Badanie pośmiertne Stanisława Pyjasa

Badanie pośmiertne Stanisława Pyjasa

Przede wszystkim pod uwagę braliśmy upadek z wysokości. Na ciele nie było żadnych znaków, które znamy i które badaliśmy w sytuacjach zabójstw z pobicia Jan Kołodziej (1940) – jeden z dwojga patologów, którzy pod nadzorem Kazimierza Jaegermanna przeprowadzili 7 maja 1977 r. sekcję Stanisława Pyjasa. Od 15 lat na emeryturze. Pozostaje w stałym kontakcie z Zakładem Medycyny Sądowej. Od czasu do czasu nadal przeprowadza badania pośmiertne. Głównie zajmuje się opiniowaniem błędów w sztuce lekarskiej. Praca w Zakładzie Medycyny Sądowej polega na tym, że lekarze asystenci są do dyspozycji prokuratury i policji całą dobę, natomiast w zakładzie zawsze jest laborant, który może przyjąć zwłoki o każdej porze dnia i nocy. Tak było w latach 70. i tak jest nadal. Zwłoki – z wypadków drogowych, zabójstw, samobójstw, z ulicy, ciała zmarłych w tramwaju czy w innym miejscu publicznym oraz zmarłych w domu, których zbadanie zleciła prokuratura – trafiają do zakładu. Obecnie ciała przewożą firmy pogrzebowe, dawniej przywoziło je pogotowie ratunkowe. Do spraw poważniejszych angażuje się ekipę z policji – wcześniej milicji – na której czele stoi prokurator. Często wzywa się również medyka sądowego i tym samym pracownicy Zakładu Medycyny Sądowej bywają zapraszani do udziału w takiej ekipie. Najgorzej, jak dzieje się to w nocy – zdarzało mi się to wiele razy – bo wtedy przyjeżdża radiowóz i zabiera człowieka z domu. Ale akurat w ten sobotni ranek byłem już na dyżurze. Za czasów Gierka pojawiły się pojedyncze wolne soboty i właśnie w taką sobotę ja i Barbara Próchnicka mieliśmy dyżur. Kiedy tamtego ranka znaleziono na Szewskiej zwłoki, milicja powiadomiła sekcję zabójstw, że w bramie leży młody człowiek, ale nikt nie wie, kim on jest. Więc milicja – o ile pamiętam, prokuratora przy tym nie było – poprosiła o przyjazd na miejsce również medyka sądowego. Ponieważ byłem na dyżurze, więc przyjechali po mnie i zabrali mnie do tej bramy na Szewską. Oczywiście nie wiedzieli, kogo zastaną w Zakładzie Medycyny Sądowej; chodziło im o udział medyka sądowego. Zasada była taka, że na kogo wypadnie, ten jedzie. Na miejscu znalezienia zwłok obejrzałem i zbadałem ciało. Było jeszcze ciepłe. Ustaliliśmy wstępnie czas śmierci na godziny wczesnoranne. Sporządzony został protokół, w którym zaznaczyłem, że być może ciało zostało przesunięte. Nie byłem jedynym, który badał czy poruszał zwłoki; pierwszym był lekarz pogotowia, który musiał się zorientować, czy ma do czynienia z człowiekiem żywym, czy już nieżyjącym. Po opisaniu stanu rzeczy zapadła decyzja, że nie będziemy robić sekcji tego samego dnia. I na tym się rozstaliśmy. Wróciłem do zakładu. Po godzinie zadzwonił oficer milicji, który był na miejscu znalezienia ciała, i powiedział, że zadanie jest jednak pilne, bo ktoś w związku z nim ma przylecieć z Warszawy. Nie wiedział, kto i dlaczego. Po tym telefonie sprawa nabrała wagi. Zrozumieliśmy, że wymaga specjalnego wyjaśnienia, bo być może w grę wchodzi zabójstwo. W takich sytuacjach panowała zasada, że badanie pośmiertne przeprowadza dwóch obducentów, a nadzoruje je szef zakładu lub ktoś przez niego wyznaczony i odbierający sekcję. Praktycznie za efekt badania pośmiertnego odpowiadają trzy osoby. Ustaliliśmy więc, że przeprowadzę sekcję razem z koleżanką, Barbarą Próchnicką, a będzie ją nadzorował i odbierał zastępca szefa, docent Kazimierz Jaegermann, bo szefa – prof. Zdzisława Marka – nie było wówczas w Krakowie. Docent Jaegermann nie przebywał cały czas na sali sekcyjnej, ale widział ciało i znał wszystkie szczegóły, bo protokół pisany był na sali w trakcie wykonywania badań. Przed sekcją robimy dokumentację fotograficzną i opisową. Po nie robi się już nigdy dokumentacji fotograficznych. Sekcja – zwłaszcza w przypadku badania rozszerzonego – wiąże się z równoczesnym przeprowadzeniem wszystkich dodatkowych badań, natomiast decyzje o potrzebie ich wykonania podejmujemy w trakcie. W przypadku badania pośmiertnego Stanisława Pyjasa pobrany został materiał z narządów wewnętrznych do badań mikroskopowych i chemicznych, bo ich wyniki rzutują później na konkluzję, co było przyczyną śmierci. Oczywiście pobraliśmy krew i mocz do badań na zawartość alkoholu. To wszystko odbywa się w trakcie sekcji i nigdy nie ma potrzeby, aby wracać później do badań bezpośrednio na zwłokach zmarłego. Zawsze tak było i tak jest obecnie. Dlatego po zakończeniu sekcji ciało może zostać od razu wydane rodzinie. Sekcja Pyjasa trwała dość długo, bo poza opisem obrażeń –

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 04/2024, 2024

Kategorie: Kraj