Przepis na pokojowego Nobla

Przepis na pokojowego Nobla

Teraz albo nigdy

Kiedy się wydawało, że kryzys polityczny jest nie do rozwiązania, do gry wkroczyły cztery organizacje społeczeństwa obywatelskiego, które utworzyły Tunezyjski Kwartet na rzecz Dialogu Narodowego. Najbardziej wpływową z nich jest Powszechna Tunezyjska Unia Pracy (UGTT), której przewodzi charyzmatyczny działacz związkowy Husajn Abbasi. Ten Nobel to głównie jego zasługa.

Odważny, energiczny i uważny Abbasi, który stanął na czele UGTT w 2011 r., więcej słucha, niż mówi, jak relacjonują osoby z jego otoczenia. Nie przestraszył się ani licznych pogróżek, ani ataków na siedzibę UGTT, ale ze względów bezpieczeństwa porusza się z ochroniarzem. Z tych samych powodów trudno się z nim spotkać. Już w 2012 r. próbował zainicjować dialog narodowy, wówczas jednak nie było do tego warunków. Dżihadyści dopiero się rozkręcali, a sam Abbasi musiał umocnić swoją pozycję w UGTT.

Sytuacja zaczęła się zmieniać wraz z postępującym kryzysem, kiedy się okazało, że środowisko robotnicze jest coraz bardziej zbuntowane. Związki zawodowe w Tunezji są silniejsze niż w Polsce, dlatego łatwo im wyprowadzić ludzi na ulice i zorganizować strajki. Polityczne znaczenie UGTT rosło z dnia na dzień, a politycy zaczęli się liczyć z prawie 70-letnim liderem centrali związkowej.
Choć kierowaną przez niego organizację, liczącą ponad 700 tys. członków, należy kojarzyć z obalonym reżimem, przed 2011 r. dysponowała znacznie większą autonomią niż inne arabskie centrale związków zawodowych. To pozwoliło jej ugruntować wśród Tunezyjczyków pozycję prawdziwego reprezentanta świata pracy. Udowodniła to już w 2008 r., w kontekście brutalnie tłumionych protestów robotniczych w zagłębiu górniczym w Gafsie. Lokalni działacze UGTT poparli wówczas robotników, występując przeciwko reżimowi.

Z UGTT musi się liczyć nawet Ganuszi. Lider Partii Odrodzenia cieszy się taką estymą wśród zwolenników umiarkowanego islamizmu, że niełat­wo go przekonać do kompromisu. Abbasiemu jednak udało się przywołać go do porządku, dzięki czemu w ogóle możliwe było rozpoczęcie dialogu narodowego. „Zapewniam Tunezyjczyków, że kryzys polityczny zostanie rozwiązany”, powtarzał w wystąpieniach telewizyjnych. Słowa dotrzymał, jednak aby umocnić swoją pozycję mediatora, do udziału w negocjacjach zaprosił trzy inne organizacje. Nie ulega jednak wątpliwości, że Tunezyjski Kwartet to dzieło Abbasiego.

Zanim oficjalnie zainicjowano serię negocjacji, organizacje tworzące Kwartet nakreśliły zarys harmonogramu działań. Jego założenia musiały być zaakceptowane przez partie chcące uczestniczyć w dalszych rokowaniach. W tym czasie dochodziło do strajków i ostrych antyrządowych demonstracji, a w Egipcie dopiero co obalono prezydenta Mursiego, co dla Tunezyjczyków było ważną przestrogą.

Dzięki niezmordowanym wysiłkom Abbasiego pod koniec października 2013 r. odbyły się pierwsze oficjalne negocjacje z udziałem przedstawicieli wszystkich liczących się ugrupowań (rządzących i opozycyjnych). Nie oznacza to, że złożenie pierwszego podpisu było formalnością. Aby można było kontynuować negocjacje, liderzy Partii Odrodzenia musieli oficjalnie zgodzić się na rozwiązanie rządu.

Nie wszystko było przesądzone, a spotkanie się przeciągało. Ganuszi uważał, że rokowania w sprawie dymisji gabinetu stanowią jedynie podstawę do dalszych dyskusji, ale na to nie było już ani czasu, ani siły. Abbasi poprosił go w końcu na bok i być może postawił ultimatum w rodzaju „teraz albo nigdy”.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 02/2016, 2016

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy