Afera Langevina

Afera Langevina

W 1911 r. Maria Skłodowska-Curie trafiła na strony prasy brukowej (…) W roku 1911 uczona zeszła z wyżyn swojego laboratorium na strony prasy brukowej. Najnowsze artykuły ukazują kobietę zakochaną, zdolną ulegać także innym pasjom niż jej laboratorium, rad i badania naukowe, dzięki czemu Maria stała się dla potomności bardziej ludzka. Dla niej była to jednakże ciężka próba. Był moment, gdy wobec agresywności prasy dążącej do zbrukania jej imienia z powodu błahostki, którą nawet republikański prokurator w Stanach Zjednoczonych przełknąłby bez mrugnięcia okiem, myślała o samobójstwie. Ale to działo się w zaklętym kręgu uczonych. Maria, która wywodziła się z rodziny lekarzy i profesorów, wyszła za mąż za naukowca, będącego również synem i wnukiem lekarzy. Owocem tego związku były dwie córki, z których jedna miała zrobić karierę naukową, poślubić naukowca i również być matką przyszłych uczonych. Nie było więc niczym dziwnym, że żyjąc w tym zamkniętym świecie, Maria zakochała się w naukowcu. Tylko że prasa popularna, gloryfikująca naukę i postęp, nie ufała uczonym uważającym się za kapłanów nowego Kościoła, którego jedynym bogiem był przypadek. PRZYJRZYJMY SIĘ TEMU BLIŻEJ. Maria Curie jest wdową od 1906 r. Sama wychowuje dwie córki. Jej życie sprowadza się do pracy w laboratorium i rzadkich spacerów. Paul Langevin ma 39 lat. Jest absolwentem École normale i uczniem Piotra Curie. Zawsze podziwiał Piotra i Marię. Po śmierci Piotra przyjaźń, jaką darzył oboje, przelewa na Marię. Ten specjalista od magnetyzmu, ultradźwięków i teorii względności naucza od 1909 r. w College de France. Przejął też po Marii wykłady w École normale dla dziewcząt w Sevres, a po Piotrze – w Wyższej Szkole Przemysłowej Fizyki i Chemii, której został wicedyrektorem w 1910 r. Na pewno Paul Langevin nie jest Piotrem Curie. (…) Od wiosny 1910 r. Paul Langevin żyje ze swoją żoną Jeanne w separacji. Kłótnie małżeńskie w ich domu wybuchają często. Talerze fruwają, a policzkowanie nie należy do rzadkości. Niektórzy twierdzą, że Paul bywał bity przez żonę. (…) Można zrozumieć, że przyszły specjalista od teorii względności przywykł wymykać się z domu. Mówiono o nim, że był uwodzicielem, ale on był raczej flirciarzem. Natomiast z Marią było inaczej. Okazywała wiele serdeczności temu młodemu idealiście, który pod wieloma względami przypominał jej Piotra. Zaczęli od wymiany listów, potem zostali przyjaciółmi, niebawem zakochali się, każde szukało schronienia w sercu drugiego. Kilka osób z ich otoczenia zauważyło przemianę Marii, która porzuciła czerń i szarość swoich sukien, zastępując je bielą i kwiatami. W laboratorium spojrzenia stały się badawcze. A Maria pisze do Paula: „Instynkt, który nas do siebie przyciągnął, był bardzo silny, bo pozwolił nam przezwyciężyć tyle przykrych emocji wynikających z odmiennego sposobu rozumienia i organizowania prywatnego życia przez każde z nas”. To wystarczyło, aby ta sytuacja przyciągnęła uwagę dziennikarza „Le Petit Parisien” Henriego Bourgeois i wydawcy „La Croix” Juliena Coudy’ego. Latem 1911 r. Jeanne Langevin domaga się separacji i kiedy Paul wyjeżdża z dwojgiem z ich czworga dzieci do Anglii, uzyskuje zaoczny wyrok skazujący Paula na alimenty, które, jego zdaniem, są zbyt wysokie. Próba ugody u Raymonda Poincarégo, adwokata Paula Langevina i byłego ministra en disponibilité, spełza na niczym. W końcu października Jeanne Langevin dowiaduje się, że Maria i Paul są razem w Brukseli na pierwszym Kongresie Solvayowskim. I prawdopodobnie właśnie wtedy z wściekłości upoważnia Henriego Bourgeois i Juliena Coudy’ego do „sprzedania” znajdujących się w ich posiadaniu listów Marii Curie do Paula Langevina pewnemu reporterowi dziennika „Le Journal”. Nazywa się Fernand Hauser i nie odmawia sobie takiej gratki. 4 listopada 1911 r. „Le Journal” publikuje na pierwszej stronie, na dwóch kolumnach, fotografię Marii Curie, opatrzoną tymi słowy: „Historia miłosna: Pani Curie i profesor Langevin”. Już sam tytuł jest wymowny. Paul Langevin jest określony jako profesor, a Maria Curie staje się na powrót panią, choć przecież jest również profesorem. Ale pomińmy to. Ciąg dalszy też nie grzeszy delikatnoś­cią: Fernand Hauser oskarża Marię ni mniej, ni więcej jak o oderwanie prof. Langevina od rodziny. Inaczej mówiąc, czyni ją odpowiedzialną za rozbicie małżeństwa. Tego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 10/2017, 2017

Kategorie: Kultura