Trzeba mieć charakter i odwagę cywilną, by być sygnalistą Facebook i Instagram przyczyniają się m.in. do zaburzeń i myśli samobójczych wśród nastolatek. Kiedy Frances Haugen, była menedżerka w Facebooku, zeznająca niedawno w amerykańskim Senacie, dotarła do pokazujących to dokumentów, rzuciła pracę dla koncernu Marka Zuckerberga. – Produkty Facebooka nie tylko szkodzą dzieciom, lecz także zaogniają podziały społeczne i osłabiają demokrację. Szefostwo firmy wie, jak temu zaradzić, ale zyski są najważniejsze – twierdzi Frances Haugen. Jej zeznania przypomniały społeczeństwu termin sygnalista (– gwizdkowy). Zawsze i na wszystkich „Może się mylę, ale mnie kojarzy się to jednoznacznie. Trzeba mieć »charakter« do takiej funkcji”. To post, a jakże, facebookowy, ozdobiony grafiką szemranego kolesia w płaszczu i kapeluszu, zasłaniającego słuchawkę telefonu. Krzywdzące, stereotypowe podejście rodem nie tylko z PRL. Bo Polak donosił zawsze i na wszystkich. Taki gen narodowy. Książka prof. Barbary Engelking „Szanowny panie gistapo” jest opisem teczki zawierającej 250 listów z czasów II wojny światowej – donosów Polaków na Żydów. „Proszę go przycisnąć do ściany, to on wyśpiewa wszystko, bo on dużo szkodzi wielkiemu państwo Niemieckiemu”. Po wojnie wszyscy bali się wszystkich, nie wiadomo, kto kapuś, kto swój. Po przemianach ustrojowych urzędy skarbowe nie mogły się opędzić od anonimowych donosów od „życzliwych”. Z kolei w początkach pandemii Polak donosił na Polaka, że ten szedł bez maseczki ulicą albo jechał bez niej rowerem. Co ciekawe, polskiej – anonimowej zazwyczaj – chęci donosicielstwa brakuje wrażliwości na naruszanie dobra wspólnego. W Diagnozie Społecznej prof. Janusza Czapińskiego zaledwie 40% Polaków deklarowało, że obchodzi ich to, że sąsiad niesłusznie pobiera zasiłek dla bezrobotnych, choć pracuje na czarno, lub że ktoś jeździ na gapę. Obchodzi tak naprawdę garstkę szlachetnych, zwanych sygnalistami. Z cytowanego postu zgadza się więc tylko jedno: trzeba mieć charakter i ogromną odwagę cywilną, by być gwizdkowym. Ci bowiem nie mają łatwego życia. Takie stereotypowe podejście ich wykańcza. – W Polsce niemal powszechnie nie ma rozróżnienia między kapusiem a sygnalistą. Kapuś działa przeciwko społeczeństwu, dla egoistycznych celów, takich jak lepsze stanowisko w pracy czy pieniądze, demaskuje pozorne zło, np. bycie Żydem lub gejem. Sygnalista działa zaś z pobudek altruistycznych, dla dobra społeczeństwa – tłumaczy dr Łukasz Polowczyk, filozof, etyk. – Rodzaj stadnej ślepoty polskiej sięga zaborów i okupacji, gdzie ktoś, kto donosił władzom, był zdrajcą. Taki automatyzm grupowy prowadzi do opłakanych konsekwencji społecznych, ponieważ ci, którzy narażają się, aby zdemaskować zło, są odsądzani od czci i wiary, a zło może sobie niezakłócone niszczyć jednostki i społeczności. Zbiorowa głupota sprzyja wyzyskiwaczom, mobberom, psychopatom czy pedofilom – konkluduje dr Polowczyk. Nie mogłem pozwolić, żeby komuś stała się krzywda Pielęgniarka Bogumiła Sawicka w październiku 2019 r. zadzwoniła do agencji antydopingowej i poinformowała, że zawodnicy Pogoni Siedlce są szprycowani, a ona jest jedną z pielęgniarek, które w tym uczestniczą. W kroplówkach miał być m.in. potas, kalium chloratum, w stężeniu 15-procentowym. Tego typu leki mogą być stosowane jedynie w szpitalu. Dlatego pielęgniarki zaprotestowały przeciwko wyprawie do klubu. Zawodnicy przyjechali więc do przychodni. Izba Pielęgniarek i Położnych w Siedlcach uznała, że Sawicka złamała zasady, i wszczęła przeciw niej postępowanie dyscyplinarne. Bo? Jednak kilku zawodnikom środki dożylnie podała… Dwa lata temu załamana Sawicka mówiła, że na swoim terenie pracy nie znajdzie. Nigdy. Ale nie żałuje, bo przecież jakiś chłopak mógł umrzeć, a ona trafiłaby do więzienia. Zapłaciła okrutną cenę za bycie sygnalistką – nie wytrzymała napięcia i trafiła na leczenie do szpitala psychiatrycznego, a jej 15-letni wówczas syn pod opiekę chrzestnych. Kurator zapewniła ją, że to tylko czasowe i zaraz po wyjściu ze szpitala będzie mogła odebrać dziecko. Jechała ponad pięć godzin po syna, ale nie mogła z nim się zobaczyć, ponoć z powodu zakazu. Tragiczne losy gwizdkowych pokazuje raport „Sygnaliści – ludzie, którzy nie potrafią milczeć”. Przygotowała go we współpracy z Maciejem Foltą Aleksandra Kobylińska, współpracująca z Instytutem Spraw Publicznych, doktorantka w Szkole Nauk Społecznych PAN. Pracownica księgowości w samorządowej instytucji kultury zorientowała się, że szefowa placówki dopuszcza się nieprawidłowości. Zgłosiła sprawę najpierw swojemu przełożonemu – głównemu księgowemu, a gdy ten
Udostępnij:
- Kliknij, aby udostępnić na Facebooku (Otwiera się w nowym oknie) Facebook
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na X (Otwiera się w nowym oknie) X
- Kliknij, aby udostępnić na Telegramie (Otwiera się w nowym oknie) Telegram
- Kliknij, aby udostępnić na WhatsApp (Otwiera się w nowym oknie) WhatsApp
- Kliknij, aby wysłać odnośnik e-mailem do znajomego (Otwiera się w nowym oknie) E-mail
- Kliknij by wydrukować (Otwiera się w nowym oknie) Drukuj
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety









