Ali Baba i 128 uchodźców

Ali Baba i 128 uchodźców

Uchodźcy na ogół uznają Macedonię jedynie za punkt tranzytowy w drodze do lepszego życia i gotowi są na wszystko, by jak najszybciej dostać się do celu. Zdarza się, że wchodzą na wagony przewożące niebezpieczne materiały lub zakradają się pod pociąg. Niewielu korzysta z transportu oferowanego przez miejscowych przemytników. Jeśli się na to decydują, droga przerzutowa przez Macedonię prowadzi do Skopja i Kumanova na północy kraju, a stamtąd do granicy z Serbią. W Macedonii ten biznes jest w rękach Albańczyków.

Macedońskie MSW podało w czerwcu, że liczba przybyszów zwiększyła się w ciągu ostatnich czterech miesięcy czterokrotnie; granice nielegalnie przekracza codziennie od 2,5 tys. do 3 tys. cudzoziemców. Uchodźcy trafiający do Macedonii do niedawna nie mieli żadnych praw. Złapanych umieszczano w specjalnych centrach, w których przebywali do zakończenia procesu w sprawie „nielegalnego wejścia na terytorium państwa”. Pozostawali tam zamknięci nawet po siedem miesięcy. W jednym z takich ośrodków w skopijskiej dzielnicy Gazi Baba, w którym zamiast 120 osób przebywało niemal 500, w tym dzieci bez opiekunów, niemowlęta i kobiety w ciąży, wybuchł na początku czerwca bunt. Dopiero wtedy media oraz instytucje międzynarodowe zwróciły uwagę na problem i parlament w Skopju 18 czerwca w trybie natychmiastowym uchwalił zmiany w prawie dla azylantów. Uznano tranzyt uchodźców przez Macedonię za legalny. Dzięki temu mają oni prawo do trzydniowego bezpłatnego pobytu w kraju, a także do korzystania z opieki zdrowotnej i transportu publicznego.

Wolność za 1000 euro

UNHCR ostrzega tych, którzy decydują się dostać do Europy tzw. szlakiem zachodniobałkańskim, że mogą zostać wykorzystani, stać się ofiarą przemocy, wyłudzenia bądź ulec wypadkowi. Wielu uchodźców opowiada o uzbrojonych bandach, które biorą zakładników i żądają okupu. 11 czerwca we wsi Vaksince na północy kraju policja znalazła 128 uchodźców i aresztowała ludzi, który ich przetrzymywali. Miało to miejsce kilka dni po pokazaniu przez brytyjski Channel 4 reportażu, w którym uchodźcy opowiadają, jak zostali porwani przez mafię i byli przetrzymywani dla okupu. Banda, której przewodził Ali Baba, złapała ich już na granicy z Grecją i przywiozła do tej właśnie wsi, będącej zresztą kiedyś bazą dla Wyzwoleńczej Armii Kosowa. Porywacze chcieli 1 tys. euro od osoby. Jednemu z porwanych, studentowi z Syrii, oddali na chwilę komórkę, by skontaktował się z rodziną w sprawie okupu. Wysłał wiadomość o treści: „Proszę, pomóżcie nam; jesteśmy przerażeni. Około 300 imigrantów jest zamkniętych w kilku małych pokojach, jest tak ciasno, że czasem ciężko oddychać; w nocy leżymy jedni na drugich. Dom jest pilnowany przez uzbrojonych mężczyzn 24 godziny na dobę, okna są zaciemnione torbami. Bicie jest częste. Jedzenia mało. Nie ma ucieczki”. On sam jednak nie miał do kogo się zwrócić, jego matka straciła na wojnie wszystko.
Nie tylko przestępcy próbują zbijać kokosy na nieszczęściu tułających się uciekinierów. Ostatnio popularne stało się przejeżdżanie przez Macedonię na rowerach, więc uchodźcy masowo poszukują takiego środka transportu. Lokalni sprzedawcy nawet kilkakrotnie zawyżają wartość rowerów. Podobnie zresztą potrafią sprzedać uchodźcom bochenek chleba nawet za 10 euro (normalnie kosztuje 50 centów). Jest jednak sporo osób, które pomagają imigrantom i na własną rękę organizują pomoc humanitarną. Ludzie ci w swoich domach znajdujących się na trasie migracji porobili magazyny, do których można znosić wodę, żywność, leki i odzież. W mediach społecznoś­ciowych tworzą się grupy pomocy organizujące paczki.

Strony: 1 2 3

Wydanie: 2015, 28/2015

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy