Zagłada Krety minojskiej

Zagłada Krety minojskiej

Czy wybuch wulkanu unicestwił pierwszą cywilizację Europy? Była to największa katastrofa starożytności. Straszliwa erupcja wulkanu na wyspie Thera unicestwiła tajemniczą kulturę Krety minojskiej, pierwszą cywilizację Europy. Kataklizm otworzył drogę do hegemonii Greków i powstania cywilizacji klasycznej, z której współczesna Europa wywodzi swoje korzenie. Naukowcy ostatnio doszli jednak do wniosku, że wybuch na Therze nastąpił ok. 1627-1600 r. p.n.e., sto lat wcześniej, niż do tej pory przypuszczano. Takie wyniki przyniosły badania gałęzi drzewa oliwnego, pogrzebanego przez wulkaniczne popioły. Zwęglona gałąź, długa na metr, o średnicy 15 cm, przez ponad 35 wieków tkwiła w wysokiej, spadającej stromo do morza pumeksowej ścianie na Therze. Dla badaczy starożytności nowa datacja ma przełomowe znaczenie. To tak, jakby udowodnić, że II wojna światowa wybuchła w 1839 r. Jeśli te ustalenia się potwierdzą, chronologia świata egejskiego, Egiptu oraz państw starożytnego Wschodu zostanie postawiona na głowie. Cywilizacja Krety minojskiej do dziś pozostaje zagadką. Nie wiadomo, jaki lud ją stworzył ani dlaczego wspaniała kultura nagle rozkwitła w II tysiącleciu p.n.e. na wyspie skalistej, jałowej i ubogiej. Poddani mitycznego króla Minosa z pewnością nie mówili po grecku, ale ich dziwnego pisma, zwanego linearnym A, do dziś nie udało się odczytać. Kreteńczycy mieli kontakty z Egiptem, Syrią, Mezopotamią, Anatolią i Grecją kontynentalną, lecz ich morska kultura fascynuje swą oryginalnością. Była to pierwsza rodzima cywilizacja europejska. Od 2000 r. p.n.e. Minojczycy wznosili wielkie kompleksy architektoniczne, nazywane obecnie pałacami: Knossos, Fajstos, Malia, Kato Zakro. Ściany pałacowych komnat pokrywały barwne, przepiękne freski. Nie ma na nich scen bitewnych, bóstw, demonów czy władców imponujących potęgą. Podziwiać za to można nierealne, baśniowe ogrody, smukłych młodzieńców i dziewczęta w procesjach, w kolorowym tłumie czy też skaczących przez byki. Takich fantazyjnych wizerunków nie znaleziono w żadnej innej krainie starożytnego Wschodu. Pałace kreteńskie nie miały fortyfikacji, na wyspie nie odnaleziono śladów niszczycielskich wojen. Niektórzy widzieli więc w Minojczykach marzycieli-pacyfistów, bezpiecznych na swej wyspie „pośrodku zielonego morza”, jak to ujmują egipskie kroniki. Uważano, że w społeczeństwie kreteńskim kobiety korzystały z licznych praw, a szczególną cześć oddawano żeńskim bóstwom. Prawdopodobnie istniała kreteńska thalassokratia, czyli imperium morskie, jak zaświadczają historycy greccy – Herodot, a zwłaszcza genialny Tukidydes. Ten ostatni zapewnia, że król Minos jako pierwszy miał flotę, panował nad Cykladami i bezwzględnie tępił piratów. Źródła archeologiczne świadczą, iż minojscy żeglarze docierali nawet na Sycylię (w tym czasie Grecy mykeńscy z kontynentu, prymitywni wojownicy, nie ośmielali się zapuszczać na morze). Być może pod osłoną licznych okrętów Kreteńczycy mogli spokojnie budować swe wspaniałe pałace i nie przejmować się sprawami wojny. Kreteńskie imperium, któremu nie zagrażało żadne z „lądowych” mocarstw ówczesnego świata, przestało istnieć w dramatycznych okolicznościach. W 1939 r. grecki profesor Spyridon Marinatos napisał na łamach angielskiego magazynu „Antiquity” słynny artykuł „Wulkaniczna zagłada Krety minojskiej”. Większość zawartych w nim tez weszła do podręczników starożytności. Zagłada rozpoczęła się od silnego trzęsienia ziemi na Therze (dawniej Santorini), położonej 110 km na północ od Krety. Kataklizm nie tylko obrócił w perzynę miejscowe osady, lecz także skruszył mury kreteńskich pałaców. Potem wulkan plunął ogniem, popiołem i dymem. Rozkołysało się morze, w brzegi uderzyły ogromne fale, rozżarzone bomby wulkaniczne roztrzaskały dachy domów portu Akrotíri na Therze. Wtedy na jakiś czas zapanował spokój. Pewien artysta w Akrotíri postanowił upamiętnić żywioł. Zaczął malować fresk przedstawiający tsunami, martwe ciała leżące na brzegu i potrzaskane okręty. Nie zdążył dokończyć dzieła. Nastąpił drugi, potworny paroksyzm wulkanu, który rozerwał Therę na trzy części. Środkowa część lądu zapadła się, powstał wielki podwodny krater (kaldera). Osady na wyspie zostały pogrzebane pod wielometrową warstwą pumeksu i popiołu. Nie wszyscy mieszkańcy zdążyli uciec. Wśród pogruchotanych pithosów (wielkich glinianych pojemników) ze zbożem archeolodzy znaleźli czaszki i ludzkie zęby. Therę nazwano Pompejami starożytnej Egei. Ale zagłada podążyła także w stronę Krety. Monstrualne fale tsunami runęły na wybrzeże wyspy króla Minosa. Wielki pałac w Malii znajdował się zaledwie 600 m od brzegu – wzburzone morskie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2006, 2006

Kategorie: Nauka