Archiwum

Powrót na stronę główną
Ekologia

Prawo na wietrze

Produkcja czystej energii to szansa nie tylko dla środowiska, także dla bezrobotnych Rozmowa z Wojciechem Stępniewskim, kierownikiem Projektu „Klimat i Energia” ze Światowego Funduszu na rzecz Przyrody  – Czy umiemy korzystać ze źródeł odnawialnych i produkować czystą energię? – Oczywiście, że tak. Wprawdzie w Polsce nadal przeważa produkcja konwencjonalna, czyli ze źródeł kopalnych, ale mamy technologie, które pozwalają produkować energię ze źródeł odnawialnych. W naszych warunkach zastosowanie mają przede wszystkim technologie dotyczące produkcji energii cieplnej z biomasy, czyli drewna, słomy i specjalnych odmian wierzby, ciepłownie geotermalne, elektrownie wodne oraz wiatrowe. Polska ma całkiem dobre warunki do tego, aby wykorzystywać gorące źródła podziemne do pozyskiwania energii cieplnej. W polskich warunkach geograficznych sprawdzają się również MEW oraz elektrownie wiatrowe, aczkolwiek w przypadku tych ostatnich korzystne warunki występują głównie nad morzem oraz na niektórych obszarach górskich. Warto wspomnieć, że w Niemczech, które przodują w energetyce wiatrowej, są landy, gdzie 20% energii elektrycznej pochodzi właśnie z elektrowni wiatrowych. – Skoro potrafimy i mamy warunki do uzyskiwania czystej energii, dlaczego jej udział w bilansie energetycznym Polski wynosi tylko 2,5%? – Lobby węglowe jest w naszym kraju bardzo silne. W pewien sposób hamuje ono rozwój energetyki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Pytanie Tygodnia

Czy obniżenie cen alkoholu zwiększy jego spożycie?

PRO Prof. Jerzy Melibruda, dyrektor Państwowej Agencji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych Spodziewam się, że będzie większa sprzedaż i wzrośnie spożycie wódki. Nie ulega wątpliwości, że zapadły decyzje niekorzystne dla zdrowia publicznego. Jak wielki to będzie wzrost spożycia, pokaże czas. Akcyzę obniżono o 30%, ale ceny spadną najwyżej o ok. 20%. Nie oznacza to jednak, że o tyle samo wzrosną zakupy. Decyzje w sprawie akcyzy oznaczają ponadto zmniejszenie wpływów do budżetu o ok. 1 mld zł. Nie spodziewam się natomiast, że uda się w ten sposób ograniczyć tzw. szarą strefę na bazarach. Wódka z przemytu lub nielegalnej produkcji i tak będzie dwa-trzy razy tańsza od tej w handlu detalicznym. KONTRA Stanisław Gauza, dyrektor finansowy, członek zarządu Polmosu w Zielonej Górze Nie uważam, że zwiększy się spożycie wódki. Obniżka cen nie wpłynie na to, że ktoś zacznie bardziej lubić wódkę i więcej jej pić. Celem decyzji o obniżeniu akcyzy o 30% nie było rozpijanie narodu, ale zmniejszenie opłacalności przemytu, a także legalnego importu indywidualnego alkoholi z zagranicy. Taki był zresztą wniosek producentów alkoholi i rady spirytusowej. Liczymy po prostu, że tańsza wódka w legalnym handlu zachęci do kupowania naszych polskich wyrobów, i że poprawi się kondycja przedsiębiorstwa. Z czasem, mimo

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Łowcy antymaterii

Odkrycie antymaterii pozwoli odpowiedzieć na pytanie,  dlaczego powstał wszechświat „To przełom, który otworzy nowe horyzonty, umożliwi naukowcom badanie symetrii w naturze oraz eksplorację fundamentalnych praw fizyki rządzących wszechświatem”, cieszy się profesor Michael Charlton z Uniwersytetu Walijskiego w Swansea. Dr Alan Kostelecky z Wydziału Fizyki Teoretycznej Uniwersytetu Stanu Indiana mówi o „fenomenalnym osiągnięciu technicznym”, porównywalnym do pierwszego lotu braci Wright. „Nikt nie jest w stanie przewidzieć, do czego doprowadzi ludzkość to odkrycie”, mówi Kostelecky. Entuzjazm ekspertów wywołało bezprecedensowe osiągnięcie zespołu naukowców pracującego w ramach programu ATHENA w Europejskim Laboratorium Fizyki Cząstek (CERN) pod Genewą. Wytworzyli oni ponad 50 tys. atomów antywodoru, które istniały, jak na antymaterię, niezwykle długo – nieco mniej niż jedna setna sekundy. Można to uznać za niemal produkcję masową. Przed siedmiu laty specjaliści z CERN wytworzyli dziewięć atomów antywodoru, które zanim uległy anihilacji w zetknięciu z materią, „żyły” zaledwie czterdzieści miliardowych części sekundy. Jak wyjaśnił dr Rolf Landua, rzecznik grupy badawczej ATHENA, najpierw protony, czyli „nagie” jądra atomowe wodoru, zostały rozpędzone w wielkim akceleratorze niemal do szybkości światła. Kiedy z taką prędkością uderzały w „tarczę” z irydu, tworzyły się

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Wywiady

Można mieć czyste ręce

Mam swoje drogowskazy. Na pewno nie jest nim oportunizm. Jestem zawsze wierny sobie i staram się dochowywać przyjętych ustaleń Rozmowa z Markiem Balickim – Jak pan to sobie załatwił, że pan, osoba spoza układów, jest kandydatem SLD, UP, Olka K., na pewno i części sympatyków Unii Wolności, na prezydenta Warszawy? Jak pan to zrobił? – Otrzymałem propozycję… To zresztą nie była pierwsza taka propozycja. Wcześniej, ponad rok temu, Unia Pracy namówiła mnie, żebym kandydował w Warszawie w wyborach do Senatu. Byłem dyrektorem Szpitala Bielańskiego, społecznym doradcą prezydenta Kwaśniewskiego i właśnie wtedy otrzymałem propozycję od Unii Pracy. Musiałem podjąć decyzję, czy chcę wracać do polityki. I pewnie bym się na to nie zdecydował, bo kierowanie dużym szpitalem i współpraca z prezydentem Kwaśniewskim to dobre zajęcia, gdyby nie chodziło o godność senatora. Pociągało mnie ryzyko związane ze sposobem głosowania, bo kandydat na senatora zbiera tylko głosy oddane na siebie, w mniejszym stopniu liczy się lista partyjna. To jest wybór bezpośredni. Teraz jest podobnie. – Długo Pan się wahał? – Decyzję podejmuje się w pierwszej sekundzie, potem się ją racjonalizuje. Mam pozycję w parlamencie, jestem przewodniczącym komisji senackiej, mam duże uprawnienia. Ale nie miałem wątpliwości, że powinienem

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Sport

Polski najazd na Cypr

Nasi piłkarze coraz częściej zarabiają na wyspie Afrodyty Najpierw wyjeżdżano przede wszystkim do Niemiec, Turcji czy też ligi austriackiej. Po letniej przerwie najwięcej piłkarzy z nad Wisły przeniosło się na Cypr. O walorach turystycznych wyspy nie trzeba nikogo przekonywać, bowiem to jeden z najpiękniejszych zakątków Morza Śródziemnego. Nic więc dziwnego, że każdemu Polakowi kojarzy się on przede wszystkim z udanym urlopem. W Polsce słota, a na Cyprze przez 300 dni w roku świeci słońce. Kusząco działa również grecka bogini miłości, Afrodyta, do dziś opiekująca się mieszkańcami Cypru, a wszystkim, którzy zanurzą stopy w kamienistej zatoczce, gdzie wyszła z morza, ofiarowuje wieczne powodzenie w miłości i nieprzemijającą urodę. Czyżby dlatego polscy piłkarze tak chętnie obierali cypryjski kierunek? Dobrzy i tani Cypr to kopciuszek europejskiego futbolu. Nic więc dziwnego, że liga tego kraju nie cieszy się zbytnią renomą. Jeszcze kilka lat temu znanych piłkarzy można było zobaczyć tu jedynie w sezonie urlopowym bądź też w okresie przygotowawczym. Skąd więc w ostatnim czasie taki bum wyjazdowy polskich piłkarzy na wyspę Afrodyty? – Odpowiedź jest bardzo prosta. Są po prostu tani i dobrzy – mówi trener Jacek Gmoch. Co więcej, poziom tamtejszej ligi z każdym rokiem wzrasta,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Kamienicznik puka do drzwi

Około 600 tys. rodzin wynajmujących mieszkania w prywatnych domach, ma powody bać się podwyżki czynszu. Od ubiegłej środy, kilkadziesiąt tysięcy właścicieli kamienic spędza miłe chwile przy kalkulatorach. W całej Polsce ta grupa kapitalistów (często nazwanych tak na wyrost, zważywszy na tragiczny stan domów, które posiadają), może liczyć na jakieś dochody z wynajmowanych mieszkań. Trybunał Konstytucyjny zniósł przepis, ograniczający podwyżki czynszów w prywatnych lokalach. Po 1 grudnia br. ich opłaty na rzecz kamienicznika mogą wzrosnąć nawet o 100%. Nawet, bo Trybunał postawił tego rodzaju czynszom granicę – do wysokości 3% tzw. wartości odtworzeniowej, czyli kosztów budowy mieszkań w danym powiecie. Lokatorzy są wystraszeni: w sporze z właścicielem o wysokość zapłaty nie mają szans – każdy kamienicznik może powiedzieć, że musi remontować kamienice. To, że często przez kilkadziesiąt lat tylko wynajmujący dbali o stan okien, podłóg itp., nie ma znaczenia. Teraz chodzi o czynsze Ostatnie orzeczenie Trybunału to wywalczona przez lobby kamieniczników korekta ustawy o ochronie praw lokatorów z lipca 2001 roku przyznającej wynajmującym istotne prawa. Art. 11 zezwala wprawdzie właścicielowi na wypowiedzenie umowy bez obowiązku zapewnienia mu mieszkania zastępczego, ale może to nastąpić z aż trzyletnim wyprzedzeniem. Ustawa zobowiązała sądy, aby orzekając o eksmisji,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony

Karp królewski

Pod koniec września Jolanta Pieńkowska w „Salonie Politycznym Trójki” zapytała Lecha Wałęsę: „Czy to wypada, żeby legendarny przywódca „Solidarności”, laureat pokojowej Nagrody Nobla, były prezydent RP prowadził telewizyjny magazyn o wędkarstwie?”. A na to Lech Wałęsa, legendarny przywódca „Solidarności”, laureat pokojowej Nagrody Nobla i były prezydent RP, odpowiedział tak: „Z tego, co zauważyłem, to nie wypada mi wąsów ogolić, nie wypada chodzić bez krawatu, teraz dowiaduję się, że nie wypada mi łowić ryb i mówić o sprawach bieżących i historycznych. Coś ci rodacy uwzięli się na mnie”. A moim zdaniem, dobrze, że taka audycja powstaje, bo rozrywki nigdy nie za wiele, a poza tym kto bogatemu zabroni?! Tylko bogatszy! – jak powiada Lew Rywin, a były pan prezydent do najbiedniejszych nie należy. Ja nawet wyobraziłem sobie pierwszy odcinek. Siedzi sobie nasza legenda nad wodą z elegancką wędeczką i patrzy w nieruchomy spławik. Nagle ten znika, widać prawidłowe zacięcie, na trawie ląduje piętnastocentymetrowa płoteczka i pan Lech mówi do niej tak: „No widzisz, Marian… miałeś być rekinem, a ty na zjeździe nie byłeś nawet okoniem. I dlatego pójdziesz na patelnię. Ciekawe, kto się teraz tobą udławi…”. Dla odmiany chwyta za spinning i rzuca blachą pod trzcinki. Za chwilę uderzenie i szczupak się zahacza, taki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Ekologia

Zielonemu pod prąd

Uzyskiwanie czystej energii jest rozwiązaniem przyjaznym dla przyrody, ale często utrapieniem dla inwestorów Coraz więcej państw nastawia się na produkcję tzw. czystej energii pochodzącej z odnawialnych źródeł, takich jak rzeki i zbiorniki o potencjale hydroenergetycznym, wiatr, słońce, wysypiska, oczyszczalnie oraz tartaki, które są źródłem do produkcji energii z biomasy. Kraje Unii Europejskiej zobowiązały się, że do 2010 r. 12% zużywanej energii będzie pochodziło właśnie z odnawialnych źródeł. Obecnie stanowi ona 6%. Według przyjętych przez Radę Europy dokumentów, elektryczność produkowana według przyjaznych dla środowiska recept ma stanowić aż jedną piątą wytworzonego prądu. Ale niektóre państwa planują znaczne przekroczenie tych norm. Austria chce do 2010 r. osiągnąć poziom 78,1%, Portugalia 39%, a Dania – 29%. To, czy energia ta pochodzić będzie z małych elektrowni wodnych, wiatrowych czy wykorzystywania biopaliw, będzie zależało od danego kraju. Szwecja czy Austria bardzo rozwinęły elektrownie wodne, a Holandia i Dania – specjalne wiatraki produkujące prąd. Polska daleko w tyle Niestety, pod tym względem Polska na razie nie ma czym się pochwalić. Udział energii ze źródeł odnawialnych w bilansie paliwowo-energetycznym Polski wynosi zaledwie 2,5%. Trudno się jednak temu dziwić, skoro na pozyskanie czystej energii

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Kuchnia śmierci Saddama

Czy iracki dyktator ma broń masowej zagłady? Amerykańscy politycy ostrzegają świat: Bagdad wciąż dysponuje arsenałem niszczycielskiej broni. Saddam Husajn może wkrótce zdobyć bombę atomową. Jeśli tak się stanie, Irak „będzie mógł walczyć o dominację na całym Bliskim Wschodzie, przejąć kontrolę nad znaczną częścią światowych zasobów energii, bezpośrednio zagrozić sojusznikom USA i zastosować wobec Stanów Zjednoczonych nuklearny szantaż”, alarmuje wiceprezydent Dick Cheney. Politycy z Waszyngtonu głoszą, że Saddam buduje rakiety o zasięgu tysiąca kilometrów, które – wyposażone w głowice z bronią biologiczną i chemiczną – zagrożą nie tylko Izraelowi, ale także niektórym krajom Europy. Bagdad może przekazać broń masowej zagłady terrorystom Al Kaidy. Nie pomogą inspekcje Narodów Zjednoczonych, gdyż iraccy wojskowi potrafią ukryć swój oręż. Należy więc obalić despotę znad Tygrysu, w razie konieczności siłą. Tylko w ten sposób można zapewnić światu bezpieczeństwo. A przecież jeszcze w ubiegłym roku CIA w raporcie przedłożonym Kongresowi twierdziła: „Nie ma bezpośrednich dowodów, że po wycofaniu się kontrolerów ONZ w grudniu 1998 r. Irak wznowił swój program broni masowej zagłady”. Obecnie Waszyngton, który już zdecydował się na wojnę, oraz jego brytyjski sojusznik niemal co tydzień przedstawiają nowe „fakty” świadczące o tym,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Jurczyk wygrał z lustracją

Czy ktoś czuje wstyd i winę za ustawę, która trzy lata życia zamieniła w koszmar? Marian Jurczyk nie jest kłamcą lustracyjnym – orzekł w ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy. Tym samym uchylił wcześniejszy prawomocny wyrok Sądu Lustracyjnego, niekorzystny dla legendy polskiego Sierpnia. – To najpiękniejszy dzień w moim życiu – mówił wzruszony Jurczyk, pytany, co czuje w chwili, w której został oczyszczony z zarzutów świadomej współpracy z SB. Jurczyk trzy lata walczył o dobre imię. Oskarżenie zniszczyło go politycznie, odebrało mu przyjaciół, poniżyło w oczach wielu Polaków. Musiał w upokarzający sposób zrzec się mandatu senatora. W wielu środowiskach był pariasem, osobą, do której odwracają się plecami. – Trzy ostatnie lata były dla mnie koszmarem, wobec którego lepsza wydawała się kara śmierci i pójście do piachu – mówił, nie kryjąc wzruszenia, dziennikarzom. – Ludzie pluli mi pod nogi, a w kościele podczas przekazywania sobie znaku pokoju nie podawano mi ręki. Napięcia nie wytrzymała moja żona, która ciężko się rozchorowała. Wcześniej, zanim sprawa trafiła do Sądu Najwyższego, Sąd Lustracyjny czterokrotnie wyrokował na niekorzyść Jurczyka. W ubiegłym tygodniu Sąd Najwyższy poddał te wyroki miażdżącej krytyce. W uzasadnieniu podkreślił, że Sąd Apelacyjny „w sposób rażący naruszył reguły”

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.