Z naszej kiesy

Z naszej kiesy

Szefowie przedsiębiorstw i spółek państwowych dostają co miesiąc prawdziwe góry pieniędzy Okazuje się, że bulwersujące nas przez wiele miesięcy zarobki działaczy samorządowych bledną w świetle tego, czego dowiadujemy się o gigantycz­nych dochodach szefów przedsię­biorstw państwowych czy spółek z do­minującym udziałem skarbu państwa. Działacze samorządowi: mieli pecha, działali przy otwartej kurtynie, ich, w istocie wysokich poborów nie dało się ukryć. Tymczasem w warunkach pełnej dyskrecji, w setkach firm, prze­pływają w prywatne ręce wciąż rosną­ce góry publicznych pieniędzy. Jaka­kolwiek próba ujawnienia inkasowa­nych sum uważana jest za złamanie ta­jemnicy handlowej i brutalny zamach na dobra osobiste. Coraz powszechniej­sze są takie zarobki, jakie podajemy w tabelce (i znacznie od nich wyższe), coraz częściej pojawiają się sygnały O niebotycznych odprawach. Janusz Wojciechowski, prezes NIK, mówi: – Świeżo dostałem wyniki z kontroli w jednej z dużych spółek ze stuprocentowym kapitałem skarbu pań­stwa: prezes zarządu 90 tys. złotych miesięcznie, członek zarządu 68 tys. zł. Wzrost w stosunku do ub. roku o 129% bez żadnego uzasadnienia, że ma to ja­kikolwiek związek z efektami pracy, z jakimś gwałtownym polepszeniem się sytuacji tej spółki, czy z jakimiś zdarzeniami, które by obiektywnie taką zmianę płac uzasadniały. Ciszej nad tą kasą Zarobki kierownictwa są zapisywa­ne w kontraktach, menedżerskich. To w każdym przedsiębiorstwie najdokła­dniej negocjowane umowy. Muszą za­wierać odprawę i odszkodowanie (z re­guły zarobki za okres pozostały do za­kończenia kontraktu). Odprawa może być równa nawet i zarobkom za dwa la­ta trwania kontraktu. Do tego dochodzi premia za niepodejmowanie pracy u konkurencji, także równa nawet dwuletniemu wynagrodzeniu kon­traktowemu. Podobno odchodzący z Petroche­mii Konrad Jaskóła miał otrzymać ponad 2 min zł odprawy i odszkodo­wania, Stanisław Siewierski z Polskiej Miedzi – ok. 2,5 min, Grzegorz Tuderek ż Budimeksu – prawie 3 mln. Na tym tle skromnie wygląda odprawa dla odwołanego prezesa Kopeksu, Eugeniusza Kuczki, który otrzy­mał ok. 200 tys. zł odprawy – i na otarcie łez powierzono mu doradztwo w je­go firmie. To, oczywiście nie wszystko. Pakie­ty akcji, opłacanie ubezpieczenia, dar­mowe urlopy, wynajem willi, przeloty na wakacje dla całej rodziny, luksuso­we samochody do użytku przez całą dobę – te wszystkie elementy wynagra­dzania menedżerów najwyższej klasy na Zachodzie stały się już codzienno­ścią dla wielu szefów naszych pań­stwowych spółek. Do tego dochodzą bardziej finezyjne sposoby zarabiania pieniędzy, takie jak sięgające często se­tek tysięcy złotych honoraria za wnio­ski racjonalizatorskie, mające usprawnić działanie firmy. Składają je z reguły członkowie kierownictwa przedsię­biorstw – i oni też oceniają ich przydat­ność, oczywiście bardzo wysoko. Mają o tyle ułatwione zadanie, że, zgodnie z przepisami, wniosek racjonalizatorski nie musi być rozwiązaniem w pełni no­watorskim, lecz „dostosowaniem zna­nego już rozwiązania”. Jak twierdzi NIK, udział wyższej kadry kierowni­czej w zgłaszaniu wniosków jest po­wszechny. Np. w Polskiej Miedzi w 1998 r. szefom-racjonalizatorom wy­płacono 24 min zł. Odprawa i odszkodowanie dla byłe­go prezesa Polskiego Radia (które rada nadzorcza obniżyła mu z 450 do 270 tys. zł) to zatem tylko wierzchołek góry lodowej. Zresztą i o tym byśmy się nie dowiedzieli, gdyby nie konflikt ministra skarbu, Emila Wąsacza, z mediami pu­blicznymi – i próba Wzmocnienia pozycji szefa resortu skarbu przed głosowa­niem w Sejmie. Gdy pojawiły się donie­sienia o odprawach dla członków zarzą­du radia, minister postanowił odebrać radom nadzorczym spółek skarbu pań­stwa prawo zawierania kontraktów z członkami zarządu i ustalania ich wy­nagrodzeń. Teraz mają to robić walne zgromadzenia akcjonariuszy – a więc w praktyce sam re­sort skarbu. Resort skarbu stwierdza, iż decyzja ta została podjęta ze względu na „publikacje prasowe na temat wysokich zarobków i odpraw członków zarządów spółek skarbu państwa, w tym Polskie­go Radia i TVP S.A.”. Bolesław Sulik, były szef Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, uważa, że minister zamierza używać tego narzędzia do „odwetu po­litycznego”, gdyż jest skonfliktowany z mediami. Pragnący zachować anoni­mowość pracownik resortu skarbu do­daje, że w istocie sprawa ma podłoże polityczne. Spowodowano kontrolowa­ny przeciek o odprawach dla szefów ra­dia, by upiec dwie pieczenie przy jed­nym ogniu – pokazano pazerność opo­zycji, czyli PSL-u,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2000, 2000

Kategorie: Kraj