Archiwum

Powrót na stronę główną
Przebłyski

Dąsy i przesądy Jana Rokity

Jan Rokita, niedoszły premier z Krakowa, nie może się ciągle pozbierać po przykrych doświadczeniach z niemiecką linią lotniczą. Jego okrzyk: „Ludzie, ratujcie, Niemcy mnie biją!” był przebojem telefonii komórkowej. Pamiętamy jednak Rokitę sprzed tego incydentu. Z lubością prezentował się w szatach zatroskanego o Polskę państwowca. Chętnie mówił o obowiązkach wobec ojczyzny. A tu nagle ogłosił, że w tych wyborach nie będzie głosował. Cóż takiego się stało, że Jan Maria Władysław Rokita przeszedł na drugą stronę? Argumenty za pozostaniem w domu ma Rokita takie: głosowanie to przesąd, a w ogóle to on odrzuca obecny stan rzeczy w polityce. No właśnie. Cóż to za bezsens, że kraj w potrzebie, a premierami zostają jacyś nieudacznicy! Rokita zagłosuje, jak naród zmądrzeje.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Ekologia

Plastikowy ból głowy

Naukowcy uważają, że substancje zawarte w plastiku mogą powodować niepłodność, alzheimera, schizofrenię i depresję Naukowcy od lat toczą spory na temat szkodliwości plastiku dla zdrowia człowieka. Jedni zarzucają wytwórcom plastiku brak odpowiedzialności, drudzy mówią o niepotrzebnym sianiu paniki. Dyskusja trwa, a tymczasem najbardziej poszkodowani są zwykli konsumenci. W latach 80. wytwarzano więcej plastiku niż stali, dziś jego produkcja sięga 250 mln ton rocznie. Jest lekki, elastyczny, a przy tym odporny na uszkodzenia, dzięki czemu stosuje się go powszechnie, począwszy od produkcji zabawek, poprzez medycynę, na częściach do wahadłowców kosmicznych skończywszy. Czy możliwe, że substancje chemiczne wykorzystywane do jego produkcji są niebezpieczne dla człowieka? Bisfenol od dziecka Najwięcej wątpliwości budzi składnik plastiku o nazwie bisfenol A (BPA) – związek chemiczny z grupy fenoli. Uczeni z uniwersytetów w Missouri (USA) oraz Guelph (Kanada) po zbadaniu plastikowych opakowań żywności stwierdzili, że obecny w nich bisfenol A może prowadzić do wielu chorób, w tym alzheimera, schizofrenii i depresji. Amerykański ekspert, prof. Frederick vom Saal z Uniwersytetu Missouri, twierdzi, że substancja ta nie tylko wywołuje wady wrodzone, przedwczesne dojrzewanie dzieci, nadmierne pobudzenie oraz obniżoną płodność, lecz także zwiększa ryzyko zachorowania na raka. Znajdujące się w plastiku ftalany

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura

Poezja nigdy się nie kończy

Szwed Tomas Tranströmer czekał na literackiego Nobla od lat Tegoroczny literacki Nobel nie zaskoczył pilnych obserwatorów Akademii. Szwed Tomas Tranströmer był wymieniany jako jeden z najważniejszych kandydatów od lat 90. Wyróżniono go, jak tłumaczyli członkowie Komitetu Noblowskiego, za „zwięzłe, przejrzyste obrazy, które dają nam świeży dostęp do rzeczywistości”. A wielbiciele poety już kilka minut po ogłoszeniu wyników pisali na internetowej stronie gratulacyjnej Komitetu: „Wspaniały poeta ciszy i głębi”, „inspirująca i poruszająca sztuka”, „literatura, która znaczy o wiele więcej niż tylko słowa”, „najlepszy szwedzki poeta naszych czasów”. Milcząca rozmowa Tomas Tranströmer, z wykształcenia psycholog, z zamiłowania – poeta i muzyk, w kwietniu skończył 80 lat. Od 1990 r. jest częściowo sparaliżowany w wyniku udaru mózgu, utracił mowę, a kontakt ze światem zapewnia mu żona Monica, z którą porozumiewa się językiem gestów. Nie zaprzestał jednak tworzenia – pisze sprawną lewą ręką, a Monica przepisuje jego teksty na komputerze. Po 1990 r. do szwedzkich księgarń trafiło jeszcze pięć tomików autora. Wciąż także spotyka się z czytelnikami, a żona tłumaczy jego gesty na język rozmówców. Kilkakrotnie przyjeżdżał do Polski, zarówno na warszawskie i krakowskie targi książki, jak i na prywatne spotkania z Wisławą Szymborską, z którą

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Jak wspierałem bankrutującą Grecję

Miałem wątpliwą satysfakcję, że dla kreteńskiego złodzieja byłem wart tyle zachodu co obywatelka bogatej Szwecji Korespondencja z Krety Kiedy wyjeżdżałem na krótkie wakacje na największą grecką wyspę, Ateny były sparaliżowane strajkiem generalnym. Kreta wyglądała jednak na całkiem spokojną. Każdy zresztą mówił, że co innego Grecja kontynentalna, a co innego wyspy, gdzie wszystko nastawione jest na dobrą obsługę turystów. I rzeczywiście, po wylądowaniu w Chanii, w zachodniej części Krety, zobaczyłem zwrócone ku słońcu uśmiechnięte twarze, cieszyłem się spokojem i śródziemnomorskim ciepłem. W hotelu Sunny Bay (Słoneczna Zatoka) zobaczyłem polską flagę obok greckiej, szwedzkiej i brytyjskiej, co oznaczało, że wypoczywają tutaj goście właśnie z tych krajów. Nie oponowałem, gdy przydzielono mi pokój na parterze. W takim towarzystwie mogłem się czuć bezpieczny. Nocna wizyta Spałem spokojnie, a ponieważ noce były gorące, okno balkonowe miałem otwarte na oścież. Po kilku dniach sielanki obudziłem się w niedzielę rano bez portfela i paru innych przydatnych na wczasach drobiazgów. Pierwsze kroki skierowałem do właścicielki hotelu – pani Ruli. Była pełna współczucia, zapowiedziała, że powiadomi policję, zwłaszcza że Szwedka mieszkająca w pokoju obok też miała w nocy wizytę złodzieja, który zabrał jej m.in. torbę z pieniędzmi, dokumentami i kartami kredytowymi oraz kamerę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kultura Wywiady

Koniec chłopskiej drogi – rozmowa z Julianem Kawalcem

Jesteśmy chyba jednym z ostatnich krajów w Europie, w którym są pisarze zajmujący się problemami wiejskimi 11 października kończy pan 95 lat, jest pan nestorem pisarzy zaliczanych przez krytykę do nurtu chłopskiego w literaturze. Najczęściej wymienia się pana obok takich autorów zajmujących się tematyką wiejską jak Wiesław Myśliwski i Edward Redliński. Jak pan przyjął przyznanie tegorocznej Nagrody Literackiej Nike Marianowi Pilotowi za powieść „Pióropusz”, opisującą polską wieś z pierwszych lat po wojnie? – Cieszę się, choć nie ukrywam, że była to dla mnie wielka niespodzianka. Marian Pilot jest bardzo ciekawym autorem, od wielu lat zaliczanym do ludzi piszących o wsi, ale zawsze pozostawał na uboczu życia literackiego. Chyba nikt nie przypuszczał, że nagle tak wypali. Na 15 dotychczas przyznanych nagród Nike aż dwie otrzymał Wiesław Myśliwski za „Widnokrąg” oraz „Traktat o łuskaniu fasoli” i teraz uhonorowany został Marian Pilot, a więc to świadczy o tym, że ktoś jednak nas dostrzega. Wszyscy już jesteśmy matuzalemami, literackimi dinozaurami. Myśliwski ma 79 lat. Pilot – 75, Redliński – 71. Wkrótce odejdziemy. I co będzie? – Koniec pisarzy nurtu chłopskiego. Zabraknie świadków tamtych czasów, nie będzie też wsi. Wyschnie źródło, z którego czerpaliśmy tematy.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Jabłka dla wizjonera

Jak świat żegna prezesa Apple Tej informacji świat spodziewał się od jakiegoś czasu, ale nikt do końca nie wierzył, że zostanie ogłoszona. Nawet gdy miesiąc temu Steve Jobs opuścił firmę Apple, nadzieja kazała ufać, że zrobił to tylko na krótko, aby wyzdrowieć i nabrać sił. Zgodnie z komunikatem prasowym, odszedł w otoczeniu najbliższych. Odwiedzających witrynę Apple’a wita jego wielkie, czarno-białe zdjęcie i zachęta, aby wpisywać się do księgi kondolencyjnej. Sądząc po spontanicznych wyrazach współczucia i sympatii na całym świecie, będzie się chciało wpisać do niej wielu ludzi, odczuwających autentyczny żal i pustkę po Jobsie. Czy tak samo byłoby w przypadku założyciela jakiejkolwiek innej firmy? Świeczki na iPadach Chociaż odszedł inżynier, sprzedawca i menedżer, świat żegna go jak gwiazdę rocka. Fani gromadzą się pod sklepami Apple’a, aby oddać cześć temu niezwykłemu człowiekowi. Stawiają tam znicze, kładą jabłka, do okien przyklejają karteczki z podziękowaniami. W San Francisco ktoś położył czarny golf, taki jak ten, w którym Jobs podczas prezentacji opowiadał ludziom o rewolucyjnych produktach. W wielu miejscach ludzie trzymali iPady wyświetlające zdjęcia świeczek. Przed domem państwa Jobsów układają wiązanki i piszą kredą na chodniku. Sklepowe monitory wyświetlają czarno-białe zdjęcie założyciela. Internet

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Nauka

Jak polecimy do gwiazd?

Wizjonerstwo Lema plus najnowsze odkrycia fizyków to recepta na podróże ku dalekim galaktykom „Goobar znowu zwrócił się ku tablicy, wytarł kilka znaków rękawem i pisał, mówiąc jednocześnie: – Podstawimy sobie jeszcze raz stałe pola… Teraz transmutacja garganowska… i mamy… Wypisaną formułę obwiódł ramką. Jeszcze kreda w jego palcach nie oderwała się od czarnej deski, gdy rozległ się zdławiony chóralny okrzyk. Mechaneuryści, biologowie, matematycy zerwali się ze swych miejsc i zastygli, jak rażeni piorunem dziwu; jedni pochyleni, inni ciężko oparci o pulpity wpatrywali się płonącymi oczami w tablicę”. Miłośnicy fantastyki naukowej dobrze znają ten przejmujący fragment „Obłoku Magellana”, napisanego przez Stanisława Lema w latach 1953-1954. 227 ludzi leci wielkim statkiem kosmicznym ku Proximie Centauri, by szukać życia na planetach okalających tę najbliższą Słońcu gwiazdę (zaledwie 4,2 lat świetlnych). Jeden z nich, Goobar, określany jako „najwybitniejszy uczony naszych czasów” (czyli okresu ok. XXX w.), na pokładzie statku formułuje teorię, w której udowadnia, że człowiek będzie mógł podróżować z prędkością 190 tys. km na sekundę i jeszcze dużo szybciej. Pozwoli to na wyprawy do innych galaktyk, na krańce znanego nam wszechświata. On to przepowiedział Lemowska wizja stanowi,

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Trudne zwycięstwo Helle Gucci

Pierwsza kobieta premier Danii zamierza inwestować, a nie oszczędzać Dania ma pierwszą w dziejach kraju kobietę premiera. Po 10 latach centroprawicowa koalicja utraciła władzę, bo w wyborach zwyciężył czerwony blok. Na czele nowego rządu stanęła szefowa socjaldemokratów, elegancka i dynamiczna Helle Thorning-Schmidt. „To sukces dla kobiet, który powinien być uważany za ważny krok w kierunku równości płci – także o symbolicznym znaczeniu”, napisał dziennik „Information”. Dodajmy, że przede wszystkim symbolicznym, ponieważ w Danii równouprawnienie to rzeczywistość. W wywiadzie telewizyjnym Thorning-Schmidt powiedziała: „Moje zwycięstwo ma pod tym względem niewielkie znaczenie. Może tylko młode dziewczęta powiedzą sobie: »Premier? To stanowisko, do którego także ja mogłabym aspirować«”. Gazeta „Politiken” stwierdziła, że 44-letnia Thorning-Schmidt zatriumfowała, „aczkolwiek jest zbyt wytwornie ubrana jak dla socjaldemokratów, zbyt nowa, aby przewodzić krajowi, i zbyt chłodna, aby zdobyć serca ludzi”. Znane jest zamiłowanie liderki socjaldemokratów do markowych strojów i luksusowych torebek. Przyniosło jej nie do końca pochlebny w partii walczącej o sprawiedliwość społeczną przydomek Helle Gucci. Freddy Blak, partyjny szef pani Thorning-Schmidt w 1999 r., gdy kandydowała do Parlamentu Europejskiego, opowiada: „Powiedziałem: »Helle, musisz wrócić na ziemię. Nie możesz przemawiać do ludzi bez wykształcenia i mieć na sobie ubranie, które kosztowało

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

ABC BANKOWOŚCI część II

Dyskretny urok banknotów

Opory przed korzystaniem z obrotu bezgotówkowego często mają wymiar psychologiczny Teoretycznie wiemy, że regulowanie płatności bez korzystania z gotówki jest bezpieczniejsze, tańsze i szybsze niż przy użyciu pieniędzy trzymanych w portfelu. W praktyce jednak często nie wyciągamy z tego wniosków. Płacenie, czyli przyjemność Nasze przywiązanie do brzęczącej monety i szeleszczących banknotów tłumaczymy różnie. Niektórzy uważają, że płacenie rachunków wcale nie jest przykrym obowiązkiem – często jest to powód, by wyjść z domu i pobyć wśród ludzi. Można wtedy spotkać znajomego, porozmawiać z kimś w kolejce lub w kasie. Takie powody podają głównie emeryci i renciści. Dla ludzi pracujących płacenie rachunków gotówką jest zaś stałym elementem codzienności. Poświęcany na to czas nie stanowi żadnego problemu, szczególnie w mniejszych miejscowościach. Dokonywanie opłat jest wpisane w system funkcjonowania, ludzie mają stałe miejsca, w których płacą, usytuowane zwykle – jak mówią – po drodze. I tylko część pracujących w wielkich miastach uważa, że płacenie rachunków gotówką oznacza dla nich stratę czasu. Opinie o tym, dlaczego do obrotu bezgotówkowego podchodzimy z rezerwą, zebrała prof. Dominika Maison w ubiegłorocznym raporcie „Analiza barier dotyczących korzystania z obrotu bezgotówkowego”, przygotowanym dla NBP. Często twierdzimy, że płacenie bezpośrednio w kasie danej

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

ABC BANKOWOŚCI część II

Oferta dla nestora

Z kont bankowych powinni korzystać także ludzie starsi, niezamożni, z małych miejscowości Około 20% Polaków nie korzysta z usług bankowych i nie posiada kont. Często są to mieszkańcy małych miejscowości. Jedynym sposobem korzystania z usług bankowych jest dla nich kontakt z listonoszem. Mówi Karolina Stefanowicz, zastępca dyrektora departamentu sprzedaży bankowości pocztowej w Banku Pocztowym: – W Polsce problem wykluczenia finansowego dotyczy według różnych szacunków 20-30% dorosłych Polaków – zdecydowanie więcej niż w krajach Europy Zachodniej. Jak wykazują badania przeprowadzone na zlecenie Banku Pocztowego przez TNS Pentor, z usług finansowych nie korzystają najczęściej osoby w wieku powyżej 55 lat. Stanowią one aż 44% tej grupy. Ważne jest również miejsce zamieszkania – 45% osób niekorzystających z banków stanowią mieszkańcy wsi. Kolejne 24% mieszka w miastach do 50 tys. mieszkańców. W naszym kraju liczba placówek bankowych przypadająca na milion mieszkańców wynosi 339. Średnia unijna to 475 placówek. Placówki te znajdują się głównie w dużych ośrodkach miejskich. Im mniejsza miejscowość, tym mniejsza dostępność banków. Rozległa sieć Poczty Polskiej wraz z listonoszami dociera do każdego zakątka kraju. Aż 69% osób nieposiadających konta bankowego płaci rachunki w placówkach

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.