Rok 2019. Scenariusze polityczne

Rok 2019. Scenariusze polityczne

Warszawa 15.05.2018 r. Jacek Raciborski - socjolog. fot.Krzysztof Zuczkowski

Najważniejsza emocja społeczna to anty-PiS Prof. Jacek Raciborski – socjolog Wybory samorządowe otworzyły nowy sezon w polskiej polityce, czas wyborów – europejskich, parlamentarnych, prezydenckich. Zaskoczyły nas wysoką frekwencją i pogromem PiS w II turze. Jak pan ocenia wyborców? – Nie mam wysokiego mniemania o polskim wyborcy. Standardowe oczekiwanie wobec wyborców to oczekiwanie jakiejś racjonalności, nawet szeroko rozumianej, a nie sprowadzanej do interesów materialnych. Aczkolwiek głosowanie zgodnie ze swoimi interesami materialnymi jest esencją racjonalności. Tu było inaczej. – Jeżeli widzę np., że czynni rolnicy nie głosują na PSL, to uważam ich za idiotów. Mówię o czynnych rolnikach, a nie osobach mieszkających na wsi. Bo to jest partia, która dała im najwięcej, twardo artykułuje ich interesy grupowe i broni ich, nieraz ze szkodą dla innych dużych grup. Podobnie, gdy idzie o preferencje ludzi związanych z dawnym systemem. Jeżeli setki tysięcy emerytów dawnego aparatu władzy, zwłaszcza ze struktur siłowych, nie głosują na SLD, a tak było w roku 2015, to też uważam ich za idiotów. Choć teraz część się nawróciła… Ale w pewnym momencie odpłynęła w stronę PiS. Bo SLD, cokolwiek by mówić złego o tej partii, konsekwentnie broni pewnego dorobku PRL, idei ciągłości państwa i ciągłości jego zobowiązań. Dowartościowuje też indywidualne biografie. Choćby ten ostatni wzgląd powinien trzymać ich przy Sojuszu. Natomiast gdy patrzę na klasy średnie – to tutaj jest istotna zmiana, jakby pewien przypływ racjonalności. To znaczy jaka zmiana? – Odwołam się do sondaży exit poll, z ostatnich wyborów sejmikowych i sejmowych z roku 2015. Porównania tych wyborów są jak najbardziej uzasadnione, to były wybory w identycznej logice, zwarcie dwóch bloków politycznych. Chodziło w nich nie o żadnych konkretnych radnych, tylko o mandaty dla partii, analogicznie jak w wyborach sejmowych. Zwróćmy uwagę, kto w szczególności poparł Koalicję Obywatelską, a kto PiS, jakie grupy. Na KO głosowało 37% właścicieli/współwłaścicieli firm, a na PiS – 23%. W dużej kategorii tworzonej łącznie przez dyrektorów, kierowników, specjalistów KO poparło 36%, a PiS 21%. Natomiast w poprzednich wyborach, w roku 2015, Platforma wygrała tylko w grupie najwyższej, menedżerów. Wśród wyborców z wykształceniem wyższym i licencjackim KO wygrała z PiS 33,5% do 23%. Widać więc, że ten konflikt, polaryzacja wywołały podczas ostatnich wyborów ożywienie grupowych interesów. Pewien powrót klasowych wzorów zachowań wyborczych. Tacy wyborcy stają się bardziej przewidywalni. To istotna sprawa. Anty-PiS kontra PiS A wyborca lewicowy? – Został porwany w kierunku Koalicji Obywatelskiej. Widać to dobrze w miastach. Andrzej Rozenek nie był złym kandydatem w wyborach na prezydenta Warszawy, a uzyskał bardzo słaby wynik. Mimo że stanowisko SLD, to trzeba podkreślić, było jednoznaczne i dobrze odczytywało zasadniczą emocję, a mianowicie podział na PiS i anty-PiS. Ten podział przykrył wszystkie inne? – Tak! To był zasadniczy konflikt tych wyborów, podział przypominający to, co w socjologii polityki określa się mianem podziału czy też rozłamu socjopolitycznego. Takie podziały fundują tożsamości zbiorowe, są ostre, wyraziste i budzą emocje w masowej skali. I dlatego prawie nieważne stały się inne partie. Ale podział ten otwiera zarazem pewne możliwości na przyszłość, na bycie anty-PiS, i tutaj SLD zachowuje jakieś szanse. Bo twardo i jasno mówił, że jest konsekwentnym anty-PiS? – Tak i to współgra z dominującym nastrojem. Ludzie po prostu definiują się jako przeciwnicy lub zwolennicy PiS. Jeżeli tak, to w sytuacjach, gdy walka toczyła się o jedno miejsce, jak w wyborach prezydentów miast, rosnąca polaryzacja musiała się przełożyć na wynik, jaki był w Warszawie. Jej efektem był też przepływ głosów lewicowych. Miała w tym pewien udział Barbara Nowacka. To był bardzo dobry ruch Platformy, żeby ją przyłączyć. Przy Rozenku prawie nikt nie pozostał… Ciekawy jest jeszcze wynik Moniki Jaruzelskiej. Uwidacznia, że sprawy związane z Polską Ludową mogły zagrać jeszcze mocniej. Tylko że PiS zrobiło krok do tyłu. Wyciszyło sprawę generałów, których chciano degradować, i rozliczeń z PRL. – Przed najbliższymi wyborami też będzie zdejmowało wiele spraw, które mogłyby być paliwem lewicy. Dlatego dla SLD z wyborów samorządowych płynie jedna korzystna przesłanka. Mianowicie –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2019, 2019

Kategorie: Wywiady