział w wojnie wietnamskiej i o Polakach – obywatelach byłego ZSRR, którzy jako żołnierze armii radzieckiej walczyli w Afganistanie. Dziś wielu z nich jest obywatelami Ukrainy, Białorusi, niektórzy regularnie przyjeżdżają do Polski. Nie wiem, dlaczego nikt nie zbiera ich wspomnień. Przecież sprawa wojny w Afganistanie znowu jest aktualna.

– Może dlatego, że nie ma organizacji inspirującej – jak w okresie aktywności Towarzystwa Przyjaciół Pamiętnikarstwa – pisanie wspomnień. Poza tym do kogo mieliby kierować wspomnienia Polacy walczący w radzieckich mundurach w Afganistanie?
– Do nas. Idea pamiętnikarstwa przeżyła Towarzystwo Przyjaciół Pamiętnikarstwa. Archiwum Akt Nowych przyjmuje pamiętniki.

– Kto o tym wie?
– Ci, którzy przysyłają lub przynoszą do nas swoje wspomnienia, dokumenty prywatne. Z reguły są one włączane do zasobu.

– Co należy zrobić?
– Zatelefonować lub napisać list, zapytać, kiedy można przekazać pamiętniki. Możemy nawet odebrać wspomnienia w domu autora. Zatroszczymy się o nie – umieścimy w ewidencji, zagwarantujemy bezpieczne warunki przechowywania i umożliwimy wgląd do nich osobom zainteresowanym. Otrzymujemy pamiętniki od Polaków mieszkających na stałe za granicą, którzy obawiają się o ich przyszły los.

– A jeśli ktoś odkryje, że w archiwum jest jego dawny pamiętnik – np. wysłany na konkurs – lub pamiętnik bliskiej osoby i będzie chciał go odzyskać?
– Zbiór był własnością Towarzystwa Przyjaciół Pamiętnikarstwa, a obecnie należy do Archiwum Akt Nowych. Można uzyskać za to kserokopię pamiętnika. Mieliśmy taki przypadek – pewien pan zwrócił się do nas w sprawie pamiętnika matki i otrzymał ksero.

– Kiedy pamiętniki znajdą się w katalogach archiwum i wszyscy chętni będą mogli się z nimi zapoznać?
– Chciałbym, aby stało się to jak najszybciej. Pracuję mocno, ale nie należy oczekiwać, że stanie się to wkrótce. Do tej pory zostało zewidencjonowanych ponad 100 m bieżących materiałów, a zasób liczy 270-300.

– Do ilu pamiętników pan jeszcze nie zaglądał?
– Nie sposób podać dokładnej liczby, ale myślę, że co najmniej do 10 tys.

Wydanie: 2010, 37/2010

Kategorie: Kultura

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy