Sex-shopy w Mekce

Sex-shopy w Mekce

Beate Uhse otwiera przed muzułmanami rynek produktów erotycznych

Za sprawą niemieckiego koncernu produktów urozmaicających życie
seksualne, stworzonego przez pionierkę branży Beate Uhse w 1946 r., rynek seksproduktów otwiera się przed muzułmanami. Gadżety te muszą być zgodne z islamskim prawem, szarijatem. Holenderska firma El Asira rozpoczęła sprzedaż online, planuje też otwarcie tradycyjnych sex-shopów, w tym w Mekce w Arabii Saudyjskiej.
Szarijat oznacza sposób, drogę, składa się z nauk wywodzących się z Koranu i innych źródeł, np. hadisów – opowieści przekazujących wypowiedzi lub opisy zachowań proroka Mahometa. Handlujący erotycznymi utensyliami z liberalnej Holandii przekonują, że ich działalność jest z szarijatem zgodna. – Szarijat wbrew rozpowszechnionej opinii nie jest czymś straszliwym. Wyznacza po prostu, co jest halal, czyli dozwolone przez prawo islamskie – mówi Abdelaziz Aouragh, właściciel sex-shopu El Asira, założonego w Amsterdamie w 2010 r. Haram zaś to to, co zabronione.
Szarijat reguluje m.in. stosunek do pieniędzy, zabraniając np. lichwy. Muzułmanie powinni korzystać z banków zapewniających obsługę zgodną z prawem islamskim. Tak reklamują się już niektóre brytyjskie czy niemieckie instytucje finansowe. Prawo ma chronić ludzi przed wyzyskiwaniem przez innych, ale i przed nimi samymi – przed oszukiwaniem, piciem alkoholu, jedzeniem wieprzowiny i dzikich ptaków czy zbrojeniami, handlem bronią. Erotyczne zabawki, stroje, „pomoce” w uzyskaniu seksualnego spełnienia muszą zatem odpowiadać normom tego prawa. Sprzedawane muzułmanom kremy, lubrykatory, olejki nie mogą więc zawierać alkoholu ani żelatyny pochodzenia wieprzowego, nie przewiduje się sprzedaży sztucznych penisów ani pornografii, bo są niezgodne z szarijatem. A do podbicia jest gigantyczny rynek ok. 1,8 mld wyznawców islamu. Rynek ten, jak podaje „The Economist”, do 2030 r. ma szanse wzrosnąć o 35%. Jest o kogo się starać.

To dobrze, że są takie środki

Przygotowania do podjęcia współpracy z obecnym w 11 państwach Europy koncernem Beate Uhse trwały dwa lata. Zaowocowały wprowadzeniem 18 produktów firmy mających certyfikat halal. Poza sklepem online i zwykłym na amsterdamskim lotnisku w planie jest otwarcie sklepu w Mekce, do którego będą mogli zaglądać spragnieni ziemskiej radości pielgrzymi. Po oddaniu czci Allahowi i wypełnieniu obowiązku odbycia przynajmniej raz w życiu pielgrzymki do Mekki mogą się skupić na innym rodzaju przeżyć. I nabyć w tym celu środki uprzyjemniające czy umożliwiające seks z kobietą, opłaconą w ramach małżeństwa czasowego, by skorzystać z usług seksualnych zgodnie z prawem religijnym.
El Asira po arabsku oznacza towarzystwo. Właściciel mówi o swoich produktach i usługach (np. hotelach): „luksusowe, zmysłowe arabica”. I nie chodzi tu, jak firma przekonuje, o „banalne” uprzyjemnienie życia seksualnego kobiety i mężczyzny, ale o coś więcej – pomoce erotyczne „prowadzą do pogłębienia znaczenia seksualności, zmysłowości, a nawet duchowości”, dlatego muszą pozostawać w zgodzie z prawem islamskim. – Islamscy konsumenci są coraz bardziej świadomi w kwestii szarijatu. Dlatego wszystkie nasze produkty są pełne czystego człowieczeństwa oraz etyki zgodnej z szarijatem – zapewnia pomysłodawca El Asiry. Muzyk irański, muzułmanin Sahand Sahebdivani, w wywiadzie dla BBC stwierdził, że to ważne, że muzułmanie mają dostęp do akceptowanych prawem religijnym środków erotycznego wsparcia. Fakt, że są one halal, daje im lepsze samopoczucie i komfort.

Wszystko dla kobiety, filaru społeczeństwa

Idealistyczna wersja roli kobiety w arabskiej kulturze to jeden z filarów społeczeństwa. Według pełnych poezji opisów „ona daje mu zacisze, kiedy on z nią jest. Ponieważ ona jest zawsze gotowa udzielić mu rady, kiedy on o nią prosi. I dzięki miłości, którą on otrzymuje tak długo, jak ją wielbi i docenia”. Niestety, praktyka wygląda często inaczej, a „zacisze” kobiety spowitej w burkę czy hidżab w miejscach publicznych, całkowicie uzależnionej od mężczyzny, pozbawionej możliwości pracy zawodowej, niemogącej samodzielnie wychodzić, prowadzić samochodu czy jeździć rowerem, zderza się z obrazkiem spełnionej żony-matki-muzułmanki. Według Koranu, żona jest podległa mężowi; gwałcący własne żony nie sięgają po eleganckie olejki.
Jednak sprzedawcy erotycznych uprzyjemniaczy widzą tylko muzułmańskie kobiety szczęśliwe, na piedestale, kobiety, którym należy się szacunek. Dlatego subtelnie i elegancko proponują im swoje produkty. „Czuj się wielbiona. Czuj się kochana. Czuj się zmysłowa”, reklamuje się El Asira. Aouragh chętnie nazywa swój sklep „sklepem zmysłowości”. Dodaje, że nie można mówić o nim halal sex-shop, czyli w całości dopuszczanym przez islamskie prawo. Ale proponowane produkty są nieco inne niż w zwykłym sex-shopie, widać to już w tekstach na stronie internetowej. Właściciel zapewnia, że inne są też cele – chodzi o pomoc w owej zmysłowej i duchowej jedności kobiety i mężczyzny, z naciskiem na radość zmysłową kobiety właśnie. Na stronie El Asiry jest nawet oda do kobiety.
– Dlaczego proponujemy nasze produkty? By pary spędzały więcej czasu na czynieniu swojego życia zmysłowego lepszym i intensywniejszym, bo uważamy, że wiele par w życiu seksualnym koncentruje się na samym stosunku, a nie na wzajemnym sprawianiu przyjemności. Z braku czasu albo ponieważ to wymaga wysiłku – mówi Abdelaziz Aouragh. – Zależy nam na budowaniu mostów nie tylko pomiędzy Wschodem a Zachodem, ale, co ważniejsze, między kobietą a mężczyzną – oto misja sex-shopu dla muzułmanów. Zadowalający seks ma łączyć. Make love, not war.
Halal w McDonaldzie

Polska firma Inglot także ma swój kawałek rynku muzułmańskiego – jest producentem specjalnego lakieru do paznokci, przepuszczającego wodę. To o tyle ważne, że każda muzułmanka musi przed modlitwą rytualnie się obmyć, teoretycznie powinna zatem zmywać i paznokcie. Wiele kobiet chętnie je maluje, bo poza twarzą często widoczne są tylko dłonie i stopy. Lakieru Inglota nie muszą zmywać. Czy jest halal, czy nie, trudno orzec, ale nawet wątpiący w taki trik nie mogą go nazwać haram.
Kosmetyki, produkty erotyczne czy żywność trafiają już nie tylko na Środkowy Wschód, ale także do muzułmańskich mniejszości na Zachodzie. W wielu krajach europejskich kwitnie rynek wydawania certyfikatów halal, które czasem trudno zweryfikować samym muzułmanom. Potencjał rynku parędziesiąt lat temu wyczuła firma Nestlé. Już w latach 80. zapewniła 20% swoich fabryk certyfikaty halal, m.in. dla takich produktów jak KitKat i Nescafé.
Podobnie jest z restauracjami, które są zgodne z szarijatem. Wielkie sieci handlowe w Ameryce korzystają z usług producentów drobiu mających certyfikaty halal, np. Walmart zaczął wprowadzać produkty dla muzułmanów w 2008 r. i sprzedaje je w 77 sklepach. Podobnie sieci fastfoodów, w tym McDonald’s. Oczywiste więc, że i koncern Beate Uhse nie mógł przegapić takiego rynku. Ciekawe, jak się przyjmie w Mekce. n

Wydanie:

Kategorie: Świat

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy