Między Puchatkiem a Pokémonem

Między Puchatkiem a Pokémonem

Współczesne zabawki mówią dużo o dzieciach, ale jeszcze więcej o ich rodzicach Buggy Jazz, Homer Simpson, Furby Electronic, Millennium Robot, Tamaguchi… To nie są programy komputerowe, tylko nowe zabawki. Przed Dniem Dziecka rodzice mają nie lada dylemat. Tymczasem dzieci świetnie wiedzą, czego chcą jeszcze przed wejściem do sklepu z zabawkami. Telewizja i reklamy na dobre ukształtowały ich gusta. Wciąż królują Harry Potter z Pokémonem. – Mnóstwo dzieci pyta o postaci z kreskówek już po emisji pierwszego odcinka, zanim producent zdąży się w ogóle zorientować, że będzie popyt na gadżety – przyznaje właścicielka sklepu Czerwony Kapturek w Piasecznie. Od pewnego czasu rynek zdominowały zabawki elektroniczne. Jeszcze parę lat temu sięgały po nie nastolatki. Teraz bawią się nimi już kilkuletnie dzieci. Ale przytulanki wcale nie poszły w odstawkę. Jak mało które zabawki mają swoją stałą klientelę. Bez względu na cenę. Jednak od kilku lat coraz mniej wydajemy na zabawki. – Jeszcze trzy, cztery lata temu na prezenty dla dzieci potrafiliśmy przeznaczyć ponad 100 zł. Teraz najpopularniejsze są te do 20 zł – przyznają zgodnie właściciele sklepów zarówno w miastach wojewódzkich, jak i małych miasteczkach. – Rodzice nie wydadzą na prezenty dla najmłodszych więcej niż 50 zł – dodaje Elżbieta Nowicka, właścicielka sklepu z zabawkami w Opolu. Jednak tuż przed Dniem Dziecka rodzice wyciągają z portfeli zaskórniaki i ruszają na poszukiwania kolejnych lalek i gier komputerowych. Często w ostatniej chwili. Nie mogą przecież zawieść swoich pociech. A poza tym nie chcą źle wypaść przed innymi rodzicami. Zaczyna się coroczne zabawkowe zastaw się, a postaw się. Bawić, uczyć czy wychowywać? Rodzic, który chce sprawić dziecku frajdę, zabiera je sklepu i mówi „wybierz sobie coś”. – Maluch wybiera, a potem słyszy od mamy lub taty, że „nie, nie to” – mówi pracownik jednego ze sklepów z zabawkami w Olsztynie. I dodaje, że w takich sporach zawsze wygrywają rodzice. – Dorośli wybierają, np. kolor samochodu na baterię lub strój na bal maskowy. Gdy pociecha marudzi, jest już gotowa odpowiedź: „Jak nie chcesz takiej sukienki, to nie będziesz miała żadnej” – zgadza się Wiesława Florkiewicz, właścicielka sklepu z zabawkami w Warszawie. Pracuje tutaj od ponad 20 lat i uważa, że rodzicom podobają się przede wszystkim zabawki ładne. Tymczasem zdaniem wielu pedagogów, dzieci powinny przejść przez okres bubli, mało wartościowych błyskotek. Po to, żeby później doceniły piękne rzeczy. – Pokaż mi, jaką kupujesz dziecku zabawkę, a powiem ci, jakim jesteś rodzicem – mówi Bożena Sobańska-Maksym, pediatra z warszawskiej przychodni. Jej zdaniem, rodziców można podzielić na trzy grupy. Największą tworzą leniwi, którzy kupują dziecku zabawkę dla świętego spokoju, np. kreskówki na wideo lub komputer. Wszystko po to, aby dziecko zajęło się sobą. Tacy rodzice są też najbardziej podatni na reklamę. – Producenci zabawek doskonale wiedzą, że dorośli ulegną dzieciom, bo tak im łatwiej. I wykorzystują to – dodaje Katarzyna Łaski, pedagog z poradni psychologiczno-pedagogicznej. Drugą grupę tworzą dorośli hołdujący poglądowi, że im droższa zabawka, tym lepszy rodzic. Ich dzieci mają zawsze najmodniejsze zabawki, w największych pudełkach, oczywiście z najlepszych sklepów. Wszystko po to, aby inni zobaczyli, jacy są dobrzy dla dziecka. Ostatni typ rodziców uznaje tylko zabawki dydaktyczne, np. młody anatom. Uważa, że spełnia tak najważniejszy z rodzicielskich obowiązków, czyli rozwija zdolności dziecka, zamiast tracić czas na „głupie zabawy”. – Ci rodzice też nie są bez wad. Zupełnie zapominają, że dziecku potrzebna jest od czasu do czasu zabawa w ciuciubabkę – mówi Katarzyna Łaski. Jej zdaniem, w doborze zabawek trzeba kierować się zdrowym rozsądkiem i pamiętać, że dziecko poznaje świat przez każdą zabawę. Nawet ustawianie na podłodze niby nieedukacyjnych żołnierzyków spełnia swoje zadanie. Uczy chociażby strategicznego myślenia. Według Krystyny Wójt z Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej dla Dzieci w Warszawie, rodzice chcą dla swoich dzieci wszystkiego, co najlepsze. Nie pamiętają jednak o tym, że zabawa to przede wszystkim gra z drugą osobą, najlepiej mamą lub tatą. To tylko narzędzie służące do jak najczęstszego przebywania z rodzicami.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2002, 21/2002

Kategorie: Obserwacje