Już 1 września 1939 r. słowackie zgrupowania dywizyjne „Jánošik”, „Rázus” i „Škultéty” przekroczyły granice Polski Pisząc o wrześniu 1939 r., zapominamy – czasem celowo – o podstawowych faktach. O tym m.in., że agresorem były nie tylko hitlerowskie Niemcy czy od 17 września ZSRR, ale również nasz sąsiad z południa – Słowacja. Dzieje niepodległej międzywojennej Czechosłowacji były skomplikowane. Miało to być federalne państwo dwóch suwerennych narodów – czeskiego i słowackiego. Jak zwykle w takich przypadkach od koncepcji do realizacji daleko. Główne role w tym państwie odgrywali Czesi. Również w kategoriach ekonomii i struktur społecznych obie części państwa wyraźnie się różniły. Czesi mieli poważny problem narodowościowy, mianowicie Morawom, gdzie występowały ruchy separatystyczne, nie przyznano roli równorzędnej z Czechami i Słowacją. Także Polacy na Śląsku Cieszyńskim oraz licznie mieszkający na Spiszu i Orawie byli niemal obywatelami drugiej kategorii. Słowaccy politycy w Bratysławie wcale nie chcieli być traktowani przez Pragę jak młodsi bracia. Tym bardziej że prezydent Edvard Beneš stopniowo, powoli, ale konsekwentnie ograniczał ramy autonomii słowackiej. W odpowiedzi Słowacka Partia Ludowa, Ludacy, głosiła politykę daleko idącego rozluźnienia więzi z Pragą, a nawet uzyskania niepodległości. Lider tej partii, prałat Andrej Hlinka, budował też bojówki partyjne, Hlinkową Gwardię (Hlinkova Garda). Po jego śmierci szefem Ludaków został inny ksiądz, Jozef Tiso. Pod jego wodzą partia ta przybrała jeszcze bardziej nacjonalistyczny charakter, nastąpiło też dalsze zbliżenie z hitlerowskimi Niemcami, którzy cynicznie wykorzystywali Słowaków w polityce nacisków na Pragę i Beneša. W Europie u schyłku lat 30. XX w. wydarzenia nabrały znacznego przyspieszenia. Państwo czechosłowackie porzucone przez sojuszników i ograbione terytorialnie w układzie monachijskim próbowało mimo wszystko ratować niepodległość. Wobec haseł już nie autonomii, ale oderwania się od Czech następca Beneša, prezydent Emil Hácha, w nocy z 9 na 10 marca 1939 r. wprowadził na terenie całej Słowacji stan wyjątkowy. Odwołał przy okazji autonomiczny rząd słowacki z ks. Tisą na czele. Ten ostatni, mając pełne poparcie Hitlera, ogłosił w odpowiedzi secesję i proklamował niepodległą Słowację. Niepodległa i suwerenna była Słowacja ks. Tisy tylko z nazwy. Stanęła ona w szeregu państw kolaboranckich, które tworzyli Niemcy. Tymczasem Hitler zlikwidował resztki suwerenności państwa czeskiego, powołując Protektorat Czech i Moraw. Tiso z chwilą utworzenia swego marionetkowego państwa musiał się zgodzić na wprowadzenie na jego terytorium znacznych kontyngentów wojsk niemieckich. To z terenu Słowacji hitlerowska 14. armia gen. Lista zaatakowała Polskę. Niestety, u jej boku wystąpiły wojska ks. Tisy. Podobnie jak Niemcy, bez wypowiedzenia wojny, trzy słowackie zgrupowania dywizyjne „Jánošik”, „Rázus” i „Škultéty” weszły już 1 września 1939 r. na terytorium Polski. W późniejszym okresie weszło również zgrupowanie szybkie o równowartości ówczesnego pułku zmotoryzowanego – „Kalincak”. Słowacy nazywali te zgrupowania dywizjami, jednak nie było w nich prawie zupełnie artylerii i oddziałów inżynieryjnych. Niemieccy sojusznicy wcale nie mieli zamiaru uzbrajać Słowaków, pozwolili im natomiast zatrzymać trochę zbytecznego sprzętu po byłej już armii czechosłowackiej, ale bez broni ciężkiej. Również wartość bojowa tych teoretycznie dywizji odbiegała od standardu dywizji niemieckiej czy polskiej. Oczywiście Słowacy dość pompatycznie w Nowej Wsi Spiskiej umieścili Dowództwo Armii Polowej, na której czele stanął słowacki minister obrony, gen. Ferdinand Catloš, jeszcze niedawno czechosłowacki podpułkownik. Słowacy mieli też dwa dywizjony lotnictwa obserwacyjnego, które zaczęły wykonywać loty patrolowe nad polskim terytorium. Przy czym trzeba podkreślić, że słowaccy piloci starali się uchylać przed ewentualną walką z polskimi myśliwcami. Ks. Tiso postawił swoim wojskom zadanie wejścia jak najgłębiej na terytorium polskie, żeby później móc zaanektować jak najwięcej terenów. Pierwsza dywizja weszła aż na linię Biała Spiska-Nowy Targ-Ochotnica-Tymbark. Trzecia dywizja do 11 września posunęła się aż do linii Lesko-Sanok-Rymanów. W późniejszym etapie wojny na jej miejsce weszła grupa szybka. Słowacy weszli maksymalnie na ok. 30-60 km w głąb terytorium polskiego. W niektórych rejonach i miejscowościach doszło do krwawych walk z broniącymi się tam wojskami polskimi. Szczególnie w Pieninach, na Podhalu i w pobliżu Tylmanowej. Po stronie
Tagi:
Eugeniusz Januła









