Bezrobocie będzie wzrastać

Bezrobocie będzie wzrastać

Nasz system podatkowy należy do najłagodniejszych w Europie, jesteśmy nawet oskarżani o dumping podatkowy Rozpoczęto prace nad Narodowym Planem Rozwoju (NPR) na lata 2007-2013, który ma być m.in. podstawą do ubiegania się o fundusze z UE. Wstępne, rządowe założenia tego planu są bardzo optymistyczne. Według nich Polska będzie się rozwijać do 2013 r. w bardzo wysokim tempie, bo do roku 2008 PKB będzie wzrastać po 5%, a w następnych latach po 4%. Co najciekawsze, od 2006 r. wzrost konsumpcji przewyższy tempo wzrostu PKB. Zakłada się spadek bezrobocia, ale podatki nie będą obniżane. Na kształt NPR ma oczywiście wpływ obecny, dobry „nastrój gospodarczy”, wynikający z komunikatów o bardzo wysokich przyrostach PKB, a także z nadziei związanych z akcesją do Unii Europejskiej. Stan ten nie powinien być jednak automatycznie ekstrapolowany, i to na tak odległą przyszłość. Podstawy naszego wzrostu gospodarczego są bardzo kruche, jest on przede wszystkim efektem wysokiej aprecjacji euro i niskich jeszcze – w porównaniu z zachodnią Europą – kosztów pracy. To głównie dzięki temu polscy eksporterzy mogą obniżać ceny swych towarów i stać się konkurencyjni, tym bardziej że eksportujemy w dużej mierze produkty markowe, by wymienić chociaż… samochody Fiata czy Volkswagena znajdujące się na dwóch pierwszych miejscach polskiej listy eksportowej. Drugim czynnikiem ożywienia gospodarczego ostatnich miesięcy są wzmożone na krajowym rynku zakupy niektórych dóbr na zapas, wynikające z obaw przed podwyżkami cen po akcesji do Unii. Nie ma natomiast poważniejszych przesłanek dla trwałego wzrostu krajowego popytu konsumpcyjnego, a on tylko może się stać lokomotywą dłuższego ożywienia gospodarczego. Jest mało prawdopodobne, by popyt ten się zwiększał, gdy nie wzrastają lub wręcz maleją dochody większości społeczeństwa, a bezrobocie przekracza 20% aktywnej zawodowo ludności i będzie najprawdopodobniej – o czym dalej – rosnąć. W założeniach NPR na lata 2007-2013 przyjmuje się wstępnie pozostawienie podatków na obecnym poziomie. Wydaje się to racjonalne. Ale jak ten postulat ma się do haseł (chyba już wyborczych) Platformy Obywatelskiej, która ogłosiła „3×15”, czyli znaczne obniżenie najważniejszych podatków (PIT, CIT i VAT)? A partia ta ma wszelkie szanse decydować o polskiej polityce gospodarczej po najbliższych wyborach? Notabene wprowadzenie zasady „3×15” byłoby wielce niefortunne, wręcz szkodliwe dla finansów publicznych, a tym samym całej polskiej gospodarki. Polsce trzeba dziś nie obniżania podatków, ale przeciwnie – wobec ogromu potrzeb publicznych – wskazany byłby nawet ich wzrost. Nasz system podatkowy należy, wbrew pozorom, do najłagodniejszych w Europie, jesteśmy nawet oskarżani o dumping podatkowy. W każdym razie gdy kraje zachodnie były w takiej fazie rozwojowej jak Polska obecnie, ich obywatele płacili znacznie wyższe podatki. Dzięki temu, że niegdyś płacili więcej, dziś mogą się cieszyć dobrobytem i redukować podatki. Sprawą najważniejszą dla Polski w najbliższej dekadzie będzie bezrobocie. Obecna skala bezrobocia oraz ewentualny jego wzrost w najbliższych latach to swoista bomba społeczna, która może w każdej chwili wybuchnąć, a jej skutki trudno sobie wyobrazić. Tak wysokie bezrobocie zdewastuje demograficzny, społeczny i kulturowy obraz Polski na dziesiątki lat. Polskie bezrobocie nie mieści się już w istniejących w ekonomii klasyfikacjach, nie pasują do niego – lub tylko w niewielkim stopniu – takie określenia jak bezrobocie koniunkturalne, technologiczne czy strukturalne. Polskie bezrobocie jest przede wszystkim bezrobociem „demograficznym”. Jego główną przyczyną jest bowiem demografia, a konkretnie baby boom z końca lat 70. i początku lat 80., który obecnie napływa na rynek pracy, a jego fala kulminacyjna pojawi się w najbliższych dwóch, trzech latach. By nie być gołosłownym, kilka liczb z „Rocznika Demograficznego”. W Polsce urodziło się w: 1978 r. – 666 tys. dzieci, 1979 – 688 tys., 1980 – 693 tys., 1981 – 679 tys., 1982 – 702 tys., 1983 – 721 tys., 1984 – 699 tys. Mniej niż 600 tys. dzieci przyszło na świat dopiero w 1988 r. Dla porównania w ostatnich latach liczba urodzeń wynosi ok. 350 tys. Obecnie kończą studia roczniki 1979-1981, za dwa, trzy lata będą opuszczali szkoły wyższe ludzie urodzeni

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 20/2004, 2004

Kategorie: Opinie