Amerykanie zdewaluowali słowo uniwersytet – rozmowa z prof. Stanisławem Sławomirem Nicieją

Amerykanie zdewaluowali słowo uniwersytet – rozmowa z prof. Stanisławem Sławomirem Nicieją

Uniwersytet jest najlepszym miejscem do ścierania się poglądów, do prezentacji różnych postaw i opinii. Na tym polega jego siła Prof. Stanisław Sławomir Nicieja – rektor Uniwersytetu Opolskiego (wybrany po raz czwarty), historyk, autor licznych książek o Kresach Wschodnich, w tym bestsellerowego „Cmentarza Łyczakowskiego we Lwowie”. Czy takie miasto jak Opole musi mieć uniwersytet? – Jestem zwolennikiem decentralizacji nauki i kultury. W polskiej tradycji kulturowej i naukowej funkcjonuje w pewnym stopniu wzór francuski: Paryż – wielka mózgownica Francji; wielki uczony, wybitny pisarz bądź znakomity badacz powinni mieszkać w Paryżu. Wszystko dookoła jest właściwie prowincją. Owszem, jest jakaś Marsylia, Tuluza czy Lyon, ale to Paryż stanowi centrum i nobilituje. Ale jest też wzorzec niemiecki, czyli rozśrodkowane centra kultury i nauki usytuowane w stolicach poszczególnych landów. Nikt w Niemczech nie mówi, że najwybitniejsi ludzie mają mieszkać w Berlinie czy ostatecznie w Monachium. W RFN znakomite uniwersytety są nie tylko w wymienionych miastach stołecznych, ale też w Heidelbergu (19 laureatów Nagrody Nobla), w Getyndze, Tybindze czy Greifswaldzie. Niemiecki wzorzec bardzo mi odpowiada, bo znakomicie pasuje do takich ośrodków naukowych jak Toruń, Lublin czy Opole. OKRĘTY I TRATWY To się kłóci z chęcią wzmacniania pięciu uniwersytetów. – Dlatego jestem przeciwnikiem takiej sytuacji, że istnieją tzw. flagowe ośrodki – „okręty pod pełnymi żaglami” – w Krakowie, Warszawie, Poznaniu, we Wrocławiu i ewentualnie w Gdańsku, na które mają iść wielkie pieniądze, niewspółmiernie większe niż gdzie indziej, a reszta uniwersytetów – tych kilkanaście mniejszych – niech „płynie na tratwach”. Najwyżej się potopi, a kto się uratuje, to jego sprawa, a nie państwa. Region opolski ma bogate tradycje i potrzebna była w nim uczelnia pierwszej ligi, bo w europejskiej tradycji uniwersytet jest uczelnią pierwszoligową, reprezentującą najwyższy poziom edukacji. W tej liczącej 800 lat tradycji jest traktowany jako instytucja wyjątkowa. Pierwszy uniwersytet powstał w Bolonii, a później paryska Sorbona i Oksford. W Polsce pierwszy uniwersytet utworzono 650 lat temu, w Krakowie. W I Rzeczypospolitej, która była ogromnym państwem, w pewnym okresie nawet cztery razy większym terytorialnie niż dzisiejsza Polska, były tylko trzy uniwersytety: w Krakowie – utworzony w 1364 r., w Wilnie – powołany przez Stefana Batorego w 1579 r. i we Lwowie – utworzony w 1661 r. przez króla Jana Kazimierza. Warszawa dorobiła się uniwersytetu dopiero w czasie zaborów – w 1816 r. II RP stworzyła tylko dwa uniwersytety. Bo pilnowano poziomu szkół wyższych, by nie zdewaluować nazwy uniwersytet. – Tak, w II RP powstały tylko Katolicki Uniwersytet Lubelski i Uniwersytet Poznański. Fiaskiem zakończyły się wówczas zabiegi o utworzenie uniwersytetów w Łodzi i w Katowicach. W PRL, po zmianach granic i przesunięciu Polski 250 km na zachód, przeszczepiono dwa stare uniwersytety: lwowski do Wrocławia, a wileński do Torunia, i utworzono jeszcze pięć nowych w wyniku intensywnych starań władz miast. Powstały wówczas: UMCS w Lublinie (w 1944 r.), uniwersytety w Łodzi (w 1945 r.), w Katowicach (w 1968 r.), w Gdańsku (w 1970 r.) i w Szczecinie (w 1985 r.). W III RP powstało siedem uniwersytetów. I jako pierwsze tego zaszczytu dostąpiło Opole. A toczyła się o to bardzo długa walka. Warto pamiętać, że już w PRL czyniono starania (m.in. ówczesny I sekretarz KW PZPR Andrzej Żabiński), by był tu uniwersytet. Powstanie tej uczelni jest zasługą licznej grupy polityków i społeczników (od lewa do prawa), na czele której stał charyzmatyczny i nowoczesny w myśleniu abp Alfons Nossol. FILIA ZAMIAST MUZEUM Na jakiej bazie powstał Uniwersytet Opolski? – Oparliśmy się głównie na starej wyższej szkole pedagogicznej. Po II wojnie światowej utworzono kilka wyższych szkół pedagogicznych, bo brakowało nauczycieli: w Krakowie, Łodzi, Katowicach, Gdańsku i Opolu. Ta ostatnia, powstała w 1950 r., znakomicie się rozwinęła. Miała świetną humanistykę, zwłaszcza polonistykę, rusycystykę i historię. Ta uczelnia od początku miała wielkie szczęście do wybitnych rektorów. Takich jak prof. Stanisław Rospond, pierwszy rektor, znakomity językoznawca, który nie żyje już od 30 lat, a jego książki są ciągle w obiegu naukowym. Prof. Stanisław Kolbuszewski, wybitny historyk literatury, prof. Jerzy Słupecki, logik z warszawsko-lwowskiej szkoły, prof. Maurycy Horn, świetny historyk, później dyrektor Żydowskiego Instytutu Historycznego, i prof. Stanisław Kochman, slawista. Uczelnia miała także porządną anglistykę i germanistykę. W czasach późnej PRL powstała też w Opolu filia KUL,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 12/2014, 2014

Kategorie: Wywiady