997 jest zmęczony

997 jest zmęczony

Na Michała Fajbusiewicza dwa razy wydano wyrok. Egzekucja miała nastąpić, jeśli jego program wejdzie na antenę Kim był? W kolejności kelnerem, kaowcem na Wybrzeżu. „lajkarzem” facetem, który łazi za turystami, namawiając na zdjęcia. Z mediami zetknął się w łódzkiej przednim czesankowej Tam trafiła mu się posada starszego samodzielnego referenta do spraw obsługi radiowęzła Tuż przed przyjściem do telewizji pracował jako opiekun taneczny. Kim jest? Pedagogiem, który ani godziny nie przepracował w zawodne, autorem dokumentów niepublikowanych: o najsłynniejszym polskim mordercy, Leszku Pękalskim (nakręconych 21 kaset leży na półce i ”czeka na lepsze czasy”), narkomanach (współpraca Marka Kotańskiego) i publikowanych: m.in. cyklu o modzie oraz swojej chluby – filmie o Janie Karskim. Pomysłodawcą programów ”Stan krytyczny”, ”Dajcie znak życia” (kiedy w Jedynce pojawił się ”Ktokolwiek widział, ktokolwiek wie…”, sprawą zajęła się Komisja Etyczna TVP, w Dwójce leżała jego propozycja). Kto dziś o nich pamięta? kiwa głową. Popularność zdobył jako prowadzący „997”. Michał Fajbusiewicz. Dla znajomych ”Fajbus”, dla telewidzów i policji ”agent 997”. Jako telewizyjny spec od spraw kryminalnych stał się bohaterem 10 prac magisterskich. EKSPERYMENT Na miejsce, gdzie ekipa redaktora Fajbusiewicza w składzie: on, operator – Staszek Suszka (od lat ten sam), charakteryzatorka i parę innych osób nagrywa materiał do programu (zdjęcia trwają 3-4 dni co dwa tygodnie), przyjeżdża ekipa lokalnej telewizji. Fajbusiewicz urządza pokazówkę. Po kolei Wyciąga: łom (15 lat temu, gdy powstawały pierwsze odcinki ”997″, narzędzie eksponowano w co drugim materiale; obecnie przedmiot o charakterze bardziej sentymentalnym niż użytecznym), dalej walizkę wypchaną pistoletami 20 rodzajów (czasem i ten ekwipunek nie wystarcza; raz potrzebna była interwencja u komendanta Białegostoku chodziło (› wypożyczenie ”kałasza”), wreszcie drugą walizkę załadowaną polską i obcą walutą (z bliska widać napis: ”Banknoty emitowane specjalnie dla programu ”997”. Nie są prawnym środkiem płatniczym w Polsce). Na wyposażeniu jest również kij bejsbolowy; póki co w programie głównej rok nie odgrywał. Fajbusiewicz zamyka walizkę, telewizja nie przestaje kręcić. Można by powiedzieć, że tak przedstawia się historia programu “997” i rozwój przestępczości w Polsce. INSTRUKTAŻ Piętnaście lat temu londyński korespondent, Bogusław Wołoszański, opowiadał, że w Anglii robi się programy o sprawach nie wyjaśnionych przez policję. Fajbusiewicz nigdy nie lubił kryminałów. Tematyka policyjna też specjalnie go nie pasjonowała, ale pomysł oceni; jako wart próby. Entuzjazmu redaktora początkowo nie podzielała Komenda Główna Policji, której pomysł z ujawnieniem, bądź co bądź, bezradności stróżów prawa był nie w smak. Udało się dzięki zapaleńcom z biura prasowego MSW. KGP dostała nakaz współpracy ze mną – wspomina Fajbusiewicz. Dziś z niektórymi komendantami wojewódzkimi jest na „ty”. Sami dzwonią z prośbą o interwencję, oferują pomoc; nikt nie ma wątpliwości, że miewa to potęga. Stało się regułą, że nawet po dokumentację jedzie sam, zamiast wysyłać pomocnika. Chodzi o utrzymanie dobrych kontaktów. – Są policjanci, którzy chcą rozmawiać wyłączne ze mną i ja to szanuję, w końcu bez nich niewiele bym zdziałał – dodaje. Ta współpraca nie zawsze układała się różowo Na początku lat 80 ekipę „997” traktowano jako intruzów, którzy na celu mają kompromitację milicji. Nigdy nie zapomni powitania, jakie zgotowała mu jedna z komend. Lecieli helikopterem, ledwo co wysiedli, miejscowy komendant powitał ich słowami: ”A który to ten ch… Fajbusiewicz?”. Praca z milicją wyglądała tak: dostawał materiały i miał je filmować. Natomiast milicjantom na służbie nakazano oglądanie i nagrywanie programu. ”997” robiło furorę. Fajbusiewicz bił rekordy popularności. Zdążył wyprzedzić ”Teleexpress” i ”Wiadomości”, klęskę poniósł w starciu z ”Niewolnica Isaurą” (70% oglądalności, on -50-60%). W lipcu 1993 roku, tuż po setnej emisji ”997”, siedział przed telewizorem. ”Panorama dnia” akurat pokazywała migawki z konferencji prasowej ówczesnego komendanta głównego policji. Fajbusiewicz przypadkiem dowiedział się, że ”997” schodzi z anteny. Powód? Ze względu na drastyczność pokazywanych scen stanowi instruktaż dla bandziorów. Magazyn zdjęto na dwa lata. Powrócił w l995 r. Od tej pory Fajbusiewicz zaczął sam decydować, co pokazywać, a co nie. Najczęściej wybiera te sprawy, w których właściwie wyczerpano możliwości wykrycia przestępcy. Czasem tematy przychodzą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 07/2000, 2000

Kategorie: Media