Od czytelników

Powrót na stronę główną
Aktualne Od czytelników

Panu prof. Widackiemu do sztambucha

Pierwsza różnica poglądów między „jednym z czytelników”, czyli niżej podpisanym a Panem Profesorem dotyczy roli muzeów i podręczników, które zdaniem Pana Profesora „mają przekazywać pełną, nieocenzurowaną wiedzę o przeszłości”. Otóż nawet eliminując rolę cenzury

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 16/2025

Ginęli tysiącami. Państwo o nich zapomniało

Państwo zapomniało, ale nie pokolenie, którego rodzice przeżyli czas wojny. U nas w domu często wspominało się o żołnierzach, którzy wyzwolili Polskę. Żołnierzach Armii Krajowej i Armii Czerwonej. O Kołobrzegu także mówiono. A na Cmentarz Poległych w Łężycach w gminie Wejherowo od dziecka jeździłam z tatą na rowerze. Ja zbierałam kwiatki i kładłam na groby, a tatko, który walczył w armii Andersa, odmawiał dziesiątkę różańca za poległych pochowanych na tym cmentarzu i za swoich kolegów, którzy też zginęli na wojnie. Tak było jeszcze kilka lat temu. Teraz o tym cmentarzu władze zapomniały. Przynajmniej ja nie wiem o tym, żeby tam były jakieś choćby skromne uroczystości.
Waleria Lubner

 

Znaczenie walk o Wał Pomorski zmniejszano, a czyny tzw. żołnierzy wyklętych przedstawiano z przemilczeniem pewnych wydarzeń.
Jan Brożyński

 

Turbiny wiatrowe – problem nierozwiązany

Dlaczego ze zwykłej sprawy robimy problemy? Jeżeli ktoś chce, niech sobie stawia, byle nie przeszkadzały mieszkańcom. Ile było krzyków i wypowiedzi „ekspertów” na temat instalacji przekaźników sieci komórkowej! Widziano raka, szumy w głowie i napromieniowanie. Jedni pójdą w fotowoltaikę, drudzy w wiatraki mniejsze i większe i nic się nie stanie. Byle wiatraki nie zaszpecały krajobrazu i nie przeszkadzały innym.
Krzysztof Szyd

 

Wszyscy chcą być populistami

Biejat? Litości. Chełpiła się, że raz wzrosło jej poparcie do – aż! – 5%. To ma być dzisiejsza Lewica pod władzą Czarzastego? Przypomnę, że podczas kampanii w 2000 r. Aleksander Kwaśniewski osiągnął w sondażach poparcie w wysokości 70%. Dziś wiosenno-czarzasta Lewica to ledwie cień dawnego SLD i niestety nie ma już nikogo, kto by wyrwał obywateli z tego duopolu pisowsko-peowskiego. To nie kampania Biejat i błędy popełniane podczas jej prowadzenia dały taki wynik. To efekty kilkuletnich zaniedbań, grania przez wierchuszkę o własne interesy i olewania ludzi tworzących struktury partii, wykonujących czarną robotę w terenie. Niestety, cała Lewica to obecnie pośmiewisko i niewyczerpalne źródło memów robionych z wypowiedzi kierownictwa tej partii.
Michał Czarnowski

 

Trochę nie rozumiem stwierdzenia, że Zandberg chce podnosić ludziom podatki. O ile dobrze się orientuję, to mniej więcej głosi podniesienie podatków najbogatszym, zupełnie tak jak Gary Stevenson. Wszystkie badania pokazują, że bogactwo jest akumulowane (szczególnie po pandemii COVID-19) w rękach coraz mniej licznej grupy ludzi, rozwarstwienie społeczne rośnie, a wszystkie pomysły deregulacyjne jeszcze to potęgują. A zaczęło się od erozji systemów podatkowych na Zachodzie w latach 70. Pora to zastopować, bo inaczej zostaniemy z samymi Muskami, Zuckerbergami itp.
Sławomir Szlinke

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 15/2025

Wszyscy chcą być populistami

Na podstawie jakich wypowiedzi Zandberga stwierdziliście, że chce być populistą? Skoro mówi wszystko to, co większości społeczeństwa nie odpowiada (albo nie chcą przyznać, że im odpowiada)? On mówi to nie dlatego, że nie potrafi być populistą, ale dlatego, że takie ma poglądy. Mówienie trudnej prawdy jest tym, co go odróżnia od wielu innych populistycznych polityków, głównie Mentzena, który wybrał łatwe i brudne kłamstwa.
Aśka Łętocha-Sobala

 

A może by tak lewica wróciła do swoich wartości – pacyfizmu? To, że na wojnie korzystają bogaci, a tracą i giną biedni, wiadomo nie od dziś. Pisali o tym chociażby Konopnicka („A jak poszedł król na wojnę”) i Tuwim („Do prostego człowieka”). Ludzie nie chcą wojny, ale są tak sterroryzowani przez mainstreamowe media, że boją się odezwać.
Joanna Wdzięczna

 

Ołtarze tolerancji

Przecież problem tolerancji w Polsce dotyczy właśnie liberałów oraz ich wypustek medialnych, czyli całej tej poprawnej politycznie zgrai celebrytów, którzy w roli ekspertów wypowiadają się na tematy zupełnie im obce, a ich słowa przyjmowane są jak prawda objawiona. Przed trybunałem inkwizycji można było wdać się w polemikę, a z tymi pseudowolnymi mediami nie ma żadnej rozmowy. Lewica dała ciała. Miller mówi z sensem, tylko za późno, a media lewicowe sprzedane, zamknięte…
Grzesiek Witek

 

Marzenia, które zostały na granicy

Tak zwani liberalni demokraci rządzący w Polsce robią to samo, co Amerykanie. Deportowani są Gruzini, rzekomo należący do gangów. Przecież jeśli popełnili przestępstwo w Polsce, powinni stanąć przed sądem i jeśli byli winni przestępstwa, ponieść adekwatną karę. Skoro tutaj popełnili przestępstwo, to tam, gdzie się ich deportuje, nie poniosą kary, bo tam tego przestępstwa nie popełnili. A jeśli nie popełnili jednak przestępstwa, to dlaczego w związku z ustawą są wydalani? Gdzie ta praworządność, którą rządzący mają na ustach?
Artur Kozłowski

 

Żelazny elektorat to mit

Rozmawiałam z sąsiadką, która od dawna była zagorzałą zwolenniczką Prawa i Sprawiedliwości. A teraz nie ma zamiaru głosować na kandydata tej partii. Chyba ujawnione działania PiS dały jej do myślenia – jest rozgoryczona.
Iwona Barabaś

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 14/2025

Co naprawdę wydarzyło się w Markowej

Wbrew twierdzeniom prof. Jana Grabowskiego muzea i pomniki służą nie do pełnego odwzorowywania określonych zdarzeń, ale do przekazywania postaw i zachowań ludzkich, które dane społeczeństwo chce promować. Są więc skierowane w przyszłość, a nie w przeszłość. My na cokoły wynosimy ratującą Żydów rodzinę Ulmów, a np. za naszą wschodnią granicą wynosi się Romana Szuchewycza, odpowiedzialnego za zbrodnie na Polakach. Żydzi także szczycą się powstańcami z warszawskiego getta, a nie kilkakrotnie liczniejszymi funkcjonariuszami żydowskiej policji z tego samego getta. Żadna polska władza nie upoważniała opisywanych przez prof. Grabowskiego ludzi do mordowania i rabowania swoich pobratymców. Inaczej mówiąc, nie odbywało się to pod flagą biało-czerwoną w imię przywracania polskości tych terenów, tylko głównie z pobudek kryminalnych. Mieszanie do tego Polski jest co najmniej nadużyciem, gdyż w owym czasie Polska na tych terenach żadnej jurysdykcji nie miała. Normalnie przed takimi zachowaniami mniej lub bardziej zdemoralizowanych grup broni tzw. zdrowy rdzeń narodu, ale ten miał w tym czasie przetrącony kręgosłup. Niżej podpisany został urodzony po wojnie, ale jego ojciec żył w tych czasach. I jaka była jego jako przeciętnego Polaka wina i odpowiedzialność za to, co się stało z Żydami? Mój ojciec jako ochotnik w 1939 r. wziął udział w obronie Gdyni w szwadronie krakusów. Dostał się do niewoli niemieckiej, spędził rok w stalagu, a następnie do końca wojny był robotnikiem przymusowym w Niemczech. Los mojej matki był podobny, tyle że do Niemiec trafiła później, po zajęciu przez Niemców jej rodzinnych Święcian. Ani nie zabijali Żydów, ani nie mogli ich bronić. Ta część historii dla milionów Polaków wywiezionych do Niemiec czy na Syberię (jak inna część mojej rodziny) stała się poza nimi, a nie z ich woli.
Wiesław W. Jędrzejczak

 

Europa stawia się Trumpowi

Nie ma tego złego, co by na dobre nie wyszło. Europa wreszcie dostrzega, że bogate dotychczas Stany Zjednoczone były kreowane na strażnika demokracji. Ale demokracja ma różne oblicza, gdy chodzi o ekonomię. Zamykaliśmy oczy, gdy Stany pod pretekstem walki z czymś tam walczyły z jakimś państwem. Często była to walka o swoje – taki ukryty kolonializm. W czasie zimnej wojny sprawa była jasna: komuniści to wrogowie. Po upadku komunizmu pojawił się kolejny pretekst – terroryzm, ale swoiście traktowany. Kiedy Turcy pacyfikują Kurdów, to walczą z terrorystami, kiedy Kurdowie pomagali zwalczać talibów, to byli OK. Kiedy Palestyńczycy pozamykani w gettach chcą przestrzegania kadłubowych praw, to są terrorystami, ale Żydzi dokonujący masakr ludności cywilnej to obrońcy państwa. To jest oszustwo w wydaniu amerykańskim. Trump pokazuje: my rządzimy światem, a wy macie słuchać. Dobrał sobie Putina, bo Rosja jest słaba, ale agresywna i patrzy w stronę Chin. A obecne Chiny to już nie dziura, ale coraz nowocześniejszy i silny kraj. Dla Stanów trudny orzech do zgryzienia. Co najgorsze, dotąd podzielona Europa, która siedziała w kieszeni Stanów, zaczyna się emancypować. Czyli czwórka do podziału świata. Po co?! Kalkulacja Trumpa jest czytelna – zbliżyć się do Rosji, odciągając ją od Chin, rozbić jedność europejską i stworzyć coś pod kontrolą Stanów i Rosji. Wtedy, mając oczyszczone zaplecze, starać się rzucić na kolana Chiny. Kto wygra tę rozgrywkę?
Jakub Włodzimierz Żak

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Polska-Niemcy: wspólna sprawa?

Ze szczególną uwagą przeczytałem felieton prof. Andrzeja Romanowskiego „Polska-Niemcy: wspólna sprawa!” (Przegląd Nr 12, 17-23.03.2025). W felietonie tym zawarte jest pół prawdy o relacjach polsko-niemieckich.
A oto drugie pół prawdy: W ciągu ostatnich 35. lat powstało w Polsce wiele firm niemieckich. Są to niemieckie zakłady przemysłowe, montownie, hurtownie, centra handlowe. Niemcy, krok po kroku zdobywają w Polsce przewagę ekonomiczną.

Aleksander Dziurzyński

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 13/2025

Hejter za kratami

Tak się robi ludzi w bambuko. We wszystko uwierzą, kiedy kłamstwa odpowiednio im się  spreparuje. W tym ekipa prezesa była dobra. My wam damy, a sami coś tam ukręcimy dla siebie.
Krzysztof Szyd

 

Nie zdajemy sobie sprawy ze skali katastrofy Ukrainy

W Ukrainie tworzy się dosyć prężne propolskie lobby, które nie popiera Zełenskiego. Ich kandydatem jest Załużny. Wiedzą, co było na Wołyniu, chcą tę sprawę rozliczyć i zamknąć, aby budować relacje z Polską. Jest tam sporo byłych wojskowych i weteranów, którzy mają świadomość, że bez Polski byłoby krucho. Jest w Ukrainie spory sprzeciw wobec takiej polityki, jaką Zełenski prowadzi wobec Polski. To wszystko nie jest takie jednoznaczne.
Bartek Gontarczyk

 

Czego chce Ameryka Trumpa?

Podnoszenie wydatków na zbrojenia nie uczyni Europy mocarstwem militarnym. Pogłębi tylko nędzę obywateli. A my ulegamy manipulacji medialnej i militarystycznej propagandzie, która wmawia nam, że jesteśmy zagrożeni i musimy wydawać kolejne miliardy na zbrojenia, które i tak nie poprawią naszego bezpieczeństwa. Po neoliberalnych, militarystycznych rządach pozostaną tylko ogromne długi, którymi obciąży się kolejne pokolenia.
Paweł Stawicki

 

Wybrali Polskę Ludową

Do przykładów angażowania się w legalną pracę na rzecz powojennej Polski ludzi o odmiennych poglądach politycznych chciałbym dodać znaną mi historię Włodzimierza Boernera (1908-1974). Syn Ignacego Boernera, bliskiego i zaufanego współpracownika Józefa Piłsudskiego oraz ministra kilku rządów II RP, był absolwentem prawa Uniwersytetu Warszawskiego. Przed wojną pracował w Banku Gospodarstwa Krajowego oraz w Zarządzie Miejskim w Warszawie. Jako oficer artylerii dostał się do niewoli i osadzony został w obozie jenieckim w Murnau.

Po zakończeniu wojny Włodzimierz Boerner wrócił do kraju i wraz z rodziną w 1946 r. osiedlił się we Wrocławiu. Wykorzystując swoje doświadczenie, włączył się aktywnie w organizację administracji instytucji państwowych na Dolnym Śląsku. Pełnił funkcję dyrektora Biura Krajowego Centralnego Urzędu Planowania we Wrocławiu. W 1958 r. wraz z prof. Stysiem był jednym z organizatorów szkolnictwa ekonomicznego we Wrocławiu. Powstała wówczas Wyższa Szkoła Handlowa (obecnie Uniwersytet Ekonomiczny), a Włodzimierz Boerner kierował Katedrą Planowania Gospodarki Narodowej. Szanowany wykładowca tej uczelni w latach 1954-1958 był prezesem Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego we Wrocławiu.
Piotr Kijewski

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

List od czytelnika

Od kilku lat jestem czytelnikiem „Waszego Przeglądu” , doceniając poruszane przez Was tematy i w większości przypadków podzielam  Wasz punkt widzenia i cieszę się, że jesteście.

Tym razem chciałem się podzielić przemyśleniami na temat pewnych tez przedstawionych w powyższym artykule, a konkretnie dotyczących przede wszystkim tematu „Kult zapierdolu”.

Nie podzielam Państwa pejoratywnej opinii i wniosków na temat stosunku p. Brzoski oraz jego oczekiwań (wymagań) dot. pracowników.

Zacząłem pracę jako inżynier po studiach na Politechnice Gliwickiej w roku 1976 (jeszcze pełny tzw. socjalizm). Trafiłem za radą mojego promotora do świetnej firmy zajmującej się remontami i utrzymaniem ruchu urządzeń Elektrowni w dawnym Południowym Okręgu Energetycznym. Po około półtorej roku zostałem kierownikiem dużego wydziału ok. 250 fachowców, monterów i inżynierów. Miałem świetnego dyrektora technicznego, który miał wizję i wiedzę oraz był niezwykle kreatywny. Nauczyłem się, że sukces firmy zależy od takich ludzi i starałem się być taki.

Nie chodzi o tzw. „pracoholizm” lecz o zaangażowanie i kreatywne podejście do pracy (którą notabene warto lubić i doceniać).

Nie da się tego robić traktując pracę jako nieprzyjemny obowiązek, który niestety zaczyna się  i na szczęście kończy po 8 godzinach. Wielokrotnie kontaktowaliśmy się po pracy (głównie telefonicznie) i dotyczyło to np. awarii, ale także omówienia nowych pomysłów lub po prostu problemów powstających w pracy (głównie technicznych, ale także również organizacyjnych). Oczywiście w taki sam sposób podchodziłem do moich podwładnych.

Dzięki takiemu stosunkowi do pracy osiągaliśmy wspólnie postęp i rozwój także własnych wartości.

Po kilkunastu latach w taki sam sposób podchodziłem do pracy własnej i pracowników w naszej prywatnej firmie, którą założyłem w roku 1989.

Tylko takie podejście daje szanse na postęp i zadowolenie z pracy.

Na koniec!

Dzięki, w dużej mierze kreatywnemu i aktywnemu stosunkowi do pracy, firma Pana Brzoski osiągnęła sukces (np. pomysł z blaszkami w listach) i muszę ze smutkiem stwierdzić, że niestety Poczta Polska nie miała szczęścia i nie trafiła na osobę w rodzaju p. Brzoski. Nie zauważyła i nie zrozumiała, że otoczenie zmieniło się diametralnie i pozostała mentalnie i organizacyjnie w XX  a może XIX wieku i dzisiaj znajduje się na krawędzi upadku – co jest bardzo smutne.

Brakło kreatywności,  aktywności i fantazji a te cechy nie występują u pracowników traktujących pracę jako niemiły obowiązek i 20 min. przed końcem pracy, już czekają kiedy można wreszcie iść do domu i „zapomnieć o robocie”

Oczywiście jak we wszystkim, tak i w tym należy zachować zdrowy rozsądek  i umiar i nie przesadzać, ale „Nie można karać ludzi, że wcześniej wstają i lepiej pracują” ( złota myśl chyba p. Kulczyka)

Na koniec

Z sympatii do Państwa Pisma, pozwoliłem sobie na powyższe uwagi i w dalszym ciągu pozostaje wiernym czytelnikiem.

Życzę wielu sukcesów w tych trudnych czasach

Wojciech Piecha

 

 

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 12/2025

Ukraina na krawędzi

Wreszcie w oddali widać koniec walk na Ukrainie. Dziś Ukraina ma problemy z brakami w sprzęcie militarnym, pieniędzmi na utrzymanie państwa, infrastrukturą energetyczną oraz mierzy się z dezercjami i ucieczkami poborowych z kraju. Niestety, durna Europa chce walczyć do ostatniego Ukraińca, a nawet zaczyna się zastanawiać nad wysłaniem na Ukrainę żołnierzy krajów ją wspierających. Jankesi natomiast prą do zakończenia konfliktu, bo osiągnęli swój cel – osłabili militarnie i gospodarczo Rosję. By wywrzeć presję, odcięli Ukrainę od pieniędzy, dostaw broni i amunicji oraz danych wywiadowczych. Miejmy nadzieję, że to faktycznie przyśpieszy podpisanie traktatu pokojowego, a my nie dołączymy do tego konfliktu jako strona walcząca.
Michał Czarnowski

 

Mentzen na Podkarpaciu 

Mieszkam niedaleko Kolbuszowej. Wstyd i tyle. Program tego kandydata to cynizm i egoizm. Najbardziej bawią mnie te brawa w wykonaniu pracowników najemnych, a i ten radośnie witający Mentzena na rynku biznes – są to najczęściej pracownicy na samozatrudnieniu, bo szefowi „tak się opłaca”. Może i powinien wygrać Mentzen, a potem Konfederacja wybory parlamentarne. Jak ci wszyscy ich miłośnicy zaczną zasuwać za miskę ryżu, optyka im się zmieni. Szkoda tylko kraju.
Robert Kisiel

 

Kim pan jest, panie Brzoska? 

Jako były listonosz i kurier z pierwszej linii frontu w okresie blaszek do listów wiem, w jaki sposób budowała się potęga tej firmy. Powiem tylko tyle: jeśli ktoś ma fatalne skojarzenia i doświadczenia ze słowem biznesmen, to tutaj trafił w dziesiątkę.
Michał Jacek Wysocki

 

Czego chce Ameryka Trumpa?

W naszym kraju na tematy polityczne wypowiadają się profesorowie, doktorzy, eksperci, ale odpowiedzi są zawsze takie same lub podobne, czyli po myśli władzy. Szersza dyskusja polityczna już nie istnieje. Demokracja, o którą tak walczono, została sprowadzona do zapisów na papierze. USA to raczej państwo upadłe, a opieranie wszystkiego na sile wojskowej nikogo już nie nastraszy. Armia USA w razie czego i tak nie będzie nas bronić, bo i w jakim celu? Sami pchamy się w kłopoty, a liczymy na innych. (…) Europa jest dzisiaj bardzo słaba, co prof. Kuźniar powinien wiedzieć, a wyrzucanie miliardów na zbrojenia nic nie da. Rosja nie ma zamiaru atakować, ale odstraszać to można zające, a nie Rosję, bo państwu mającemu broń atomową i tak nic nie zrobimy. Najwyżej poszczekamy. W USA to zrozumieli. Kończy się era świata jednobiegunowego, nastał świat wielobiegunowy. Zmiany w geopolityce nabierają tempa, szkoda, że w Warszawie jeszcze o tym nie wiedzą.
Andrzej Kościański

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.

Aktualne Od czytelników

Toniemy czy to nie my!

Z treści wywiadów z profesorami R. Kuźniarem i R. Chwedorukiem wynika jak bardzo społeczeństwa są „zmanipulowane” ogromnymi ilościami najczęściej sprzecznych informacji. To nic innego jak międzypaństwowa i wewnątrz krajowa wojna hybrydowa czyli osiąganie celów politycznych za pomocą wszelkich możliwych środków (fundusz sprawiedliwości itp.) w walce o „rząd dusz” czyli  nie ograniczoną władzę nad duża grupą osób (elektoratem czy narodem) wg. zasady „rządz i dziel” czyli wzniecanie konfliktów i nienawiści. Paranoją tego stanu jest fakt, że większość uczestników tych „wojen” określa się „chrześcijaninem”  nawet praktykującym. Niestety większości „elit politycznych” stanowią neofici gotowi dla nowego „szefa” zaprzedać duszę diabłu. Stąd w mediach tyle kłamstwa, chamstwa i poniżania podstawowych zasad  moralnych i etycznych, bo „polityk” może więcej. Hipokryzja elit szeroko prezentowana w mediach elektronicznych sprzyja wewnętrznym podziałom, które  nie inspirują szczególnie wśród młodego pokolenia „zapału do nauki i pracy” a raczej „do przeczekania”  lub emigracji. Negatywne efekty tego stanu już widać w wielu dziedzinach życia, a ich odwrócenie może wymagać wysiłku następnych pokoleń lub stanie się niewykonalne. Inwestujemy miliardy w obce przemysły zamiast w młode pokolenie czyli w edukację i naukę oraz przemysł. Może to przepowiednia wg przysłowia „Polak swą dobrotą często został gołotą”.  Fobia wojny ogarnęła elity polityczne jako dobra „przykrywka”  (poprzednio pandemia) swoich niekompetencji lub załatwiania interesów partii a może i koalicji.  „Najwyższy czas” w tych „trudnych ekonomicznie i nieprzewidywalnych politycznie czasach” poczynając „od góry” powrócić do wspólnej troski i pracy dla dobra wspólnego, któremu na imię Polska – ojczyzna nasza, żeby Ona nie zginęła jak partie polityczne.

Z poważaniem
Zbigniew Milewski

Aktualne Od czytelników

Listy od czytelników nr 11/2025

Klient płaci za wszystko
Oczywiste jest, że banki, tak jak towarzystwa ubezpieczeniowe, są piramidami finansowymi, tyle że lepiej regulowanymi (obowiązkowe rezerwy, wskaźniki WIBOR itd.), żeby nie zbankrutowały jak Amber Gold. Owszem, taka instytucja jest konieczna, aby cywilizacja funkcjonowała. Ale czy nie wystarczyłby jeden bank? Przecież banki nie wytwarzają wartości dodatkowej, tylko funkcjonują w jej wtórnym podziale i zyski (bajeczne) są pochodną zysków przemysłu (ponieważ źródłem zysku jest wartość dodatkowa wytworzona przez robotników). Ach, marzenie ściętej głowy, bo nikt na lewicy nie myśli o zmianie sposobu produkcji z kapitalistycznego na socjalistyczny.
Artur Kozłowski

 

Co nam szykuje Trump?
„My” zgadzamy się na zbrojenia to za dużo powiedziane – ja się nie zgadzam na rozwijanie przemysłu zbrojeniowego, zgadzam się z Czechowem i nie chcę, żeby strzelba z pierwszego aktu brała udział w naszym „teatrze”. Nagromadzenie broni nie jest żadną gwarancją bezpieczeństwa! Przeciwnie, im jej więcej, tym bliżej wojny. Bezpieczeństwo to zdrowe, wykształcone, sprawne fizycznie społeczeństwo, rozwinięta nauka, mądra młodzież, czyste powietrze i woda – i można tu dodać, co komu jeszcze przyjdzie na myśl. Nie broń! Kto wreszcie zacznie mówić o rozbrojeniu i pokoju – czy są już u nas tacy bohaterowie? Kiedyś byli. W wywiadzie skrupulatnie wymieniono „wrogów” Europy: Rosję, Chiny, Iran, Koreę Północną – to są potencjalni przeciwnicy USA, nie Europy.
Ewa Wesołowska

 

Wysokie wydatki na zbrojenia nie poprawią bezpieczeństwa Europy. Duże budżety wojskowe nie muszą się równać nowoczesnej armii, a we współczesnych konfliktach masowe armie z setkami czołgów stają się już przeżytkiem. Polska nie wyciąga z tego żadnych wniosków. Wydajemy miliardy na wojsko, choć za połowę tej kwoty dałoby się stworzyć skuteczne siły zbrojne. Jednak problem tkwi nie w pieniądzach, ale w mentalności rządzących, którzy chcą mieć armię z milionami żołnierzy. Nikt nie pyta, ile to kosztuje i jaki jest sens takich zbrojeń.
Paweł Stawicki

 

Kochali USA, bo dostawali pieniądze
Można być naiwnym i wierzyć, że utrzymankowie USAID czy fundacyjek filantropa Sorosa w zamian za żołd wypłacany im w formie rozmaitych grantów realizowali szlachetne cele, zgodne z interesem swoich krajów. Jednak ten, kto wyciąga lepkie łapki po pieniądze od zagranicznych instytucji, powinien mieć przynajmniej tyle przyzwoitości, by robić to jawnie. Tymczasem często ci sami, którzy z potwornym jazgotem tropili dwojące się im i trojące w oczach „ruskie onuce” i rubelki z Kremla, byli futrowani dolarkami z Waszyngtonu (tylko towarzystwo z „Krytyki Politycznej” przytuliło w parę lat 5 mln dol. – można pożyć!). Pewnie nawet byśmy się o tym nie dowiedzieli, kiedy odcięte od korytka sierotki nie zaczęły skomleć wniebogłosy, gdy widmo wzięcia się do jakiejś uczciwej pracy zajrzało im w oczy. (…)
Roland Wagner

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.