15 lat wbrew prawom natury

15 lat wbrew prawom natury

Dorobek środowiska „Bez dogmatu” stał się istotnym elementem polskiej lewicy intelektualnej Niełatwo wyjaśnić, dlaczego „Bez dogmatu” przetrwało. Wydaje się to sprzeczne z prawami natury – tę opinię prof. Barbary Stanosz można odnieść do większości niezależnych mediów w Polsce, które kończą żywot, gdy wyczerpuje się zapał lub po prostu pismo staje się zbyt deficytowe. Kwartalnik „Bez dogmatu” przetrwał wiele zawieruch i nie poddał się coraz bardziej niesprzyjającej atmosferze politycznej. Dzisiaj redaktorzy i współpracownicy pisma mogą świętować jego 15-lecie. A powody do świętowania są bezsprzeczne. Chociaż osoby z nim związane na co dzień nie brylują na łamach mainstreamowej prasy ani nie komentują dwoma zdaniami bieżących wydarzeń politycznych, to dorobek środowiska „Bez dogmatu” stał się istotnym elementem polskiej lewicy intelektualnej. Inteligencja do inteligencji Śledząc historię „Bez dogmatu”, możemy śledzić historię Polski po 1989 r. Obserwować zmieniający się klimat polityczny i intelektualny. „Bez dogmatu” wyrosło ze środowiska komitetów na rzecz referendum w sprawie karalności aborcji. Na początku lat 90. miała miejsce gigantyczna mobilizacja środowisk lewicowych i liberalnych na rzecz obrony prawa kobiet do decydowania o własnym macierzyństwie. Pod wnioskiem o przeprowadzenie referendum w sprawie karalności aborcji zebrano aż 1,5 mln podpisów. Sejm głos społeczeństwa zignorował. O tym, że w Polsce będzie obowiązywać jedna z najbardziej restrykcyjnych ustaw antyaborcyjnych w Europie, zdecydowali sami posłowie. Obywateli o głos nie odważono się zapytać. Jednak gigantyczna akcja społeczna na rzecz referendum aborcyjnego nie poszła na marne. Na podstawie tego ruchu powstało wiele instytucji, które wpisały się w polski krajobraz społeczno-polityczny. Komitety referendalne były bazą, na której powstała Unia Pracy. Partia przez dwie kadencje mająca reprezentację parlamentarną i stanowiąca ciekawe dopełnienie oferty politycznej na lewicy. Drugim dzieckiem ruchu proreferendalnego było Stowarzyszenie na rzecz Praw i Wolności, które za cel stawiało sobie „obronę wolności i zasad demokratycznego państwa przed zagrożeniami, które niesie ideologizacja życia publicznego” i „udzielanie pomocy ludziom, którzy są ofiarami nietolerancji obyczajowej, nacjonalizmu lub fanatyzmu religijnego”. W jego skład weszło grono lewicowej i liberalnej inteligencji przerażonej rosnącymi wpływami Kościoła rzymskokatolickiego na życie publiczne w Polsce. Wśród członków stowarzyszenia znajdziemy m.in. dr. Marka Balickiego, Henrykę Bochniarz, Hannę Bakułę, dr. Włodzimierza Cimoszewicza, Marka Gromelskiego, Krystynę Koftę, prof. Zofię Kuratowską, dr Barbarę Labudę, Olgę Lipińską, Andrzeja Pągowskiego, prof. Barbarę Stanosz, Piotra Szulkina czy Stanisława Tyma. To doborowe towarzystwo powołało do życia miesięcznik „Bez dogmatu”. Numer sygnalny pisma ukazał się w czerwcu 1993 r. Na jego łamach ukazał się głośny „List otwarty do polskiej inteligencji”. – Naszym celem było wezwanie tej grupy społecznej do głośnego oporu wobec postępującej klerykalizacji życia społecznego, ulegania naciskom hierarchii kościelnej w sprawie kształtu prawa państwowego i programów nauczania w szkołach publicznych, a także wobec projektu zawarcia konkordatu z Watykanem – wspomina prof. Stanosz. Sygnatariusze listu zwracali m.in. uwagę na cenzurę religijną w środkach masowego przekazu, klerykalizację wojska, kryminalizację aborcji, praktykę „konsultacji” prawa z Kościołem i sprowadzenie lekcji religii do agitacji ideologicznej. Oprócz części wymienionych wyżej członków Stowarzyszenia na rzecz Praw i Wolności list podpisali również wybitni historycy: prof. Izabela Bieżuńska-Małowist i prof. Włodzimierz Lengauer, reżyser Stanisław Różewicz, filozofowie: prof. Maria Szyszkowska i dr Magdalena Środa. Autorzy listu otwartego określali Kościół mianem „nowej „siły przewodniej”” i wzywali do masowego „oporu wobec ideologizacji państwa”. „Warunkiem wstępnym [przeciwstawienia się klerykalizacji – BM] jest odwaga głośnego, publicznego mówienia prawdy o realiach i zagrożeniach życia społecznego”, podsumowywali swój list otwarty wybitni przedstawiciele polskiej inteligencji. Słowa te pozostają po dziś dzień aktualne. Przeżyły one w pewnym sensie swoje środowisko. Stowarzyszenie na rzecz Praw i Wolności zaprzestało działalności. Pozostawiło jednak po sobie miesięcznik „Bez dogmatu”, który stał się jednym z głównych wyrazicieli opinii świeckiej inteligencji. „Kompromis” nie przejdzie Pierwsze lata funkcjonowania pisma związane są z grupą warszawskich i krakowskich filozofów: prof. Barbarą Stanosz, prof. Bohdanem Chwedeńczukiem i prof. Janem Woleńskim. Ważną rolę odgrywał również psycholog Andrzej Dominiczak. Linia pisma wpisywała się w tradycję oświeceniową i skupiała się na walce o świeckie państwo. Dzisiaj

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2008, 48/2008

Kategorie: Opinie