Byli rodziną Papieża

Byli rodziną Papieża

W Kurii Rzymskiej na kilka tysięcy pracowników Polaków jest niespełna setka Nazajutrz po uroczystościach żałobnych przed bazyliką watykańską grupy ludzi wciąż jakby odruchowo spoglądają na okno papieża w Pałacu Apostolskim. Następca Jana Pawła II zgodnie z niepisanym watykańskim zwyczajem nie ukaże się w tym samym oknie. Wybierze inne na innym piętrze. Tak jak poprzednik będzie błogosławił wiernych. Jego apartament będzie chyba piętro niżej. Zburzyli spokój kurii Jana Pawła II żegnało w Rzymie 5 mln ludzi. Papież, który odebrał Włochom trwający prawie pięć stuleci monopol na zasiadanie na Stolicy Piotrowej, nie mógł jednak zagwarantować, że polskie wpływy w stolicy Kościoła powszechnego zostały utrwalone na zawsze. Zresztą nie były one bardzo duże, ale można było wyczytać w dniach choroby Papieża i po jego śmierci w niektórych włoskich dziennikach bajeczne opowieści na ten temat. Ciekawe, że informacje o „silnym polskim lobby w Watykanie” zaczęły się mnożyć, w miarę jak Papieża opuszczały siły. Władza „polskiej mafii” – jak ktoś napisał – miała nawet wzrosnąć z powodu choroby Papieża, ponieważ Jan Paweł II zmuszony był otaczać się coraz bardziej zaufanymi ludźmi – rodakami. Niewielka liczba Polaków na wysokich stanowiskach w Kurii Rzymskiej – polskie lobby w Watykanie na dobrą sprawę liczy niespełna 100 księży na kilka tysięcy pracowników kurii – nijak jednak nie potwierdzała rzekomej skłonności polskiego Papieża do mnożenia obecności rodaków w Watykanie. Niemniej jednak pewne podejrzenia budziła wśród zazdrosnych nawet Fundacja Jana Pawła II założona na początku pontyfikatu. – Instytucja ta została stworzona jako pewnego rodzaju biuro studiów literackich i filozoficznych, współpracujące z wybitnymi specjalistami z kraju. Jan Paweł II wiedział, że nie mając na początku pontyfikatu odpowiedniego polskiego zaplecza, musi pracować nad jego umocnieniem – mówi ksiądz jednej z polskich placówek naukowych w Rzymie. Na początku, na przełomie lat 70. i 80. wielkim problemem była różnica kulturowa między polskim środowiskiem kościelnym i społeczno-politycznym a watykańskimi i włoskimi standardami. Ludzi wybitnych, jak Stanisław Grygiel, było niezbyt wielu. – Traktowano nas nieco z góry, z pewnym pobłażaniem: no tak, to Polacy – mówi ksiądz profesor Papieskiego Uniwersytetu Laterańskiego. – Polscy księża byli jakby odmienni, mniej tolerancyjni w dyskusjach i bardziej kategoryczni. Włoscy kurialiści dziwili się naszym: czego od razu tak się zaperzacie! – Myślę, że źródła drobnych napięć między polskimi współpracownikami Jana Pawła II a spatynowaną urzędniczą machiną Kurii Rzymskiej były dość niewinne – mówi włoski watykanista i biograf papieża, Alceste Santini. – Ale zupełnie nowy styl pracy, który wnosił do Watykanu młody dynamiczny wysportowany polski Papież, wybrany w wieku 58 lat, spowodował pewien wstrząs. Już pierwsza zagraniczna podróż Jana Pawła II do Meksyku wywróciła wszystko do góry nogami w watykańskich dykasteriach. Biura Stolicy Apostolskiej przyzwyczajone od wieków do równomiernego urzędowania przy każdej nowej podróży Papieża były zmuszane do porzucania rutynowych zajęć i morderczej pracy nad przygotowaniem wielkiego przedsięwzięcia, jakim była każda kolejna wyprawa. Krąży mnóstwo anegdot na temat konfliktów między protokółem watykańskim, który należy do najsztywniejszych na świecie, a najbliższymi współpracownikami Papieża. Przywódca „Solidarności”, Lech Wałęsa, otrzymywał najwyższe odznaczenie watykańskie, ale za nic nie chciał włożyć fraka, obowiązkowego przy tej okazji. Protokół był nieugięty. Dopiero osobisty sekretarz Papieża, Stanisław Dziwisz, wymyślił rozwiązanie tego protokolarnego problemu: skoro Wałęsa za nic nie chce włożyć fraka i będzie występował w zwykłym garniturze, order otrzyma podany na tacy. Wie wszystko, nie mówi nic Właśnie 65-letni obecnie abp Dziwisz, padre Stanislao, jak zaczęto nazywać w Watykanie osobistego sekretarza Jana Pawła II – zdaniem wielu obserwatorów tego, co dzieje się za Spiżową Bramą – miał szczególnie potężne wpływy. „Niektórzy u nas posunęli się do twierdzenia – napisał rzymski dziennik „La Repubblica” – że papieski sekretarz ma pewne wpływy na nominacje w Kurii Rzymskiej, mianowanie biskupów i uzyskiwanie akceptacji Papieża w ważnych sprawach. – Nie sądzę, aby Dziwisz zabiegał kiedykolwiek o władzę dla siebie, chociaż

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 15/2005, 2005

Kategorie: Świat