Związkowcy w każdej chwili mogli ogłosić strajk generalny, a w powietrzu wisiał wariant egipski. Nikt w Tunezji nie chciał takiego scenariusza, ale też nikt nie mógł go wykluczyć. Ganuszi zrozumiał powagę sytuacji, dzięki czemu można było przejść do omawiania kolejnych punktów harmonogramu.
Dialog i co dalej?
Podstawę planu stanowiły trzy punkty. Najważniejszym była dymisja rządu kierowanego przez umiarkowanych islamistów i utworzenie tymczasowego gabinetu technicznego, do czego doszło w styczniu 2014 r. Dwa pozostałe obejmowały nowe regulacje wyborcze oraz problem przyszłej ustawy zasadniczej.
Kwestia konstytucji była newralgiczna, ponieważ Partia Odrodzenia dążyła do oparcia jej na islamie w stopniu nieakceptowanym przez większość ugrupowań politycznych oraz środowisk intelektualnych. Uzgodnienia w ramach dialogu narodowego zobowiązywały konstytuantę do szybkiego zakończenia prac nad nowym tekstem ustawy zasadniczej, bardziej uwzględniającym świecki charakter Tunezji. Dzięki temu pod koniec stycznia 2014 r. udało się przyjąć nową konstytucję. Ma ona najbardziej liberalno-demokratyczny charakter spośród wszystkich arabskich ustaw zasadniczych.
Następnie, wskutek przyjęcia nowej ordynacji wyborczej, przystąpiono do wyborów parlamentarnych, które odbyły się pod koniec października 2014 r. Wygrało je ugrupowanie Głos Tunezji, które utworzyło rząd. Na jego czele stanął Al-Habib as-Sid. Partia Odrodzenia musiała się zadowolić drugim miejscem. Miesiąc później prezydentem został wiekowy, ale energiczny As-Sibsi.
Pokojowy Nobel to ważny impuls do dalszych starań na rzecz budowania demokracji w Tunezji. Być może jedynej w świecie arabskim, wciąż borykającym się z biedą, korupcją, dyktatorskimi rządami oraz wojnami domowymi. Proces ten jest najeżony przeszkodami, a jedną z nich stanowi działalność terrorystyczna dżihadystów, którzy co kilka miesięcy przypominają o sobie zamachem – najczęściej na zagranicznych turystów.
Pozostałe mają charakter ekonomiczny (terroryzm uderza w turystykę – podstawę tunezyjskiej gospodarki) oraz polityczny. Sukces Kwartetu nie oznacza, że impas się nie powtórzy. Rywalizacja między obozem obalonego reżimu (reprezentowanym przez prezydenta), umiarkowanymi islamistami i środowiskami lewicowymi została chwilowo ucywilizowana. Pytanie, na jak długo. Pewne jest, że od stosunków między nimi będzie zależeć przyszłość tunezyjskiej demokracji.
Autor jest doktorantem na Wydziale Studiów Międzynarodowych i Politycznych UJ oraz pracownikiem Centrum Badań Bliskowschodnich Instytutu Kultur Śródziemnomorskich i Orientalnych PAN
PHOTO / FETHI BELAID / AFP / FETHI BELAID
Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy