Begonia z gruntu dobra

Begonia z gruntu dobra

Przed rozpoczęciem kalendarzowego lata wyraźnie widać, jak przyroda łapie oddech i robi małą przerwę

Lato w ogrodzie

Zaczyna się całkiem niewinnie dokładnie tam, gdzie dopiero co szalała wiosna. Kwiaty cebulowe kończą już swoje kwitnienie, przekwitły dawno drzewa owocowe w sadach i ogrodach, a wiosenne krzewy skupiają się na rozwoju liści. Przełom maja i czerwca zaznaczają co prawda mocnym uderzeniem lilaki i piwonie, lecz przed rozpoczęciem kalendarzowego lata wyraźnie widać, jak przyroda łapie oddech i robi małą przerwę.

Pod koniec wiosny kwitną jeszcze obficie rośliny alpejskie zdobiące skalniaki, murki i skarpy, jeszcze mniszki zażółcają łąki, ale kiedy lato naprawdę przychodzi, niemal słychać ten moment ciszy tuż po nabraniu powietrza w płuca, a przed wypuszczeniem go pełną parą. Lato zaczyna się z tym wydechem.

Zaskakująco wyraźnie widać to w świecie roślin. Wiosną kwitną rośliny cebulowe posadzone jesienią poprzedniego roku, a latem – letnie rośliny cebulowe posadzone wiosną. Na wiosnę zakwitają gatunki jednoroczne, które wysiały się poprzedniego roku, a tuż na początku lata – te, które zasialiśmy wiosną. Wczesnowiosenne krzewy i drzewka, jak pigwowce, forsycje, wiśnie ozdobne i różaneczniki, spieszą się z kwitnieniem, ponieważ ich pąki czekały na to całą zimę. Jaśminowce, ketmie, budleje – wręcz przeciwnie, zakwitną latem z pąków na młodych, tegorocznych przyrostach. Wiosna przekazuje latu pałeczkę i przez krótką chwilę, kiedy dotykają jej obie dłonie, zapada cisza. Chwilę później rozpoczyna się letni maraton.

Pierwsze letnie kwiaty to niecierpliwe, krótkowieczne byliny. Często zachowują się jak rośliny dwuletnie, ale w sprzyjających warunkach potrafią przeżyć dłużej. To łubiny i orliki, które jako jedne z pierwszych roślin lata przynoszą do ogrodów głębokie fiolety. Mogą towarzyszyć im ostatnie wielkokwiatowe czosnki ozdobne, które wyglądają już na mocno zmęczone istnieniem: ich kuliste kwiatostany są nieziemskie, lecz rozeta liści przy ziemi jest zbrązowiała i sucha.

W pełni lata na dobre rozkręca się festiwal kolorów i zapachów, których dostarczają kwiaty. Niestety, nie zawsze możemy wziąć w nim udział tak, jak byśmy tego chcieli. Letnie susze sprawiają, że rośliny muszą walczyć o przetrwanie, a my, starając się im w tym pomóc, skupiamy się na utrzymaniu ich przy życiu, zamiast cieszyć się tym dobrobytem, na który od wczesnej wiosny pracujemy. Mimo wszystko lubię, kiedy lato nie jest monotonnie doskonałe. Bez mocnych kontrastów, także pogodowych, zgubiłoby się w jednostajnej, spokojnej zieleni, a może nawet trwało cały rok. Okropność. Nie da się porządnie odpocząć, będąc cały rok na wakacjach.

Skoro jednak lato trwa w najlepsze, zatrzymaj się na chwilę, żeby się nim nacieszyć. Kwitnie właśnie kolejna porcja niezwykłych kwiatów.

Begonia

Jest taki czas w roku, kiedy każdy ogród ma urok zużytej myjki do naczyń. Stopy toną w błocie, nogawki fajdają się po kałużach, a ziemia jęczy od wilgoci. Nie chcę odbierać jej dobrej reputacji, ale na tym w dużej mierze polega wiosna. Ogrodnicy czują ją w kościach – za młodu telepatycznie, a na starość także dosłownie, bo lat grzebania rękami w zimnej ziemi nie da się odwołać. Na szczęście latem można rozrabiać w ogrodzie do woli w znacznie przyjemniejszych warunkach. Istnieje całkiem duża szansa, że w to rozrabianie będzie zamieszana przynajmniej jedna begonia – w tak zróżnicowanym i licznym rodzaju roślin (ponad 2 tys. gatunków, nie biorąc pod uwagę odmian, co daje begoniom miejsce w pierwszej dziesiątce najliczniejszych rodzajów roślin na świecie) na pewno znajdziesz przynajmniej jedną, która ci się spodoba. Moja ulubiona to begonia bulwiasta (Begonia × tuberhybrida), która przez całe lato tak stroi się w kwiaty, jakby nieustannie szykowała się na bal.

Obserwując uważnie kwiaty tej i wielu innych begonii, można zauważyć, że nie wszystkie wyglądają tak samo: okazałym kwiatom z wieloma płatkami towarzyszą zawsze mniejsze kopciuszki o zaledwie kilku płatkach i ze skrzydlatym wyrostkiem przy szypułce. Te drugie to kwiaty żeńskie, a w skrzydlatym wyrostku po zapyleniu zawiązują się nasiona. Kiedy zauważysz tę różnicę, możesz ją wykorzystać i mieć jeszcze ładniejsze begonie niż do tej pory. Chociaż zabrzmi to jak barbarzyństwo i sposób na pozbycie się połowy kwiatów (na szczęście tych mniej atrakcyjnych), przez całe lato spróbuj usuwać wszystkie kwiaty żeńskie. W ten sposób pobudzisz roślinę do zawiązywania kolejnych pąków, a kwiaty męskie, które odtąd staną się główną ozdobą rośliny, będą jeszcze większe – tak wielkie jak u konkursowych begonii na targach i wystawach ogrodniczych.

Szkoda byłoby się jednak pozbywać tych wszystkich niepotrzebnych już kwiatów. Żeby więc nic się nie zmarnowało, zerwane żeńskie begonie możesz wykorzystać w kuchni. Chociaż kwiaty jadalne przeważnie nie mają wyrazistego smaku i używa się ich głównie dla ozdoby, pod tym względem begonie, podobnie jak magnolie, nie mają się czego wstydzić. Ich kwiaty mają wyjątkowy, elektryzująco kwaśny smak – doskonale pasują do deserów ze słodkich letnich owoców. Wszystkie begonie mają jadalne kwiaty, chociaż z niektórymi, w tym z begonią bulwiastą, należy uważać i nie spożywać ich zbyt dużo, ponieważ zawierają kwas szczawiowy, który z jonami wapnia tworzy w organizmie nierozpuszczalne szczawiany wapnia, osadzające się w nerkach w postaci kamieni. Za kwaskowaty smak begonii odpowiada właśnie kwas szczawiowy, który występuje także w liściach szczawiu i rabarbaru.

Begonie bulwiaste to tylko wierzchołek olbrzymiej góry lodowej, jaką jest cały rodzaj Begonia. W ogrodach, ale przede wszystkim na miejskich klombach, nieustającą popularnością cieszy się jeszcze begonia stale kwitnąca (Begonia × semperflorens), która nie wytwarza bulw i jest rośliną rabatową kwitnącą od czerwca do przymrozków. Jest niezmordowana, jeśli chodzi o produkcję kwiatów (nazwa zobowiązuje), bardzo niewymagająca i bardzo wytrzymała, a jednocześnie… wygląda sztucznie i staromodnie, przez co wielu ogrodników nie darzy jej sympatią.

Ciekawym przeciwieństwem begonii stale kwitnącej jest begonia koralowa (Begonia maculata), o liściach w grochy, która niedługo przed pandemią koronawirusa i w czasie jej trwania była jedną z najbardziej poszukiwanych i hołubionych roślin doniczkowych. Nieraz łatwiej trafić w totka niż w gusta ogrodników.

Zejdź na ziemię

Moja ulubiona begonia bulwiasta (a lubię szczególnie te o krwistoczerwonych kwiatach) poza doniczką i bez ziemi wygląda wyjątkowo niezachęcająco. Bulwy u begonii mają wielkość przeciętnego kotleta mielonego i kształt taki, jakby temu kotletowi przyłożył pięścią wyjątkowo niezadowolony amator mięsiwa. Kiedy dodać do tego ciemnobrunatny kolor i świńską szczecinkę, czyli liczne zaschnięte korzenie z ubiegłego roku, którymi pokryte są bulwy, trudno spojrzeć na nie przychylnym okiem. Ale właśnie z takich brzydactw wyrastają jedne z najpiękniejszych letnich kwiatów.

Bulwę należy posadzić na głębokość kilku centymetrów do ziemi, która może być uniwersalnym podłożem do roślin kwitnących. Odwracamy bulwę zawsze wypukłą stroną do dołu. Z wklęsłej, skierowanej ku górze części wkrótce wyrośnie kilka pędów. Po posadzeniu i podlaniu bulwy nie należy od razu jej nawozić. Tę zasadę warto też zastosować podczas sadzenia wszystkich innych roślin, chociaż doskonale rozumiem, jak bardzo kusząca może być potrzeba natychmiastowej aplikacji nawozu każdej nowej sadzonce. W świeżej ziemi prosto z worka znajduje się jednak tyle składników odżywczych, że powinno ich wystarczyć na jakieś sześć tygodni wzrostu. Po tym czasie można zacząć nawozić, jeśli pragnienie to jest nie do pokonania.

Myślę o tym zawsze ze sporą dozą wahania, bo sam rzadko nawożę swoje rośliny. Znacznie bardziej skupiam się na zapewnieniu im odpowiedniego nasłonecznienia i prawidłowego nawodnienia, ponieważ te czynniki w naturze rzeczywiście są zmienne, a dokarmianie nawozem jest zawsze zależne tylko od ogrodnika. Inaczej mówiąc, dzikich roślin nikt nie tuczy nawozem i taki sposób traktowania kwiatów jest mi zdecydowanie bliższy. Warto o tym pomyśleć, zwłaszcza jeśli później begonia ma trafić na talerz.

Żadne begonie nie przetrwają polskiej zimy w gruncie, dlatego bulwy najczęściej sadzi się do donic lub wiszących koszy. Begonie bulwiaste, szczególnie te o przewieszających się pędach i wielkich kwiatach, wyglądają w nich niezwykle efektownie. Gdy jesienią przymrozek zwarzy liście i kwiaty, bulwę trzeba będzie wyjąć z ziemi, oczyścić i przechować do wiosny w suchym i chłodnym, ale pozbawionym mrozu miejscu.

Zarówno domowe begonie doniczkowe, jak i begonie ogrodowe, w tym bulwiaste, można rozmnażać na wiele sposobów, m.in. przez ukorzenianie sadzonek pędowych, ale też z fragmentów liści. Nie jest to może najbardziej niezawodny ani najszybszy sposób rozmnażania, lecz z pewnością zdumiewający – dzięki niemu otrzymasz kilka nowych sadzonek z zaledwie jednego liścia. Jeśli chcesz spróbować, wybierz zdrowy, dobrze wyrośnięty i w pełni rozwinięty liść begonii. Będziesz też potrzebować ostrego skalpela ze sterylnym ostrzem oraz jałowego podłoża – dobrze do tego celu nadaje się czysty perlit. Liść odetnij od rośliny matecznej razem z ogonkiem, a następnie umieść go w pojemniku wypełnionym zwilżonym perlitem, zagłębiając w nim ogonek. Alternatywnie możesz odciąć ogonek, a sam liść pociąć na kilka fragmentów, tak aby każdy miał część głównego nerwu. Kawałki liści poukładaj na podłożu i przyciśnij je czystymi, małymi kamykami lub przyszpil do podłoża zakrzywionymi w kształt litery U spinaczami biurowymi. Ustaw pojemnik w miejscu, do którego nie dochodzą bezpośrednie promienie słońca, i utrzymuj stałą, wysoką wilgotność – foliowy woreczek nałożony na doniczkę sprawdzi się doskonale. Cierpliwie obserwuj swoją hodowlę, a kiedy pojawią się już małe sadzonki, przesadź je do osobnych doniczek. Wystarczy, że będą na tyle duże, aby podczas przesadzania ich nie uszkodzić.

Razem raźniej

Begonie bulwiaste są na tyle ekspresyjnymi roślinami, że dobrze będą się prezentować posadzone w pojemnikach bez żadnego towarzystwa. W dużych donicach lub skrzynkach możesz jednak stworzyć z nimi ciekawe aranżacje. Z begoniami dobrze połączą się gatunki o drobnych liściach i kwiatach, np. bakopa (zwyczajowa nazwa sutery rozpierzchłej, (Sutera diffusus), tojeść rozesłana (Lysimachia nummularia), wilczomlecz dziurawcolistny (Euphorbia hypericifolia) czy lobelia przylądkowa (Lobelia erinus).

Dla odmian o wyprostowanych i przysadzistych łodygach dobrymi kompanami będą ozdobne odmiany batata – wilca ziemniaczanego (Ipomoea batatas), które wytwarzają długie i zwisające pędy, podobnie jak różne odmiany plektrantusa koleusowatego (Plectranthus glabratus) zwanego komarzycą. Do barwnych kwiatów begonii mogą też pasować wybrane odmiany koleusa Blumego (Plectranthus scutellarioides), chociaż takie kompozycje warto wcześniej dobrze przemyśleć, ponieważ będą niezwykle jaskrawe i pstrokate – czasem nawet za bardzo.

Mów łaciną

Begonie należą do prestiżowego grona roślin nazwanych przez francuskiego botanika i podróżnika Charles’a Plumiera (1646-1704) – na cześć jego samego nazwano natomiast cudownie kwitnącą plumerię. To właśnie Plumier dla upamiętnienia wybitnych osobistości nazwał dobrze dziś znane i lubiane kwiaty: fuksje od Leonharta Fuchsa, lobelie od Matthiasa de l’Obela, magnolie od Pierre’a Magnola czy właśnie begonie po Michelu Bégonie, francuskim gubernatorze Haiti.

Tuberhybrida w nazwie Begonia × tuberhybrida pochodzi od łacińskich słów tuber – „bulwa, sęk, guz, garb” oraz tuberósus – „bulwiasty”. Begonie otrzymały niegdyś także polską propozycję nazwy, którą wciąż jeszcze można znaleźć w wielu starszych podręcznikach i albumach: ukośnica. Zwraca ona uwagę na asymetryczne liście tej rośliny, jednak zupełnie się nie przyjęła.

Fragmenty książki Łukasza Skopa Kwiaty bez ogródek. Jak dbać o rośliny przez cały rok, Wydawnictwo Poznańskie, Poznań 2023

Fot. Shutterstock

Wydanie: 2023, 21/2023

Kategorie: Obserwacje

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy