Uzależnieni od środków nasennych

Według lekarzy z San Diego preparaty nasenne zwiększają ryzyko przedwczesnego zgonu Leki nasenne być może powodują na świecie setki tysięcy zgonów rocznie, ich przyjmowanie zaś jest równie szkodliwe jak palenie papierosów. Zwiększają też ryzyko choroby nowotworowej nawet o 35%. Takie wnioski można wyciągnąć z badań, które przeprowadzili amerykańscy naukowcy z Viterbi Family Sleep Centre Instytutu Scripps w San Diego. Zespołem kieruje emerytowany profesor psychiatrii Daniel Kripke, który analizuje potencjalne zagrożenia związane z tabletkami nasennymi od 1975 r. Studium opublikowano na łamach fachowego magazynu „British Medical Journal”. Nancy Collop, przewodnicząca Amerykańskiej Akademii Medycyny Snu, określiła je jako „bardzo prowokacyjne i interesujące”. Większe ryzyko zgonu Prof. Kripke i jego koledzy przeanalizowali dane z systemu opieki zdrowotnej stanu Pensylwania, pochodzące z lat 2002-2007. Zawierały one informacje dotyczące 10.531 pacjentów przyjmujących leki nasenne oraz 23.676 pacjentów, którzy takich preparatów nie dostawali. Obie badane grupy były podobne pod względem płci, wieku, przebytych chorób i trybu życia. Średnia wieku wynosiła 54 lata. Wyniki badań okazały się dramatyczne. W ciągu 30 miesięcy w pierwszej grupie zmarło 638 pacjentów (6,1%), w grupie bezlekowej natomiast doszło do 295 zgonów (1,2%). Większe ryzyko śmierci występowało we wszystkich przedziałach wiekowych. Charakterystyczne jednak, że środki nasenne zapewne najbardziej szkodzą ludziom młodym – najwyższe ryzyko zgonu stwierdzono dla osób od 18. do 55. roku życia. Nawet sporadyczne przyjmowanie leków nasennych wydaje się niebezpieczne. Prawdopodobieństwo przedwczesnej śmierci pacjentów, którzy biorą do 18 tabletek rocznie (czyli mniej więcej jedną na trzy tygodnie), jest trzy i pół razy większe. Możliwość zgonu osób zażywających od 18 do 132 tabletek rocznie jest czterokrotnie wyższa. Ci, którzy sięgają po te leki częściej niż 132 razy w roku, narażają się nawet na ponad pięć razy wyższe ryzyko przedwczesnej śmierci. Prawdopodobieństwo zachorowania na raka jest w przypadku pacjentów systematycznie przyjmujących leki nasenne większe aż o 35%. Zagrożenie stanowią nie tylko preparaty starszej generacji – barbiturany, lecz także nowe lekarstwa, jak zopiklon i zaleplon oraz działające szybko benzodiazepiny, jak temazepam, które do tej pory uchodziły za stosunkowo bezpieczne. Amerykańscy badacze twierdzą, że wyższe ryzyko przedwczesnej śmierci powodują nawet uspokajające środki antyhistaminowe. „Nie jesteśmy pewni, ale wygląda na to, że tabletki nasenne mogą stanowić takie samo ryzyko jak palenie papierosów. Uważamy, że są bardzo niebezpieczne. Jesteśmy zdania, że powodują śmierć i wywołują nowotwory. Jest możliwe, aczkolwiek nieudowodnione, że ograniczenie konsumpcji tych preparatów może zmniejszyć liczbę zgonów w Stanach Zjednoczonych”, oświadczył prof. Kripke. Miliony nadużywających Według autorów badań w 2010 r. co dziesiąty Amerykanin przyjmował środki nasenne. Być może z zażywaniem tych leków należy łączyć od 320 tys. do 507 tys. zgonów w USA rocznie. Nie jest jasne, jak te specyfiki skracają życie – zapewne na różne sposoby. Być może zwiększają ryzyko śmierci, ponieważ powodują nowotwory i choroby układu krążenia, osłabiają też koncentrację i spowalniają reakcje organizmu, co zwiększa prawdopodobieństwo wypadków. Wchodzą w szkodliwe interakcje z alkoholem i innymi lekami. Spłycają oddech podczas snu, co ma negatywny wpływ na serce. Być może powodują depresję i skłonności samobójcze. Mogą doprowadzać do zaburzeń pracy układu trawiennego, a w następstwie do infekcji. Problem jest bardzo poważny. Pośpiech, stres, kryzys ekonomiczny, lęk przed utratą pracy czy frustracja bezrobotnych sprawiają, że spożycie środków nasennych w krajach uprzemysłowionych dramatycznie wzrasta. Sięga po nie do 20% dorosłych Brytyjczyków. W 2010 r. tylko w Anglii lekarze wystawili 2,8 mln recept na temazepam, prawie 5,3 mln na zopiklon i 725 tys. na zolpidem. Preparaty te można zresztą łatwo kupić w internecie bez recepty. Francuzi biją europejskie i światowe rekordy w przyjmowaniu środków psychotropowych, w tym nasennych. Masowa konsumpcja psychotropów nad Sekwaną kosztuje francuski system opieki zdrowotnej ponad miliard euro rocznie (w 1980 r., uwzględniając zmianę wartości waluty – 300 mln euro). Według ocen Instytutu Interdyscyplinarnych Badań Uzależnień i Narkotyków w Hamburgu liczba Niemców uzależnionych od lekarstw nasennych wzrośnie

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2012, 2012

Kategorie: Zdrowie