Bałamutna retoryka

Bałamutna retoryka

Redakcja „Rzeczpospolitej” wykorzystuje pomnik Czterech Śpiących do walki politycznej

9 listopada „Rzeczpospolita” opublikowała artykuł adiunkta Uniwersytetu Warszawskiego, doktora filozofii Bogdana Dziobkowskiego, na temat rozpoczętego przesunięcia znanego pomnika Czterech Śpiących (oficjalnie – pomnika Polsko-Radzieckiego Braterstwa Broni) na warszawskiej Pradze.
Autor pisze: „Warszawa jest chyba jedyną stolicą na świecie, w której spacerowicz na kolejnych placach na przemian spotyka pomniki katów i ofiar”. Z kontekstu wynika, że ktoś z Czterech Śpiących, Trzech Walczących jest katem. Kto? Zwykły radziecki żołnierz, w cywilu student, ślusarz albo chłopak ze wsi, jeden z tych 500 tys., którzy polegli na polskiej ziemi w walkach z Niemcami? Czy jeden z 870 tys., którzy zginęli w hitlerowskich obozach na terenie Polski w latach 1941-1944? Albo zwykły polski żołnierz z armii Berlinga, których co najmniej 1000 poległo na Przyczółku Czerniakowskim podczas desperackiej próby wsparcia powstańców Warszawy, a potem jeszcze wiele tysięcy zginęło w niełatwej drodze do Berlina? Nazywanie ich wszystkich żołnierzami Stalina jest co najmniej kłamstwem, bo nawet ci, którzy szli do ataku z hasłem „Za rodinu, za Stalina!”, tak naprawdę wcale nie walczyli za Stalina, tylko za swoje rodziny i za swoją ziemię, jakkolwiek banalnie by to brzmiało. (…) Komentowanie powiązania Czterech Śpiących z obławą augustowską i innymi działaniami NKWD („Czy sprawców tego typu aktów terroru rzeczywiście należy umieszczać na pomnikach?”) wydaje się zbędne.
Głosy o usunięciu Czterech Śpiących już się pojawiały. W roku 1997 pomnik obronił m.in. rzeźbiarz Stefan Momot, który przyznał się przy okazji do współautorstwa oraz współpracy z innymi polskimi architektami i rzeźbiarzami przy projektowaniu monumentu na Pradze. O ile wiem, w środowisku rzeźbiarzy docenia się wartość artystyczną tego pomnika. Powstał on w warunkach dość ekstremalnych: przed uroczystym odsłonięciem w listopadzie 1945 r. figury żołnierzy odlano z gipsu pomalowanego na brąz (bo niby skąd rzeźbiarze mieli wziąć prawdziwy brąz w zrujnowanej Warszawie?). Dopiero w 1947 r. zastąpiono je odlewami z brązu, uzyskanego z przetopienia niemieckiej amunicji zdobytej w Berlinie. Autor artykułu w „Rzeczpospolitej” powinien o tym wszystkim wiedzieć, tyle że ta informacja chyba nie bardzo pasuje do stylu i przesłania artykułu.
W roku 2007 radykalna prawica ponownie zaczęła nawoływać do usunięcia pomnika jako reliktu ciemnej przeszłości, ale znów się nie udało. Być może pewien wpływ na decyzje władz miejskich miały również wyniki badania opinii publicznej – większość warszawiaków wcale nie chciała zmieniać historii.
Zresztą pomnik już przesuwano o 8 m w 1966 r. w związku z przebudową skrzyżowania, rzeczywiście jednego z najruchliwszych w mieście. Teraz dochodzi sprawa budowy metra – i znów nieuniknione jest przesunięcie. Ale co ma do tego polityka?
Nie chcę komentować ataku autora na Platformę Obywatelską, co mogło być jednym z głównych celów napisania tegoż artykułu. Wykorzystywanie do tej walki Czterech Śpiących (z przywołaniem nawet Katynia i katastrofy w Smoleńsku!) jest kompletnym absurdem. Być może autor wychodzi z założenia, że w walce politycznej wszystkie chwyty są dozwolone. Przepraszam, ale to jest typowe bolszewickie podejście, jakieś granice przyzwoitości muszą być zachowane także w polityce.
Jednemu z rozdziałów artykułu autor bądź redakcja nadali tytuł „Bałamutna retoryka”. Moim zdaniem jest to trafna charakterystyka całego artykułu, najkrótsza jego recenzja.
Im mniej będziemy mieszali politykę dnia dzisiejszego do historii, tym lepiej dla naszej wspólnej przyszłości. Jako sąsiedzi jesteśmy skazani na siebie. Niech historia pozostanie historią. A poległym żołnierzom należą się pamięć i pokój. Tym radzieckim, z ulic moskiewskich i z rosyjskich wiosek, śpiącym w obcej ziemi daleko od domu – też. Właśnie im w listopadzie 1945 r. Polacy postawili pomnik na warszawskiej Pradze.

Autor jest astronomem, dr. hab., prof. nadzw. Centrum Astronomicznego im. M. Kopernika PAN, członkiem antystalinowskiego Stowarzyszenia Memoriał

Wydanie: 2011, 48/2011

Kategorie: Opinie

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy