Wpisy od Edyta Gietka
Na Olę czeka świadectwo
– Z obcym by tak cicho nie znikła, bo by krzyczała. To musiał być swój – mówią ludzie we wsi Biadaszki, gdzie zaginęła ośmioletnia Ola Do Szkoły Podstawowej we wsi Biadaszki uczęszcza osiemdziesięcioro dzieci. Jest gwarno, trochę więcej luzu, jak to przed wakacjami, i… smutno. Na tablicy w małym korytarzu wisi plakat z napisem: „Piotruś jest okrutnie karany przez rodziców, Zosia patrzy, jak tata bije mamę. Oboje są ofiarami przemocy”. W klasie, w której uczy się Ola, jest dziesięcioro
Cennik szkolnej wdzięczności
Uśmiech, bukiet, bomboniera w kształcie serca, a może krajalnica? Jak wyrazić wdzięczność za nauczycielski trud? Temat dziękowania nauczycielowi upominkiem wraca przed każdym końcem roku. Obyczaj jest już zinstytucjonalizowaną tradycją. – W początku lat 50. – wspomina starszy pan – na koniec roku kupowaliśmy wychowawczyni indyka, gęś lub koguta. Dzieci prowadziły gdaczące ptaszę za lejce zrobione ze wstążek, śpiewając „Gąski do domu”. Mimo powojennej biedy czasy były piękne. Rodzice dawali,
Nie daj się nabrać!
W polskich szkołach pojawiają się naciągacze, proponując nowe metody nauki, za które trzeba później słono płacić Zjawiają się w szkołach w eleganckich garniturach, z teczkami pod pachą. Są tak przejęci przyszłą karierą uczniów, że nauczyciele chętnie wypożyczają im swoje godziny. Rysują na tablicy wykresy, testy, tabele. Trójkąciki zbudowane z wyrazów oceniają umiejętność skupiania wzroku. Dziesiąty rząd zapamiętują już tylko klasowe omnibusy. Testy pamięci zwykle wypadają niepomyślnie. Uczniowie nie rozumieją kryteriów „treningów”, ale entuzjastycznie przytakują krytyce
Co słychać za drzwiami, czyli… Co odkrywają rachmistrzowie?
Już dwa tygodnie rachmistrze pukają do naszych domów. Społeczeństwo dorosło do spisu. – Rodziny stają na baczność z dowodami, bo Polska każe – oceniają. Nie ma w ludziach niechęci, przed którą ostrzegano na szkoleniach. Prawie każdy się dziwi, że pytań jest tak mało. Media tłumaczyły, że pytania nie wnikają w sprawy osobiste, ale ludzie chcą w nie wnikać, opowiadając spisującym swoje dramaty. O legitymację pytają tylko wtedy, kiedy gazety napiszą o kimś, kto podszywał się pod rachmistrza. Znam swoją wieś Pawła, który w gminie
Ze „Stodoły” w świat
Legendarny klub studencki wychował wielu dzisiejszych polityków, biznesmenów i naukowców. Później ich drogi się rozeszły Na ekranie zrobionym z papieru i koców azbestowych leci długometrażowy film Jerzego Karpińskiego. Przesuwają się scenki z kabaretów, pierwszych zatłoczonych jam session, afisze na mieście, gazety z fotosami. W onirycznym skrócie przemykają młodziutkie twarze gwiazd. Za chwilę przybędzie im lat. Stop-klatka, mignięcie, zmiana scenografii. Na koniec unieruchomione nad klawiaturą ręce pianisty i spopielający wszystko ogień. Postaci zastygają niczym
Idzie Chrabąszcz z kosą
Polski Chłop Roku zna angielski i umie obracać cepami Głośno się zrobiło o Adamie Chrabąszczu ze wsi Mietel (powiat Busko Zdrój) po tym, jak w Racławicach pod pomnikiem Bartosza Głowackiego chłopów z całej Polski pokonał i tytuł najlepszego wywalczył. Ciężko się umówić z Chrabąszczem, bo wszystko mu się w czasie nałożyło. Media chcą się kręcić, a tu komunia córki w najbliższą sobotę i brat ze Stanów na tydzień na ojcowiznę do Rataj przyjechał. W poniedziałkowe przedpołudnie w Izbie Rolniczej w Busku Zdroju
Sercem my w Żukach zostali
Anonimowa chłopska para z okładki „Przeglądu” (nr 10/2002) wzbudziła zainteresowanie czytelników. – Z jaką miłością ci ciężko spracowani ludzie patrzą na siebie – pisze pani Maria S. z Legnicy. – Napiszcie o nich. Parę z okładki odszukaliśmy w Białymstoku – My tu na kwaterze, ale nasze korzenie w Żukach, parafia Sokółka – mówi pan Czesław i pokazuje wydarte z książki zdjęcie kościoła w Sokółce. Jadwiga i Czesław Bohdanowie mieszkają teraz w białostockim bloku, u najmłodszego syna, Marka. – On artysta. Dawniej
Miałam prawo wiedzieć
Barbara W., oskarżająca lekarzy w Łomży o niepoinformowanie jej, że urodzi kalekie dziecko: niech zapłacą za moje zmarnowane życie W 30-metrowym mieszkaniu, które Barbarze i Sławomirowi W. użyczyła ciotka, jest miejsce tylko na tapczan dla rodziców i łóżeczko, w którym śpią Mateusz z Moniką. 4,5-letni Mateuszek już pyta mamę, dlaczego inne dzieci jeżdżą na rowerku, a on jest na to za mały. 2,5-letnia Monika na razie sprawniej niż brat porusza się po pokoiku. Pani Barbara nie narzeka na ciasnotę. – To spore mieszkanie, nawet dla
Na bazarze, w dzień targowy…
Warszawskie Koło tętni życiem i czeka na ekstraokazje – W każdym interesie najważniejszy jest pomysł i ten pierwszy raz – mówi straganiarz pan Zenek, okresowo zameldowany w Otwocku. Jest rozmownym i bardzo uczynnym bezrobotnym, świadomym alkoholikiem, z żoną bez pracy i dziećmi często bez zeszytów. Dziś jego profesją jest szperanie po osiedlowych śmietnikach. – Kiedyś nie trzeźwiałem, teraz pracę traktuję poważnie – mówi – choć mam niewielkie możliwości. To ciężkie zajęcie. Nie szuka