Społeczeństwo w stanie anomii jest nieufne, podatne na cudowne leki oferowane przez politycznych uzdrowicieli Demokracja to już nie tylko instytucje, prawo i odpowiednie urządzenie państwa. To przede wszystkim ludzie, ich postawy, mentalność i cechy osobowości. W głowach współczesnych Polaków demokracja zajmuje mało miejsca, mimo wygłaszanych czasem, w świątecznych okolicznościach, deklaracjach o jej cenieniu. W głowach tych jest wiele ingredientów z rozmaitych autorytaryzmów, a w każdym razie z ustrojów dalekich od demokracji. Z ostatnich badań, przeprowadzonych we wrześniu 1999 r. (CBOS: „Zmiany w psychologicznych profilach elektoratów partyjnych”, listopad 1999) wynika, że między 1996 a 1999 r. psychologiczna odległość Polaków od demokracji zwiększyła się. To bardzo ważne zjawisko dziwnie jest przemilczane podczas jubileuszowych obchodów zwycięstwa polskiej transformacji. Fetowany sukces wcale nie jest oczywisty i okazuje się jeszcze mniej jednoznaczny, kiedy nie utożsamia się wyjścia z PRL ze zlikwidowaniem kolejek do sklepów i z pochwałami MFW. Wspomniane badania objęły cztery zjawiska psychologiczne: optymizm – pesymizm oznaczające ocenę sytuacji w kraju, przewidywania, a także zawierający refleksję nad swoim życiem: * paranoję polityczną wyrażającą się spiskowym postrzeganiem polityki, * autorytaryzm oparty na przeświadczeniu, że najbardziej liczy się siła, główną rolę pełni przywódca, którego decyzje są ważniejsze niż ustawy i debaty oraz że zwierzchnik powinien być surowy i wymagający * anomię oznaczającą dezintegrację świata wartości, idei, teorii i światopoglądów, będącą wyrazem patrzenia na rzeczywistość jako pozbawioną sensu dezorientacji i niepewności, *alienację rozumianą jako poczucie obcości w obecnym ustroju, brak wpływu na władze państwowe, przekonanie, że politycy kierują się naprawdę tylko pobudkami egoistycznymi i nie sposób być u nas człowiekiem władzy, zachowując zarazem uczciwość. Wszystkie wyniki, z punktu widzenia wartości demokratycznych, są złe. Zastosowane procedury statystyczne wskazują jednak na konieczność zachowania ostrożności przy interpretacji wskaźników każdej z tych pięciu postaw. Najmniej rzetelnie, okazuje się, została zmierzona polityczna paranoja oraz autorytaryzm, wysoką rzetelnością cechuje się wskaźnik alienacji, anomii i pesymizmu. Dane z tej ostatniej grupy, a szczególnie dotyczące anomii, są najwięcej mówiące. Pesymizm mierzono na skali od 0 do 2, w której zero oznaczało największy optymizm, a 2 skrajny pesymizm. W sierpniu 1996 roku wskaźnik ten miał wartość 1, we wrześniu 1999 r. 1,19. Jest to wzrost o 10% rozpiętości skali. Zmiana nie była jednak równomierna, optymizm wzrósł, a raczej pesymizm spadł wśród elektoratów rządzącej koalicji: UW z 0,90 do 0,81, a AWS z 1,08 do 0,93. Najwięcej pesymistów przybyło Wśród zwolenników SLD (teraz 1,30, kiedyś 0,77) i PSL (1,35 a w 1996 r. – 0,94). Może być tez tak, że pesymiści, których w ojczyźnie teraz jest więcej, zwiększyli w 1999 r. grono zwolenników opozycji, odróżniając się tym samym od sympatyków rządzących. Sam podział na pesymistów i optymistów niewiele mówi, w zależności od warunków i sytuacji pesymiści mogą być po prostu realistami, a optymiści pozbawionymi krytycyzmu ludźmi naiwnymi lub osobnikami niezdolnymi do przejmowania się czymkolwiek poza własnymi opłotkami. Oceniane przez respondentów kwestie również nie pozwalają na rozstrzygnięcie tego rodzaju wątpliwości. A jednak wskaźnika pesymizmu nie należy bagatelizować, pesymistyczne nastawienie na świat jest składnikiem antydemokratycznej osobowości i w tym wypadku należy je traktować łącznie z pozostałymi czterema składnikami. Oceniano je na innej niż poprzednia skali, przybierającej tym razem wartość od 1 do 5, gdzie 1 oznacza najsłabsze, a 5 największe nasilenie danej cechy. Jednym z tych składników jest paranoja polityczna. Okazało się, że spiskowe postrzeganie polityki w ciągu ostatnich trzech lat powiększyło się w Polsce z 2,76 do 2,99 czyli o 6%. Paranoja polityczna rozwinęła się wśród zwolenników prawie wszystkich głównych partii politycznych – najbardziej dotyczyło to PSL-u. Prawie, bo wyjątkiem jest AWS. Pojawiło się tu jeszcze jedno nowe zjawisko: kiedyś tego rodzaju choroba umysłowa owładnęła elektoratami wszystkich partii mniej więcej w tym samym stopniu, teraz i w tym przypadku sympatycy partii opozycyjnych widzą świat inaczej niż zwolennicy ugrupowań obecnie rządzących. Ale właśnie nie należy z tego wyciągać zbyt daleko idących wniosków – one są o tyle interesujące, o ile traktujemy je jako fragment całości obrazu
Tagi:
Paweł Kozłowski









