Andrea Bocelli

Andrea Bocelli

Ociemniały anioł śpiewu Sobotni występ słynnego włoskiego tenora na stadionie Gwardii w Warszawie pozostawił z pewnością wiele pięknych wspomnień. Artysta zadbał o to, by zadowolić pragnienia swych najwierniejszych słuchaczy, choć prawdziwi miłośnicy belcanta mogli tradycyjnie wybrzydzać. Bo w końcu piękny głos na otwartej przestrzeni traci część blasku, a sztuczne nagłośnienie dodatkowo go deformuje, pozbawia naturalnego ciepła. Cóż jednak zrobić, takie są wymogi show-biznesu i Andrea Bocelli nie jest pierwszym słynnym śpiewakiem, który na takie masowe, komercyjne występy się odważył, i na pewno nie ostatnim. Jest jednak absolutnym wyjątkiem, gdy zważyć jego warunki fizyczne i trudną biografię. Fakt, że jest niewidomy, stanowił przecież dla artysty ogromną barierę, ale zarazem umocnił jego charakter. On sam przywołuje tutaj wpływ rodziców, którzy nauczyli go nigdy nie poddawać się ułomności. Wypadek na boisku Andrea urodził się z wadą wzroku – jaskrą, która stanowi ogromne zagrożenie dla oczu i często prowadzi do całkowitej ślepoty. Najczęściej dochodzi do tego w efekcie uszkodzenia nerwu wzrokowego pod wpływem jakiegoś bodźca zewnętrznego. Dla 12-letniego Andrei tragiczna okazała się gra w piłkę z kolegami. Doznał wtedy wylewu, zapewne na skutek wysiłku, a wzrost ciśnienia wewnątrz gałki ocznej pozbawił go możliwości widzenia. Ten wielki dramat być może naturalnie zwrócił uwagę chłopca w stronę muzyki, skłonił do słuchania śpiewu. Zafascynowali go zwłaszcza wielcy włoscy tenorzy, tacy jak Mario Del Monaco, Beniamino Gigli, a zwłaszcza jego idol – Franco Corelli. Andrea zaczął marzyć, aby też zostać sławnym tenorem. Jako nastolatek wygrał kilka konkursów wokalnych. Podczas studiów występował w barach w Pizie, grał na pianinie i śpiewał klasyczne przeboje słynnych piosenkarzy – Sinatry, Aznavoura i Piaf. Wciąż jednak myślał o klasycznym repertuarze tenorowym, który wymaga profesjonalnego przygotowania wokalnego i muzycznego. Niebawem nadarzyła się okazja. Dowiedział się, że jego idol Franco Corelli prowadzi kursy mistrzowskie w Turynie. Andrea zgłosił się na takie lekcje, a Corelli dostrzegł naturalne piękno głosu Bocellego, przypominającego mu brzmieniem legendarnych toskańskich tenorów. Również słynny Luciano Pavarotti rozpoznał w młodziutkim i nikomu nieznanym tenorze wielki talent. Było to wtedy, gdy włoski piosenkarz Zucchero poszukiwał jakiegoś tenora, z którym mógłby próbować przed wspólnym występem z Lucianem Pavarottim. Wówczas właśnie Pavarotti po raz pierwszy go usłyszał i wyraził słowa zachwytu. Andrea już wtedy na serio planował swoje przyszłe muzyczne życie. Zawiesił karierę prawniczą. W ciągu dnia uczył się śpiewu, a wieczorami występował w barach, aby zarobić na podstawowe potrzeby i kształcenie głosu. Droga do sławy W 1993 r. Bocelli otrzymał zaproszenie do udziału w festiwalu piosenki w San Remo. Wygrał eliminacje z najwyższą punktacją w dziejach. Rok później zwyciężył w konkursie „Nowe twarze”. Błyskawicznie odniósł sukces na listach przebojów. Debiutancki album nagrany dla firmy Sugar – „Il Mare Calmo Della Sera” oraz następny album „Bocelli” zwróciły uwagę Europy na włoskiego śpiewaka. Na rynku międzynarodowym Bocelli zadebiutował w 1996 r. albumem „Romanza”. Sława niewidomego tenora szybko rosła, jednak śpiewany przez niego repertuar był raczej popularny, tymczasem jemu najbardziej imponowała opera, którą uważał za szczyt muzycznych marzeń i potwierdzenie swoich umiejętności. Opanowanie pamięciowe czterech najważniejszych dzieł operowych belcanta można uznać za wielki sukces. Są to „La Boheme” („Cyganeria”), „Il Trovatore” („Trubadur”), „Werther” oraz „Tosca”. W karierze Andrei dane mu było występować na prawdziwej operowej scenie i być partnerem czołowych śpiewaków europejskich. Takie wydarzenia wymagały od niewidomego artysty szczególnego wysiłku i przełamania naturalnej obawy, że bez pomocy osób widzących przydarzy mu się jakiś wypadek. Po prostu dokładnie liczył, ile kroków musi zrobić na scenie, aby znaleźć się w odpowiednim miejscu, i w ten sposób poruszał się w miarę swobodnie. Nie ulega jednak wątpliwości, że lepiej czuje się podczas koncertów i nagrań w studiu niż w trakcie przedstawień operowych. O możliwościach wokalnych Bocellego świadczy kompakt z ariami Verdiego i kompletne nagranie „Cyganerii” Pucciniego, gdzie kreował partię Rudolfa. W obu przypadkach orkiestrą dyrygował Zubin Mehta – ten, którego pamiętamy z pierwszego

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2009, 35/2009

Kategorie: Kultura