Albo będziesz prostytutką, albo umrzesz

Albo będziesz prostytutką, albo umrzesz

Z reguły tak się robi, łamie się dziewczyny w jednym miejscu, odbiera się im godność i sprzedaje się dalej, po dobrej cenie Manisha pracuje w recepcji, wygląda na znudzoną swoim zajęciem. Była w Kalkucie w Sonagathi (największa dzielnica czerwonych latarni w mieście). Jeszcze nie odzyskała spokoju ducha. • Nie można ufać Pięknej Pani. Teraz Manisha to wie. Nie wiedziała, gdy w wieku 11 lat uciekała z domu. Piękną Panią spotkała w autobusie, który wiózł dziewczynkę w nieznane, bo zmęczona i smutna jechała gdziekolwiek, byle dalej od problemów. W autobusie panował tłok. Stały obok siebie, Piękna Pani ubrana w niebieskie sari, z mnóstwem biżuterii. Manisha nigdy wcześniej nie widziała tak szykownego stroju ani tak pięknej kobiety. Z nią poszłaby wszędzie. Piękna Pani wiedziała, jak rozmawiać z dzieckiem, w jaki ton uderzyć, żeby poczuło się bezpiecznie. Robiła to już wiele razy. Zabrała ją do Kalkuty, do domu, gdzie mieszkała z mężem i kilkumiesięcznym synem. Ona potrzebowała niańki, a Manisha – pracy i nowego lokum. W zamian za opiekę nad niemowlakiem mogła zostać ile chce, jeść ile chce, swobodnie poruszać się po domu. Dostała swój kąt. Piękna Pani robiła się coraz piękniejsza. Manisha po raz pierwszy znalazła się w dużym mieście, miała solidny dach nad głową, była syta i wypoczęta. Zupełnie inaczej niż na wsi. Tutaj nie musiała pracować w polu przy rozsadzaniu ryżu, zbierać chrustu na opał, ciąć trawy dla kóz. Całymi dniami była sama w domu i bawiła się z małym dzieckiem. Nie wymagało to od niej żadnego wysiłku. Piękna Pani wciąż piękniała. Czerwone tabletki w zielonym opakowaniu. Manisha brała je codziennie, dwie rano i dwie wieczorem. Piękna Pani przyniosła ich cały karton. Powiedziała, że dziewczynka musi je brać, bo przyjechała z gór, a Kalkuta to gorące i wilgotne miasto. Pomogą jej w aklimatyzacji. (…) Zaczęła tyć, jej ciało puchło. Zaokrągliła się buzia, urosły piersi, zmieniły się rysy twarzy. Jakby ktoś wsadził ją do pieca i z jej drobnego ciała robił pulchniutkie wypieki. Była senna, apatyczna, miała spłycony oddech. Nie narzekała, widziała, że Piękna Pani jest zadowolona, a na tym zależało jej najbardziej. Wyrosła ze swoich rzeczy, dostała nowe. Krótsze i bardziej obcisłe niż stroje, do których była przyzwyczajona, za to nowiusieńkie, tylko dla niej, kolorowe i błyszczące. Piękna Pani nie przestawała pięknieć. Zaczęły rozmawiać o prawdziwej pracy. Pani co wieczór wracała do domu z torbą pełną pieniędzy. Wyrzucała je na podłogę, masę zgniecionych w kulkę banknotów, wszystkie o niskim nominale. Siadały na ziemi i układały je, jeden po drugim. Manisha lubiła te chwile. Dziecko spało, mąż Pani jeszcze nie wrócił, miały czas tylko dla siebie. Czuła się potrzebna, poza tym nigdy wcześniej nie trzymała w rękach takiej ilości gotówki. Piękna Pani mówiła o przyszłości. Manisha powoli się przygotowywała, żeby jej pomóc w biznesie. Spędziła w tym domu już pięć miesięcy. Nadchodziła Durga Pudźa. Piękna Pani była zajęta, musiała przyszykować dom na święto i Manishę do pracy, bo postanowiono, że zacznie bezpośrednio po nim. Kupiła dziewczynce kosmetyki, uczyła robić makijaż. Mówiła, że w pracy Manisha będzie musiała malować się codziennie. Długo jechały taksówką. Wysiadły przed dużym domem, przeszły przez wysoką bramę. Piękna Pani przekazała ją Starszej Kobiecie, torbę wziął jakiś chłopak, wprowadził je do środka, pokazał Manishy jej pokój, wszyscy byli mili i uśmiechnięci. Jeszcze przez chwilę siedziały razem w holu, kobiety rozmawiały, Piękna Pani trzymała ją za rękę, głaskała po włosach, obiecywała, że niebawem ją odwiedzi. Odeszła, nie powiedziawszy, co to za miejsce. Starsza Kobieta kazała się rozglądać. – Obserwuj i ucz się – mówiła. Manisha się rozglądała. W nowym miejscu było dużo kobiet, większość starsza od niej, niektóre grube jak ona. Rano widziała kobietę myjącą podłogę, pomyślała, że też to potrafi. W kuchni zobaczyła inną, szykującą posiłek – w porządku, gotować też umie. Wieczorem zrobiło się jakoś inaczej, przyszli mężczyźni, dziewczyny miały wyuzdane makijaże i mętny wzrok, zewsząd dochodziły dziwne jęki. Śmierdziało alkoholem. Zaniepokoiło ją to. Spytała którąś, co tu się dzieje.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 45/2018

Kategorie: Reportaż