Czy w danej szkole dojdzie do kolejnego samobójstwa, zależy od tego, czy dorośli będą bardziej uważni na młodych Konrad Ambroziak – superwizor terapii poznawczo-behawioralnej. Pracuje z dziećmi i młodzieżą po traumie. Współautor książek „Depresja nastolatków. Jak ją rozpoznać, zrozumieć i pokonać”, „Nastolatek a depresja. Praktyczny poradnik dla rodziców i młodzieży”. Prowadzi Fundację Psycho-Edukacja. Wisiały na wierzbie jak dwie porcelanowe lalki, ubrane odświętnie na czarno, w przerysowanym makijażu. Wcześniej 13-latki w Dobczynie niosły duże donice – na swoją śmierć. – Niestety, wygląda to na zaplanowane samobójstwo, a nie impulsywne. Samobójstwa dzielimy na samobójstwa być, być albo nie być i nie być. Ta ostatnia grupa samobójców nie daje znaków otoczeniu, że chce odebrać sobie życie. Dwie pozostałe czynią nieudane próby rozwiązania problemów. W przypadku nastolatków rzadko jest intencja odebrania sobie życia, najczęściej działają impulsywnie. Wysyłają informacje otoczeniu, że źle się czują. Te dziewczynki raczej nie działały impulsywnie – historia ich cierpienia na pewno była długa. Najprawdopodobniej poznały się na oddziale psychiatrycznym. Sołtys wsi Dobczyn w wypowiedzi dla mediów pozwolił sobie na mniej więcej taką ocenę sytuacji: wariatki były, to się zabiły. Obawiam się, że wyraził podejście części społeczeństwa do problemu samobójstw ludzi młodych. – Utożsamił chorobę psychiczną z chorobami somatycznymi. Jeśli zapadam na malarię, to ugryzł mnie komar, który ją przenosi, jeśli zapadam na covid, zostałem zarażony. Natomiast jeśli bierzemy pod uwagę zaburzenie psychiczne, jakim jest depresja prowadząca do próby samobójczej, to jest ono wielopłaszczyznowe i bardzo wiele składa się na to, co może spowodować tak duże cierpienie człowieka, że będzie chciał odebrać sobie życie. To nie jest tak, że dziewczynki zobaczyły film albo przeczytały mangę i targnęły się na życie. Takie sugestie są głupotą. Jeśli akceptuję siebie, wychowywałem się w środowisku, które mnie akceptuje, to naprawdę zobaczenie filmu czy przeczytanie mangi nie spowoduje, że będę chciał odebrać sobie życie. Z jakiego powodu miałbym to robić? W Dobczynie po tragedii rodzice zaczęli rozmawiać z dziećmi. – Ważne, żeby to nie były rozmowy na poziomie: niech ci, broń Boże, coś podobnego nie przyjdzie do głowy, nie rób tego, to jest złe. Im bardziej będziemy czuć, że nasza wolność jest ograniczona, tym więcej będzie zachowań problemowych. Im silniej będziemy straszyć młodych, mówić im, że czegoś nie wolno, tym bardziej prawdopodobne, że uzyskamy efekt przeciwny. Pedagogika oparta na karach, zakazach i nakazach, stosowaniu bodźców awersyjnych do niczego dobrego nas nie doprowadzi. Ważna jest rozmowa nauczyciela z dzieckiem, które przyjdzie i powie: „Mam pierwszą miesiączkę, nie wiem, co zrobić, bo mama mi tego nie powiedziała” albo: „Ojciec chleje w domu i bije matkę”. Takim celom powinna służyć szkoła. A co do chlania w domu: ilekroć będziemy chronić mityczną polską rodzinę, a nie młodego człowieka, tylekroć efekty będą opłakane, np. w postaci samobójstwa. Takie mam doświadczenia. Dzieci na oddziałach psychiatrycznych leżą na zakrwawionych materacach na korytarzu i wymieniają się sposobami, jak sobie odebrać życie, jak pociąć się plastikową zakrętką. Pielęgniarka, jedna na 40 dzieci, może jedynie przypiąć je pasami. To samo psychiatra – może wypisać tabletkę. – To problem systemowy. Co może jeden wypalony lekarz i jedna pielęgniarka? Jeśli sami nie dostają współczucia, nie mogą go dawać innym. Nasze zasoby są wyczerpywalne. Jeżeli chcemy walczyć z samobójstwami, to raczej nie przez stworzenie kolejnej infolinii, choć i one są ważne. Żeby ludzie czuli się bezpiecznie, ważne jest, gdzie i jak mieszkają, czy mają dostęp do szpitali psychiatrycznych i do ochrony zdrowia. W Polsce cała tkanka społeczna jest chora, więc nie dziwmy się, że dzieci są chore. – Socjolodzy pokazują, że im bardziej nie ma pewności w świecie społecznym, im słabiej działają pewne reguły życia społecznego zapewniające zaufanie, tym większa jest skala samobójstw. Ostatnio dyrektor ukarał nauczycielkę z Torunia, bo rozmawiała z dziećmi na podstawie tekstu z podręcznika o depresji i anoreksji. Dziewczynka się pocięła, a dyrektor, zarządzający szkołą przez konflikt, stwierdził, że to nauczycielka nieumiejętnie rozmawiała na trudne tematy. Kto będzie pomagał dzieciom pokaleczonym zdalnym nauczaniem, jeśli dzieją się takie historie? Nauczyciele będą się bać. – To ogromny, niedoceniany problem systemowy. Jeżeli nauczyciele boją się,
Tagi:
depresja, Dobczyn, dyskryminacja, dzieci, Fundacja Psycho-Edukacja, Konrad Ambroziak, LGBT, lockdown, młodzież, pandemia, polskie rodziny, przemoc, prześladowanie osób LGBT, psychiatria, psychiatria dziecięca, psychologia, rodzice, samobójstwo, społeczeństwo, szpitale psychiatryczne, uprzedzenia, zdrowie psychiczne, zdrowie publiczne