Archiwum

Powrót na stronę główną
Zdrowie

Serce czy komory?

Budowa polskiego sztucznego serca wzbudza coraz więcej wątpliwości w świecie medycznym. O wiele tańsze i bezpieczniejsze są wszczepialne komory Pomysł budowy polskiego sztucznego serca ma coraz mniej zwolenników i wzbudza coraz więcej wątpliwości w świecie medycznym. Obecnie takie urządzenie można zastąpić skuteczniejszymi, tańszymi i mniej inwazyjnymi metodami leczenia. Wiedzą o tym również lekarze z zabrzańskiej Fundacji Rozwoju Kardiochirurgii, którzy od ponad 20 lat opracowują sztuczne serce. Choroby tego narządu od wielu lat są jednym z największych problemów zdrowotnych w Polsce. Ze statystyk wynika, że ponad 8 mln Polaków cierpi na nadciśnienie tętnicze, co druga dorosła osoba ma nadwagę, podwyższony poziom cholesterolu we krwi, a również ponad 8 mln dorosłych pali papierosy. W efekcie co trzeci mężczyzna i co szósta kobieta w naszym kraju umierają z powodu choroby serca lub naczyń krwionośnych. Podobny problem występuje na świecie. Przełomem w leczeniu kilku schorzeń serca, m.in. skrajnych postaci kardiomiopatii oraz choroby niedokrwiennej, pod koniec ubiegłego wieku stał się przeszczep tego narządu. Szacowano wówczas, że spośród pacjentów, dla których jedynym ratunkiem była transplantacja, szansę na operację miało ok. 20% oczekujących. Aby ratować ludzkie życie, lekarze oraz inżynierowie z kilku światowych ośrodków medycznych postanowili

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Media

Wirtualny kolos na glinianych nogach

Trzeci największy debiut giełdowy w historii przyniósł popularnemu serwisowi internetowemu 16 mld dol. I w tym momencie zaczęły się jego kłopoty We wtorek 22 maja, trzeciego dnia notowań, akcje Facebooka traciły już ponad 18% wartości. Czwartego dnia niezadowoleni inwestorzy pozwali właściciela giełdy NASDAQ, instytucje bankowe, które obsługiwały serwis społecznościowy, i samego Facebooka. A początkowo nic tego nie zapowiadało. Niedługo przed debiutem cena pojedynczej akcji portalu została ustalona na 38 dol. Oznaczało to, że 421 mln akcji oferowanych w ramach pierwszej oferty publicznej (IPO) miało przynieść serwisowi stworzonemu przez Marka Zuckerberga minimum 16 mld dol. W całej historii giełdy tylko dwie firmy zaczęły korzystniej – dostawca kart płatniczych Visa i gigant motoryzacyjny General Motors. Wartość całej spółki oszacowano na ok. 104 mld dol. – wyceniono ją więc lepiej niż takie tuzy, jak sieć restauracji McDonald’s czy bank Citigroup, o polskich PZU czy KGHM nie mówiąc. Gazety rozpisywały się o tym, kto ile zarobi. Mówiono o osobach, które zainwestowały setki tysięcy dolarów we wczesnej fazie powstawania portalu, a teraz otrzymają setki milionów. Wspominano o tajemniczych rosyjskich inwestorach, o Bono z zespołu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Wywiad na sedesie

Jeżeli media chcą być czwartą władzą w Polsce, powinny wziąć na siebie współodpowiedzialność za politykę i kształtowanie kultury politycznej Ten esej piszę jako magister dziennikarstwa, polityk, autor, czytelnik i przede wszystkim jako obywatel zatroskany poziomem kultury politycznej w Polsce. Nie podzielam dość powszechnego poglądu, że za wszystkie dolegliwości w Polsce odpowiedzialni są „cykliści i publicyści”, ale uważam, że istnieje związek między poziomem świadomości społeczeństwa a poziomem mediów. Transformacja ustrojowa w Polsce przyniosła rewolucję w świecie mediów. Dokonały się zmiana właścicielska, zmiana funkcji oraz zmiana pokoleniowa w zawodzie dziennikarskim. Do dziennikarstwa napłynęło wielu młodych ludzi, mało doświadczonych, głównie tzw. reporterów goniących za newsami i sensacjami, bo takich materiałów oczekiwali od nich wydawcy. Ucierpiała na tym publicystyka, zwłaszcza pogłębiona. Publicystyka wymaga bowiem wiedzy i doświadczenia, a one wymagają czasu. Tego brakowało młodym ludziom, którzy nieskażeni pracą w mediach w poprzednim systemie teraz znaleźli szansę w dziennikarstwie. Odbiło się to negatywnie na poziomie polskich mediów. Czy media mają wpływ na postawę i zachowanie obywateli? Pytanie wydaje się retoryczne, chociaż one twierdzą, że niczego nie zamierzają narzucać widzom i czytelnikom, a ci niechętnie przyznają, że poddają się wpływom mediów. W rzeczywistości każdy znajduje się albo pod ich bezpośrednim

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Opinie

Wypaczony liberalizm

Tym, co realnie istnieje w Polsce, jest redukcja demokracji do konkurencji między elitami politycznymi Niniejszy tekst, napisany „pod wpływem debaty politycznej w sprawie podniesienia wieku emerytalnego”, jak stwierdza autor, jest fragmentem przedostatniego rozdziału „Ofensywa prawicy i dekonstrukcja tradycji liberalnej pod hasłem »neoliberalizmu«”, pochodzącego ze studium „Czy możliwy jest liberalizm lewicowy”. Całość ukaże się w przygotowywanym do druku kolejnym tomie prac prof. Andrzeja Walickiego, publikowanych przez Wydawnictwo Universitas. Andrzej Walicki W krajach rozwiniętych najbardziej wyrazistym skutkiem procesów zapoczątkowanych przez neoliberalną rewolucję jest kurczenie się klasy średniej, najwyraźniej chyba widoczne w USA. Jeśli proces ten nie zostanie powstrzymany, najpotężniejszej gospodarce świata grozi brzemienna w skutki destabilizacja. I wreszcie Polska. Jak dotąd ominęły nas głębokie skutki ogólnoświatowego kryzysu, co w dużej mierze przypisać należy swoistemu „przywilejowi zacofania” (wyrażenie Alexandra Gerschenkrona), który uchronił polski system finansowy od degeneracji „rynków finansowych” w przodujących krajach świata. Mimo to fakt, że polska transformacja ustrojowa przypadła na okres największych triumfów wolnorynkowego dogmatyzmu neoliberalnej prawicy, był okolicznością bardzo niekorzystną, eliminującą bowiem w praktyce rolę lewicy i paraliżującą myślenie intelektualistów głównego nurtu solidarnościowej opozycji. Dzięki temu

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Nastolatki – łup azjatyckich sutenerów

Gangi azjatyckich sutenerów zagrażają spokojowi społecznemu w Wielkiej Brytanii W Wielkiej Brytanii azjatyccy sutenerzy zostali skazani na kary wielu lat więzienia. Wkrótce potem policja wykryła kolejny gang. Ofiarami przestępców padały białe dziewczęta. Ta sprawa wywołała dyskusję o rasizmie i przemocy. 9 maja sędzia Sądu Koronnego w Liverpoolu Gerald Clifton wydał surowe wyroki. Przedtem powiedział do oskarżonych: „Wszyscy traktowaliście ofiary tak, jakby były bezwartościowe i niezasługujące na najmniejszy nawet szacunek. Jednym z czynników, które do tego doprowadziły, był fakt, że nie należały one do waszej wspólnoty ani nie wyznawały waszej religii”. „Ty rasistowski bękarcie!”, krzyknął 59-letni prowodyr bandy. Sędzia odpowiedział, że podsądnych zaprowadziły na ławę oskarżonych ich własna chciwość i żądze, a nie rasizm. Sutenerzy zostali uznani za winnych gwałtów, pomocy przy ich popełnianiu, handlu ludźmi oraz konspiracji w celu uprawiania seksu z dziećmi. Sąd uznał, że od 2005 r. w ciągu sześciu lat dręczyli, wykorzystywali seksualnie i zmuszali do prostytucji do 47 dziewcząt w wieku od 12 do 15 lat (tylko pięć ofiar zdecydowało się na złożenie zeznań przed sądem). Działo się to w Heywood i Rochdale w regionie Wielkiego Manchesteru (dlatego dziennikarze piszą o gangu z Rochdale). Według dziennika „The Times”, dwie dziewczyny

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Wielki powrót Aung San Suu Kyi

Birmańska legenda, zachodnie rynki i francuski reżyser Mateusz Garbarczyk Zachód znów dostał impuls, aby skierować wzrok na Birmę (oficjalnie Republikę Związku Mjanmy). Przede wszystkim mogliśmy obserwować przełomowe wydarzenie w procesie demokratyzacji kraju, jakim były kwietniowe wybory uzupełniające do parlamentu, w których opozycyjna Narodowa Liga na rzecz Demokracji (NLD) zdobyła miażdżącą przewagę. Również świat biznesu nie mógł nie zauważyć stopniowego otwierania się kraju – dotąd izolującego się – na inwestycje i eksport surowców. Teraz większą uwagę na państwo nad Zatoką Bengalską zwrócą także ci, którzy wiedzę i wyobrażenie o rzeczywistości czerpią raczej z kina niż z analiz ekonomiczno-politologicznych. Wszystko za sprawą „Lady”, nowego filmu Luca Bessona o Aung San Suu Kyi, ikonie birmańskiej opozycji i duchowej patronce przemian w państwie. Nowy rozdział Nazywana przez rodaków „świętą” Suu Kyi niewątpliwie jest w Birmie symbolem walki o demokrację. Jest też założycielką i twarzą partii NLD, która w przeprowadzonych 1 kwietnia wyborach uzupełniających do parlamentu zdobyła 43 z 45 możliwych do objęcia miejsc. Sama Lady (jak też jest nazywana) uzyskała mandat poselski. Mimo że te 43 miejsca łącznie w obu izbach (izba niższa liczy 440 parlamentarzystów, a wyższa 224)

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Karski. Misja kompletna

Barack Obama uhonorował emisariusza Polski Podziemnej najwyższym cywilnym odznaczeniem amerykańskim Odznaczeni Prezydenckim Medalem Wolności W plejadzie znakomitości, które otrzymały to odznaczenie, byli m.in. Neil Armstrong, Irving Berlin, Walt Disney, Milton Friedman, Michaił Gorbaczow, Václav Havel, Stephen Hawking, Martin Luther King, Matka Teresa z Kalkuty, Elie Wiesel i Tennessee Williams. W tegorocznej edycji oprócz Jana Karskiego medale otrzymają m.in.: Szimon Peres, Madeleine Albright, Bob Dylan i John Glenn. Waldemar Piasecki Korespondencja z Waszyngtonu Podczas tegorocznego wystąpienia w waszyngtońskim Muzeum Holokaustu Barack Obama zapowiedział pośmiertne uhonorowanie Prezydenckim Medalem Wolności, najwyższym amerykańskim odznaczeniem cywilnym, Jana Karskiego, bohatera Polski, Stanów Zjednoczonych i Izraela, człowieka, który próbował powstrzymać Holokaust. Zmarły w wieku 86 lat w 2000 r. w Waszyngtonie Jan Karski był jednym z największych bohaterów II wojny światowej. Jako emisariusz Polskiego Państwa Podziemnego i Rządu RP na Wychodźstwie w 1942 r. przedostał się z Polski na Zachód, by przedstawić raport o Holokauście, najpierw w Londynie, a potem w Waszyngtonie. Relacja Karskiego została jednak przyjęta z niedowierzaniem. Wcześniej mówiło się zakulisowo o trzech szansach otrzymania przez Karskiego Medalu Wolności jeszcze za życia bohatera. Najpierw z okazji jego 80.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Che Guevara spod Akropolu

Najniebezpieczniejszy człowiek Europy – tak określany jest przywódca lewicowej partii Syriza, który zapowiada, że zaprzestanie spłacania długów Łowca gniewu, trybun rewolucji, najniebezpieczniejszy człowiek Europy, szermierz walki klas na motocyklu, grecki Che Guevara – tak nazywany jest Alexis Tsipras, lider skrajnie lewicowej greckiej partii Syriza. Po kolejnych wyborach w Grecji, zaplanowanych na 17 czerwca, ten charyzmatyczny polityk może stanąć na czele rządu. Syriza prowadzi w sondażach, które dają jej nawet 28% głosów. Grecy bowiem mają już dość zaciskania pasa. Tsipras nie chce wprowadzać drakońskiego programu oszczędnościowego, który nazwał barbarzyńskim dyktatem. Nie zamierza też spłacać długów. Domaga się jednak, aby Europa nadal wspierała Grecję, ta zaś powinna oczywiście pozostać w strefie euro. Miranda Xafa, ekonomistka z liberalnej partii Drassi, twierdzi, że przesłanie Tsiprasa to czysty populizm, ponieważ taki program jest niemożliwy do zrealizowania. Ale trybun rewolucji, który ogłosił europejską „wojnę potęgi kapitału ze światem pracy”, ma w rękach mocne karty i może nawet osiągnąć częściowy sukces. Europa boi się upadku Grecji, bo jego następstwa trudno przewidzieć. Prezydent Banku Światowego Robert Zoellick ostrzegł, że jeśli kraj wyjdzie z eurolandu, skutki

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Przebłyski

TVP przyjmie każdego

Wiadomo, że telewizja publiczna ma kłopoty finansowe. Wiadomo też dlaczego. We własne piersi mógłby się uderzyć premier Tusk, pogromca abonamentu. O pomstę do nieba woła też polityka prezesa telewizji. Zwłaszcza kadrowa. I zadziwiająca miłość do dziennikarzy pogrążonej w kryzysie TVN. Prezes Braun ściąga na Woronicza ludzi, którzy nawet tam się nie mieszczą na wizji. Tak jakby pod bokiem nie miał wielu utalentowanych dziennikarzy. Choćby w TVP Info. Co ma widzom dać Beata Tadla zatrudniona przez Piotra Kraśkę w „Wiadomościach”? Chyba tylko to, że w ekipie będzie ktoś jeszcze bardziej bezbarwny niż on. A etat dla Sekielskiego? Ucieczka z TVN dopiero się zaczęła. I jeśli TVP ma taśmowo przejmować wylatujących z TVN, to lepiej od razu ogłosić plajtę. Na razie mamy kabaret. I pośmiewisko. Drugoligowcy mają uratować Woronicza? Tego na trzeźwo nikt by nie wymyślił.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

W Serbii idzie nowe

Zmęczeni Serbowie zaufali byłemu nacjonaliście, który obiecał, że będzie walczył z korupcją i poprawi standard życia Magdalena Herman-Milenkovska Korespondencja z Belgradu Zubożali i rozczarowani Serbowie dali szansę byłemu nacjonaliście Tomislavowi Nikoliciowi, który podczas kampanii wyborczej obiecywał, że jako prezydent będzie walczył z korupcją i poprawi standard życia w kraju. Czy z powodu tych niegdysiejszych powiązań Nikolić spowolni lub zablokuje procesy integracyjne Serbii? Czy popsuje poprawne stosunki z sąsiadami? Jedno jest pewne – przez jakiś czas europejscy politycy będą bacznie obserwować każdy jego ruch. Do trzech razy sztuka Maj był dla Serbów okresem ważnych politycznych decyzji. Na początku tego miesiąca wybrano parlament i przedstawicieli samorządów lokalnych oraz zdecydowano, kto będzie walczył o urząd prezydenta w drugiej turze. Dwa tygodnie później wybrano nowego szefa państwa – Tomislava Nikolicia, którego wygrana chyba nawet dla niego samego była dość nieoczekiwana. To było trzecie podejście Nikolicia do pokonania największego rywala na scenie politycznej Serbii – demokraty Borisa Tadicia. Po raz pierwszy spotkali się w drugiej turze wyborów w 2004 r., następnie w roku 2008. Teraz według planu mieli się skonfrontować w 2013 r., lecz kalkulacje wyborcze Tadicia doprowadziły

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.