Archiwum

Powrót na stronę główną
Aktualne Przebłyski

Skarbówka pod opieką kapelanów

Akurat ta informacja nas nie zaskoczyła. Krajowa Administracja Skarbowa (KAS) zatrudnia 13 kapelanów. Kokosów nie zbijają. Każdy zarabia co najmniej 7,6 tys. zł brutto miesięcznie. Plus coś tam jeszcze. A to o kokosach to taki ponury żart. Bo wiadomo, ile dostają inni pracownicy budżetówki. Kapelani w KAS są tam, gdzie najprzyjemniej. Kasa i mało roboty. Jeśli coś nas jednak dziwi, to tylko to, że w skarbówce nie umościła się jeszcze większa grupa kapelanów.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Księżowski patent na uwodzenie

Nie wiemy, czy o. Maciej jeszcze jest w zakonie redemptorystów. Po numerach, jakie robił w Duszpasterstwie Akademickim Redemptorystów w Toruniu, powinni go pozbawić sukienki. Bo przecież tak go ciągnęło do zdejmowania ubrań z co ładniejszych słuchaczek kazań, że teraz nie może się ukryć przed oskarżeniami. Ks. Maciej miał bardzo potężne argumenty. Kolejne kochanki przekonywał, że „w tej miłości jest Jezus”. A gdy miały wątpliwości, mówił, że „gdyby Bóg chciał, toby to przerwał”. Na razie wiadomo, że proceder przerwała część ofiar. A przełożeni ks. Macieja chcą zapomnieć o swoim gwiazdorze.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Gomoła, pakuj się

Najmłodszy poseł tej kadencji, 24-letni Adam Gomoła, został wybrany w okręgu opolskim z listy Polski 2050. A już po trzech miesiącach chodzenia z mandatem okazał się durniem i przestępcą. Według „Nowej Trybuny Opolskiej” dał się nagrać, jak opowiada o omijaniu limitu finansowania kampanii wyborczej. Miejsce, które Gomoła zajmuje w Sejmie, powinno być już puste. Ale nie z Gomołą takie numery. Gomoła dobrowolnie nie zrezygnuje. Jest bezczelnym hucpiarzem, który, jakby nic się nie stało, wystąpił w sejmowej debacie na temat języka śląskiego. Szkoda, że nie założył sobie koszulki z ośmioma gwiazdkami. Gomoła, pakuj się i spadaj. Szukaj roboty bez pokus.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Aktualne Przebłyski

Bańka w antydopingowym biznesie

„Antydoping nie jest łatwym biznesem i pełnię odpowiedzialną funkcję, ale sprawia mi ona radość” („Rzeczpospolita”). Któż może mieć radość z czytania raportów o dopingu? I z tego, że co kontrola, to afera? Tako rzecze pisowski minister sportu i turystyki Witold Bańka. Ciągle nie wiadomo, kto załatwił mu tę posadę. Jego kompetencje kończą się na zarządzaniu lodowiskiem, może orlikiem. Bańka orłem nie jest, ale sprytu mu nie brakuje. Ministerstwo wykorzystał w staraniach o szefostwo Światowej Agencji Antydopingowej (WADA). Wielkie państwa wzajemnie się wykluczały, więc padło na Bańkę. Uwierzyli, że postawi WADA na nogi. Kończy się druga i ostatnia kadencja Bańki. Ale on mówi: „Wciąż mam energię i zapał”. I lobbuje, żeby mu dali jeszcze trzecią kadencję. A osiągnięcia Bańki? Afery dopingowe w Hiszpanii, Indiach, RPA, Angoli, Nigerii, Rosji, ogromna liczba nielegalnych laboratoriów, tony substancji dopingowych itp. A na czele walki z tymi problemami prawdziwy heros – Witold Bańka. Człowiek, który polubił tę robotę.

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Roman Kurkiewicz

Spod katechezy pod kanonadę

Im starszy jestem i oddalam się od własnego wspomnienia edukacji szkolnej, tym większym przerażeniem napawa mnie sposób, w jaki decydenci/tki oświatowi/owe traktują uczniów w szkole. Raz siak, zaraz owak, to zdjąć, to włożyć, tych mniej, tamtych więcej: lektur, zadań, podstaw programowych. Obserwujemy powolny proces wycieku katechezy katolickiej (zwanej dla zamydlenia oczu od dekad lekcjami religii) ze szkół. Niech znika, opuszcza szkolne mury, już wystarczy. Nie pochylę się nad biadoleniem katechetów, że wraz z ich niekompetencją i zapałem ideologicznym połączonym nierozerwalnie z nudą dzieci zostaną pozbawione szansy na „wychowanie do wartości, do szacunku dla drugiego człowieka i troski o jego dobro niezależnie od pochodzenia i wyznania, do odpowiedzialności za świat i środowisko naturalne czy wychowanie patriotyczne”, jak napisali w liście do minister edukacji Barbary Nowackiej katecheci z okolic Kalisza. To reakcja na zapowiedź skrócenia do jednej godziny wymiaru katechezy katolickiej, pardon – lekcji religii. Równocześnie trwają prace nad niewpisywaniem oceny z religii (i odpryskowo, niestety, z etyki) do średniej wyników. Czas zastanowić się, czy i to nie jest naddatkowym zaangażowaniem państwa w pozorny wysiłek edukacyjny. Miejsce tych spotkań (trudno nazwać je przedmiotem) winno być poza budynkami szkolnymi, a wynagrodzenia katechetów powinny jak najszybciej obciążyć Kościół i odciążyć

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Gorszy sort pracowników?

20% podwyżki nie dla samorządów Pasażerowie stołecznej komunikacji miejskiej od kilku dni mogą zauważyć na przystankach rozświetlone reklamy z hasłem: „600 mld na rozwój samorządów”. To część rządowej kampanii nawiązującej do odblokowania przez Brukselę środków z tzw. Krajowego Planu Odbudowy. Komunikat jest sformułowany tak, by nawiązywał do nadchodzących wyborów samorządowych. Aby zarówno rodowitym warszawiakom, jak i „słoikom” wryło się w pamięć, że właśnie teraz do polskich miast i miasteczek popłynie strumień pieniędzy. Jeśli jednak wśród tych pasażerów, którzy codziennie mijają reklamę wielkich samorządowych pieniędzy, znalazły się osoby zatrudnione przez polskie samorządy – w bibliotekach, w pomocy społecznej, w urzędach czy w sektorze kultury – to musiały mieć mieszane uczucia. Wielu zatrudnionych przez samorządy ma bowiem poczucie, że są traktowani jak gorszy sort budżetówki. Różnica bierze się z tego, że Koalicja Obywatelska obiecała podwyżki w „państwowej sferze budżetowej”, ale nie w samorządach. Premier Tusk na konferencji po przyjęciu budżetu wprost zresztą o tym powiedział: „W samorządach jest ciężko, ale musimy się dzielić zobowiązaniami; 20% dla sfery budżetowej to nie są pieniądze dla tych, którzy pracują w urzędach gminnych, wiejskich, czyli pracowników samorządowych”. Dodał, że do gmin kieruje „apel”, by te pieniądze się znalazły. Jedne gminy ów apel realizują, drugie

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Świat

Jerozolima świętuje mimo wszystko

Ramadan i Purim to radosne święta, ale wojna odebrała wielu ludziom powód do szczęścia Ramadan, najświętszy miesiąc w muzułmańskim kalendarzu, kojarzy się przede wszystkim z zachowywanym w ciągu dnia przez wiernych restrykcyjnym postem. Dla muzułmanów jest to jednak przede wszystkim czas refleksji, a także radości upamiętniającej objawienie Mahometowi Koranu. Gdy po zachodzie słońca można złamać post, wieczorne celebracje często przenoszą się na ulice, gdzie spotykają się rodziny i znajomi. Post głodujących Tegoroczny ramadan, rozpoczęty 10 marca, jest trudniejszy niż zwykle dla mieszkańców Gazy, objętej działaniami wojennymi. Choć jeszcze na początku miesiąca pojawiła się nadzieja, że uda się wypracować choćby tymczasowe zawieszenie broni w tym okresie, co nie tylko pozwoliłoby cywilom odetchnąć od walk i bombardowań, ale również umożliwiłoby zwiększenie dostaw pomocy humanitarnej, dzisiaj już nie wydaje się, by przerwa w starciach między Izraelem a Hamasem nastąpiła czy to do Wielkanocy, czy do końca ramadanu. O sabotowanie porozumienia oskarżają się obie strony. Mieszkańcom Gazy trudno wykrzesać z siebie radość związaną ze świętami, tym bardziej że dostęp do żywności jest na tyle utrudniony, że według Organizacji Narodów Zjednoczonych należy już mówić o zbliżającej się klęsce głodu. Jak wylicza Agencja Narodów Zjednoczonych ds. Pomocy

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj Wywiady

Czas nowych wyborców

Wybory samorządowe: mniej emocji, więcej kalkulacji Marcin Duma – prezes zarządu Instytutu Badań Rynkowych i Społecznych IBRiS Czy wybory samorządowe będą odbiciem wyborów parlamentarnych? Czego możemy się spodziewać? – Nie ma na takie pytanie jednoznacznej odpowiedzi. Z prostej przyczyny: z badań, które prowadzimy, wynika, że nasi respondenci niespecjalnie są w stanie powiedzieć, o co chodzi w tych wyborach. Owszem, ludzie doskonale wiedzą, po co są wybory prezydenta, wójta czy burmistrza. Gorzej jest z odpowiedzią na pytanie, po co są wybory do sejmików. Oni mniej więcej wiedzą, że to trochę tak jak z Sejmem. Patrzą na sprawę konkretnie. – Jeżeli mówią o swoich preferencjach, nie w sondażu, tylko w badaniach, w których mamy szansę trochę głębiej z nimi porozmawiać, to jasno deklarują, że ich decyzje dotyczące miasta lub gminy będą bardzo merkantylne! Co to znaczy? – Podam panu przykład, który obrazuje ten sposób myślenia. Otóż mieliśmy wyborcę z miasta rządzonego przez samorządowca z PiS i on mówił tak: „W wyborach na prezydenta miasta zagłosuję na kandydata PO, bo przecież chodzi o to, żeby prezydent był z tej opcji, co rząd, bo wtedy pieniądze będą do nas płynęły! Jesteśmy w takim miejscu w Polsce, że jak nie będzie politycznego przełożenia, to będzie bieda. A biedy nie chcę. A jak zagłosuję w wyborach do sejmiku? Oczywiście na PiS!”. Bo uznał, że w sejmiku

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Felietony Jan Widacki

Nauka i szkolnictwo wyższe pod rządami Lewicy

Niby wszyscy wiedzą, że inwestowanie w naukę to inwestowanie w przyszłość. Mądrość ta jest nawet często powtarzana. Można więc przyjąć, że to niemal oczywiste. Z drugiej strony niestety jest też oczywiste, że nauka polska i polskie szkolnictwo wyższe są nie tylko w kiepskiej, ale wręcz z roku na rok coraz gorszej kondycji. Jeśli zsumować te dwie oczywistości, wychodzi, że przyszłość Polski już z tego choćby względu nie maluje się w jasnych barwach. Gdy zwycięska Koalicja 15 Października dzieliła resorty, Lewica dostała właśnie Ministerstwo Nauki i Szkolnictwa Wyższego. Lewica, może niesłusznie, ale na ogół kojarzy się jeśli nie z rewolucją, to w każdym razie z odwagą we wprowadzaniu postępu. Polska nauka i szkolnictwo wyższe doszły do stanu, w którym oczekiwane są działania niemal rewolucyjne. Środowiska naukowe związane bądź sympatyzujące z nurtem lewicowym są wcale liczne i takich działań od nowego kierownictwa resortu oczekiwały i wciąż jeszcze, choć z coraz mniejszą nadzieją, oczekują. Mijają tygodnie, a nie zrobiono nic poza unieważnieniem ostatnich działań ministra Czarnka, przydzielających „po uważaniu” punkty czasopismom. Słusznie odbierając nienależne wysokie punktowania niektórym czasopismom o randze nawet nie powiatowej, ale bardziej parafialnej, odebrano je równocześnie niektórym czasopismom, którym takie punkty się należały. Na przykład „Państwu i Prawu” czy „Archiwum Kryminologii”, że ograniczę się do własnego

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.

Kraj

Plan B dla pigułki „dzień po”

Nawet jeśli prezydent będzie przeszkadzał, pigułka „dzień po“ będzie łatwo dostępna od 1 maja Kiedy przez Sejm przeszła nowelizacja ustawy o prawie farmaceutycznym, zakładająca likwidację wymaganych od 2017 r. recept na pigułkę „dzień po” i jej dostępność dla osób, które ukończyły 15. rok życia, była nadzieja, że antykoncepcja awaryjna przestanie być problemem. Ale zanim jeszcze ustawa wyszła bez poprawek z Senatu, prezydent Andrzej Duda stwierdził, że jej nie podpisze. W jego opinii dostępność bez recepty EllaOne czy Escapelle – to dwa środki, które są w naszych aptekach – dla osób niepełnoletnich jest „daleko idącą przesadą”. Podkreślił, że nie jest przeciwny zażyciu takiej tabletki przez nastolatkę w razie konieczności, ale „niech to się dzieje za zgodą matki, ojca, a nie żeby dziewczynka kupiła sobie pigułkę i na wszelki wypadek np. zażyła pięć naraz”. Później jeszcze prezydent dodał, że jego zdaniem antykoncepcja postkoitalna to „hormonalna bomba”. Prezydenckie lęki koi ginekolog dr Maciej Socha, ordynator oddziału położniczo-ginekologicznego w szpitalu na gdańskiej Zaspie: – Stwierdzenie, że tabletka przyjmowana w sytuacjach awaryjnych, po niezabezpieczonym stosunku lub takim, podczas którego antykoncepcja zawiodła, jest hormonalną bombą, to przesada i manipulacja, podobnie jak podtrzymywanie narracji, jakoby była to tabletka poronna. Działanie tych

Cały tekst artykułu można przeczytać w elektronicznej wersji „Przeglądu”, która jest dostępna dla posiadaczy e-prenumeraty lub subskrypcji cyfrowej.