Alzheimer zaraźliwy?
W badaniach nad chorobą zapomnienia naukowcy dochodzą do zaskakujących ustaleń Czy chorobą Alzheimera można się zarazić przez transfuzję krwi, transplantację organu albo żywność? Naukowcy już nie wykluczają takich możliwości. W badaniach nad chorobą zapomnienia poczyniono ostatnio wiele zdumiewających ustaleń. Mogą one się przyczynić do znalezienia skutecznych terapii. Diagnoza gorsza od śmierci Alzheimer to dla ludzkości prawdziwa plaga. Zabija wspomnienia, niszczy osobowość, powoduje w żywym ciele śmierć umysłu. Jak dotąd choroba jest nieuleczalna, istniejące specyfiki mogą tylko nieco złagodzić jej przebieg we wczesnym stadium. Dla wielu taka diagnoza jest gorsza od wyroku śmierci, rodziny chorych przeżywają prawdziwe tragedie. Według ocen lekarzy z grupy Alzheimer’s Disease International, na ten rodzaj demencji cierpi na całym świecie 37 mln osób, z których dwie trzecie przekroczyło 80. rok życia. W Polsce takich pacjentów jest ok. 200 tys. W zamożnych krajach uprzemysłowionych średnia długość życia stale wzrasta, a wraz z nią liczba zachorowań. Szacuje się, że w 2030 r. będzie 66 mln pacjentów z alzheimerem, w 2050 zaś – 115 mln. Koszty opieki już teraz doprowadzają systemy ochrony zdrowia na skraj zapaści. Według najbardziej rozpowszechnionej hipotezy alzheimera powodują składające się z niewielu aminokwasów proteiny beta-amyloidowe. Niektóre z nieznanych przyczyn przybierają patologiczne formy i niejako zmuszają inne molekuły amyloidowe do podobnej przemiany. Następuje degeneracyjna reakcja łańcuchowa. Pojawiają się blaszki amyloidowe oraz kłębki tzw. proteiny tau. Obumierają neurony, mózg się kurczy. Szkodliwe zmiany zaczynają się 15-20 lat przed wystąpieniem u chorego pierwszych problemów z pamięcią. W ostatnich miesiącach w kręgach badaczy próbujących rozwikłać tajemnice alzheimera toczy się dyskusja, czy choroba w jakimś sensie jest zaraźliwa. Już w listopadzie 2010 r. magazyn „Science” pytał: „Czy choroby neurodegeneracyjne są przenoszone między ludźmi przez czynnik infekcyjny?”. Pierwsze dowody na rzecz tej tezy zebrał 10 lat temu Lary Walker, neurolog z Emory University w Atlancie. W mózgach myszy, zmienionych genetycznie w taki sposób, że stały się podatne na ludzką postać alzheimera, umieścił roztwór komórek mózgowych pacjentów zmarłych na tę chorobę. W mózgach gryzoni doszło do charakterystycznych zmian degeneracyjnych – pojawiły się blaszki amyloidowe. Doświadczenie to powtórzył prof. Mathias Jucker z Instytutu Badań Klinicznych nad Mózgiem w Tybindze (Niemcy). Toksyczne molekuły Jucker zauważył, że zmiany chorobowe w mózgach myszy rozchodzą się od miejsca iniekcji po określonych szlakach. Doszedł do wniosku, że ekstrakt z mózgów dotkniętych alzheimerem zawiera zdolny do powielania się czynnik, który samodzielnie rozprzestrzenia się w tkance nerwowej. Prawdziwy niepokój wywołał inny eksperyment badacza z Tybingi. Umieścił on komórki ze spustoszonych przez alzheimera ludzkich mózgów tym razem w jamach brzusznych myszy. Po siedmiu miesiącach zwierzęta już chorowały na demencję. Jakąś tajemniczą drogą czynnik chorobotwórczy przedostał się z jamy brzusznej do mózgu. Czyżby przez krew? Czy „infekcyjne” molekuły alzheimera działają podobnie jak priony, proteinowe patogeny, 30 lat temu jeszcze nieznane, wywołujące kuru i chorobę wściekłych krów (BSE), występującą u ludzi jako choroba Creutzfeldta-Jakoba? Priony powodują także atakującą owce chorobę kłusową (kołowaciznę). „Jako neurobiolog specjalizujący się w biologii komórkowej muszę stwierdzić, że w alzheimerze istnieją struktury infekcyjne. Ale nie ma dowodów, że ta choroba przenosi się z człowieka na człowieka. Gdyby tak było, zapewne zostałoby to zauważone”, uspokaja prof. Jucker. Nie wszyscy eksperci podzielają tę pewność. Naukowcy z amerykańskiego stanu Utah przeprowadzili długoterminowe studium, którego wyniki opublikowali w „Journal of the American Geriatrics Society”. Przez 15 lat obserwowano 1221 par małżeńskich. Niektórzy małżonkowie zapadli na alzheimera. Okazało się, że w przypadku osób, które pielęgnowały chorego partnera w domu, ryzyko zachorowania na tę demencję jest sześciokrotnie większe. Niekoniecznie świadczy to o zaraźliwości alzheimera. Jak wiadomo, opieka nad pogrążonym w mroku niepamięci jest wyjątkowo stresująca, co może przyspieszyć rozwój choroby. Ponadto małżonkowie mieszkają w tym samym środowisku i prowadzą podobny tryb życia, co być może nie jest bez znaczenia. Neurobiolog Claudio Soto, specjalista od prionów pracujący w Instytucie Badań Farmaceutycznych w Genewie, jak również w University of Texas Medical School w Houston, dokonał









