Skrzypłocze istniały na naszym globie na długo przed dinozaurami i wyglądają mniej więcej tak samo od 400 mln lat Pewnie nawet o tym nie wiesz, ale jeśli kiedykolwiek dostałeś zastrzyk, możesz podziękować morskiemu stworzeniu o błękitnej krwi i wyglądzie średniej wielkości patelni za to, że zawartość strzykawki była czysta i pozbawiona niebezpiecznych toksyn bakteryjnych. Ukłoń się skrzypłoczom, odległym morskim krewniakom pająków. W ciągu ostatnich 25 lat uratowały wiele ludzkich istnień, ponieważ ich krew pozwala wykryć bakterie znajdujące się tam, gdzie ich nie chcemy. Skrzypłocze lub mieczogony, jak się je inaczej nazywa, istniały na naszym globie na długo przed dinozaurami i wyglądają mniej więcej tak samo od 400 mln lat. Żyją w morzu, jednak w okresie godowym tysiącami wyczołgują się jednocześnie na plażę. Z czterech żyjących dzisiaj gatunków jeden występuje wzdłuż wschodniego wybrzeża USA, a pozostałe trzy w Azji. Dorosły skrzypłocz ma ciało pokryte wybrzuszonym pancerzem, a z tyłu wystaje mu ostry, wąski, opancerzony ogon – stąd „mieczogon”. Nie służy on do obrony, ale raczej działa jak ster pomagający zwierzęciu utrzymać kurs, gdy płynie lub idzie. Ogon wykorzystywany jest również do obracania ciała na lądzie, jeśli zwierzątko znajdzie się nagle na grzbiecie. Skrzypłocze oddychają przy użyciu skrzeli mających kształt dużych klap przypominających kartki książki, a tlen rozprowadzany jest po ich ciele z krwią zawierającą miedź. To właśnie związki miedzi nadają krwi tych stworzeń charakterystyczny jasnoniebieski kolor. Na wierzchniej stronie ich ciała znajduje się 10 elegancko ułożonych oczu, a na brzusznej – 10 nóg. Przepychają one zwierzę przez błocko w namorzynowych lasach i na płyciznach, pomagają też we wpychaniu pożywienia – drobnych robaków i mięczaków – do otworu gębowego. Co wręcz nieprawdopodobne, istnieją liczące wiele milionów lat charakterystyczne odciski odnóży skrzypłoczy, znakomicie zachowane w skale w Chinach. Mieczogony należały do tych gatunków, które przeżyły „wielkie wymieranie”, trzecie masowe wymieranie, które miało miejsce 252 mln lat temu i odebrało życie 96% wszystkich morskich gatunków. Jego przyczyną był potężny wybuch wulkanu na Syberii, który wywołał drastyczne zmiany temperatury, pH i zawartości tlenu w morzu. Skrzypłocze jednak to przetrwały. Badacze mogą dosłownie pójść ich śladem i patrzeć, jak zwierzęta te dzielnie przepełzły przez tę wielką śmierć. Przenieśmy się teraz kilkaset milionów lat w przód, do naszych czasów. Wyobraź sobie laboratorium, w którym ludzie w białych fartuchach, z siatkami na głowach i maseczkami na twarzach uwijają się wzdłuż długich stołów. Nad stołami w równych rządkach przymocowane są skrzypłocze. Umieszczone na stojakach zwierzęta są tak ułożone, aby łatwiej było dotrzeć do tkanki otaczającej serce zwierzęcia. W nią wbita jest cienka igła z rurką, której drugi koniec znajduje się niżej, przy otworze szklanej butelki, powoli wypełniającej się błękitnym płynem – cudowną krwią skrzypłocza. (…) Jest to skrzypłoczowy bank krwi, w którym my, ludzie, odgrywamy rolę krwiopijcy. Wyjątkowe właściwości skrzypłoczowej krwi odkryto w latach 50., a zawdzięczamy to dwóm ciekawskim amerykańskim badaczom, którzy zainteresowali się nieoczekiwanymi obserwacjami. Jeden z nich badał krwiobieg tych zwierząt i zwrócił uwagę, że ich krew czasami zamienia się w galaretowatą masę. Skontaktował się z innym uczonym, który pracował nad toksynami bakteryjnymi i ich wpływem na krew i krwawienia. Ostatecznie naukowcy ci stwierdzili, że kiedy błękitna krew mieczogonów znajdzie się w pobliżu bakterii, natychmiast tężeje. Nawet drobniuteńka dawka endotoksyn, często spotykanej trucizny pochodzącej zarówno od żywych, jak i od martwych bakterii, która może u ludzi powodować gorączkę, a w najgorszym przypadku śmierć, wystarczyła, by krew skrzypłocza zmieniła się w żel. Jako że takie toksyny nie są niszczone podczas sterylizacji, możliwość ich wykrywania ma olbrzymie znaczenie. Tu krew skrzypłoczy okazała się niezrównana. Mając nieco błękitnego płynu pobranego od tej żywej skamieniałości, można było teraz sprawdzać, czy leki i sprzęt medyczny są wolne od bakterii. W 1977 r. metoda ta została zatwierdzona przez amerykańskie władze zdrowotne i przyjęta do wykorzystywania na całym świecie. Dziś jest to olbrzymi biznes – litr gotowej do użytku krwi skrzypłocza wart jest mniej więcej 15 tys. dol. (…) Co roku
Tagi:
Argentyna, biologia, Calidris canutus rufa, CRISPR, DNA, dzikie zwierzęta, ekologia, ewolucja, fauna Europy, fauna polski, natura, niszczenie przyrody, ochrona przyrody, parki narodowe, przyroda, rezerwaty przyrody, skrzypłocze, środowisko, środowisko naturalne, Syberia, Ziemia Ognista, Znak (wydawnictwo), zwierzęta









