Atrakcyjne, świeże zwłoki

Z GADZIEJ PERSPEKTYWY

Czteroletni Michałek, okrutnie zamordowany, stał się idolem polskich mediów. Komercyjnych i publicznych. Niczym księżna Diana całkiem niedawno. Informacje o wstrząsającym mordzie, wywiady z krewnymi, sąsiadami, otwierały główne wydania dzienników telewizyjnych i radiowych. Doszło nawet do obfitej transmisji z pogrzebu w dziennikach, czyli najlepszym czasie antenowym, co było kiedyś zarezerwowane dla głów państwa, autorytetów moralnych, ewentualnie, megagwiazd pop-kultury.
W czasie, kiedy zamordowano Michałka, w Indiach zginęło ponad 100 tysięcy ludzi. Zginęli jednak banalnie, w wyniku trzęsienia ziemi, toteż informacje o tym kataklizmie znalazły się jako kolejne relacje. W tym czasie w Sejmie RP ważyły się losy budżetu, rządu mniejszościowego, termin najbliższych wyborów parlamentarnych. Na świecie ścieli się globaliści z antyglobalistami.
Ale nie te problemy okazywały się najważniejsze dla redagujących polskie dzienniki telewizyjne. Te komercyjne i te publiczne. Najistotniejsza była czteroletnia twarzyczka małego Michałka. Niewinnego jak aniołek. Do tego matka podejrzana i już przez media osądzona i dwóch znajomych morderców.
Jacek Kleyff dawno już temu w nieśmiertelnym songu “Telewizja” nucił, iż “świeże groby zawsze wzruszą, niezależnie, gdzie kopane, gdy obrosną, się okaże, kto szczuł i co było grane”.
Gdyby postrzegać kraj nasz i świat też jedynie przez okienko telewizyjnych dzienników, okazałoby się, iż najważniejszym dla ludzkości wydarzeniem, problemem jest bestialstwo rodziców nie chcących uciążliwego potomstwa.
Krajowe telewizje publiczne i komercyjne opanował szał nabijania procentów oglądalności. Przestały być ważne merytoryczne, intelektualne walory informacji. Liczy się głównie osiągnięty procent oglądalności danego programu, także informacyjnego. I tym samym jego atrakcyjność dla potencjalnego reklamodawcy. Łatwiej jest zakontraktować reklamówkę przed i po programie, który legitymizuje się dużym odsetkiem oglądalności.
Pewnie dlatego dzienniki telewizyjne coraz częściej przypominają popularne gazety bulwarowe, zwane czasem “brukowcami”. Na pierwszą stronę, czyli na początek programu informacyjnego, jako pierwsze wiadomości nie są kierowane te najpoważniejsze, lecz najbardziej atrakcyjne dla największej grupy widzów. A ponieważ nic tak nie przyciąga, ożywia jak świeży trup, krew, a zwłaszcza twarzyczka niewinnego aniołka, no to ona staje się wydarzeniem najwyższej wagi. Niewinna twarzyczka bardziej przykuje uwagę widzów niż trudny do wyjaśnienia konflikt na Bliskim Wschodzie, recesja gospodarcza czy zmiany polityczne. Trup jest bardziej atrakcyjny niż 15-procentowe bezrobocie. Polacy przebywający za granicami naszego kraju wielce się oburzają, że obcokrajowcy nie potrafią skojarzyć naszego zasobnego w kulturę i inne osiągnięcia kraju z nikim innym niż papieżem, Lechem Wałęsą i paru piłkarzami. Ale gdyby spojrzeć na naszych sąsiadów przez okulary dzienników telewizyjnych, to też niewiele się o nich dowiedzą. Świat dzienników telewizyjnych skurczył się, zredukował do problemów krajowych, prowincjonalnych. Patrząc na kraj przez ten filtr, jawi się on właśnie jako świat morderców, piłkarzy i czasem papieża-Polaka.
Kraj i świat zredukowany do kroniki kryminalnej, okraszonej działem religijnym.

Wydanie: 06/2001, 2001

Kategorie: Blog

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy