Czy będzie Trybunał Stanu dla Ziobry i Kaczyńskiego? Ryszard Kalisz (SLD), przewodniczący sejmowej komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy – 19 grudnia mija rok od powołania komisji śledczej badającej okoliczności śmierci Barbary Blidy. Do czego komisja w tym czasie dotarła? Co pana zaskoczyło w tych wszystkich dokumentach i zeznaniach? – Wielkiego zaskoczenia nie odczułem. Tego wszystkiego, czego się dowiadujemy, gdzieś intuicyjnie wcześniej się spodziewaliśmy. Wiadomo, jaki był czas rządów Zbigniewa Ziobry na stanowisku prokuratora generalnego i ministra sprawiedliwości. – Jaki? – My nie badamy przestępstw, to robota prokuratorów. My badamy funkcjonowanie organów władzy publicznej, badamy, w jakim zakresie ta władza przestrzega standardów demokratycznego państwa prawa. I co dzisiaj mogę powiedzieć – potwornie szkodliwy dla państwa okazał się proceder związany z wpływami politycznymi Zbigniewa Ziobry, sprowadzający się do powoływania jego ludzi na najważniejsze stanowiska. Szefem ABW był Bogdan Święczkowski, prokurator z Katowic, jego zastępcą Grzegorz Ocieczek, też prokurator z Katowic. Po wyeliminowaniu Ludwika Dorna szefem MSWiA zostaje prokurator Janusz Kaczmarek i komendantem głównym policji też prokurator, Konrad Kornatowski. Ten cały mechanizm – to widać wyraźnie na przykładzie postępowania prowadzonego w sprawie, w której chciano postawić zarzuty Barbarze Blidzie – był mechanizmem niszczącym ściganie przestępstw. Niszczącym równowagę pomiędzy organami państwa, prokuraturą, ABW, policją. Najbardziej jaskrawym przykładem tego rodzaju sytuacji było wezwanie w grudniu 2006 r. prokuratora Tomasza Balasa przez pana Święczkowskiego, wówczas szefa ABW, do Warszawy, na dywanik. Poza strukturami Prokuratury Krajowej i Apelacyjnej. – Po co? – Wiadomo, po co. Żeby mu wskazać miejsce w szeregu. – Rozmawialiście o tym z Balasem? – Tak. – I co wam powiedział? – Zasłonił się tajemnicą państwową. Później został z niej zwolniony przez prokuratora generalnego Zbigniewa Ćwiąkalskiego, i zeznawał w warunkach posiedzenia zamkniętego. To posiedzenie jest obłożone klauzulą tajemnicy państwowej, dlatego nie mogę o tym mówić. Ale powtarzam – wezwanie nastąpiło poza jakimikolwiek strukturami. I Sieczkowski, i Ocieczek chcieli, aby Balas znał swoje miejsce w szeregu. Schowali aferę paliwową, rozkręcili węglową – Chcieli mu pokazać, że to ABW kieruje śledztwem? A prokurator jest figurantem? – ABW w tej sprawie było bardzo aktywne. – Od kiedy? Czy nie od stycznia-lutego 2006 r., kiedy prokurator Jacek Krawczyk, ewidentnie rozczarowując przełożonych, skierował akt oskarżenia tylko przeciwko Barbarze Kmiecik? Bo po zweryfikowaniu zarzuty wobec Blidy się nie ostały? – Po tym, jak prokurator Krawczyk skierował akt oskarżenia do sądu, mamy niejasną sytuację. Bo nagle przeciwko Blidzie, w marcu 2006 r., zostaje rozpoczęte nowe postępowanie, tym razem w prokuraturze okręgowej. Dlaczego? Na jakiej postawie? Trudno znaleźć ślady. W tym też czasie ABW zaczyna być niezwykle aktywna w stosunku do Barbary K. Przebywa ona w areszcie i tam odwiedzają ją oficerowie ABW. – Rozmawiają z nią… – Trudno powiedzieć, w jakiej sprawie, bo jedna się skończyła, jest akt oskarżenia w sądzie, a druga faktycznie jeszcze się nie zaczęła… – Jest teoria tłumacząca, dlaczego na początku roku 2006 rzucono siły ABW i prokuratury na Blidę, dlaczego zaczęło się zmiękczanie Barbary Kmiecik. Ona sięga do wydarzenia ze stycznia 2006 r., kiedy to na spotkanie z prezesem PiS, Jarosławem Kaczyńskim, przybywa prokurator Miłoszewski, prowadzący śledztwo w aferze paliwowej. Pokazuje Kaczyńskiemu dokumenty, referuje sprawę. Wynikają z nich dwa wątki, które można uznać za polityczne. Jeden – lewicy, Sławomira Millera, brata byłego premiera. I drugi – spółki Solo i jej związków z ludźmi Porozumienia Centrum. Wtedy podjęta zostaje decyzja, że nie ma co wchodzić w sprawy mafii paliwowej, że lepiej szukać „wyjścia” na lewicę poprzez aferę węglową. Tę teorię uwiarygodniają dalsze losy śledztwa przeciwko mafii paliwowej – mówił o tym główny prowadzący tę sprawę, prokurator Marek Wełna – śledztwo zostało mu odebrane, rozbite na wiele wątków, porozrzucane po kraju, z naciskiem na szukanie wątków anty-SLD-owskich. Wtedy też przesłuchano jeszcze raz Ryszarda Zająca i zaczęto „pracować” nad Barbarą Kmiecik. – Owszem, jest taka hipoteza. Pewnie częściowo weryfikować
Tagi:
Robert Walenciak









