Chcę znaleźć syna i umrzeć

Chcę znaleźć syna i umrzeć

24 września rodzina występuje w programie „Interwencja”.

– Do czwartku, 23 lipca, nic się nie działo. Ruszyło się, dopiero jak poszliśmy do prokuratury okręgowej – mówi w programie Marcin Rzodkiewicz, szwagier zaginionego.

Rodzina, która nie ma dostępu do akt sprawy, gubi się w domysłach.

– Informacje zdobywamy z internetu – przyznaje Roman Szcześniak. – Nie wiemy też, co dokładnie wydarzyło się w Chwaszczynie. Wersji jest przynajmniej kilka. Na początku mówiono, że Marcin tylko wchodził na jezdnię. Potem, że biegał z kamieniem i nożem po szosie. Dla mnie to nieprawdopodobne. Chcielibyśmy wiedzieć, jacy świadkowie zdarzenia dzwonili na policję, czy zostali przesłuchani. Powiedziano mi, że dzwonił ochroniarz. Pojechałem tam, ale żadnego ochroniarza nie było, w ogóle nikt nie pamięta awantury.

Jarosława Krefta po programie w Radiu Gdańsk tłumaczyła, że zatrzymanie mężczyzny przebiegało bez problemów: – Pan Marcin został zatrzymany za to, że wybiegał co chwila na jezdnię. Za co został ukarany mandatem, który przyjął w dniu, w którym został zwolniony. Zatrzymany nie stawiał oporu i w radiowozie zachowywał się spokojnie. Ze strony policji nie było użycia siły, absolutnie nie, jedyny środek przymusu bezpośredniego, jaki został zastosowany wobec tego pana, to były kajdanki.

Czemu akurat wtedy zepsuły się wszystkie kamery na komendzie? – pytają bliscy zaginionego. – Najpierw policjanci twierdzili, że był to skutek burzy – mówią. – Potem w audycji w Radiu Gdańsk usłyszeliśmy, że to wina spięcia systemu. A w ogóle wtedy żadnej burzy nie było, sprawdzaliśmy w prognozach. To samo jest z godziną wyjścia Marcina. Otrzymaliśmy telefon z komendy w Bartoszycach, że w Kartuzach Marcina zwolniono 18 lipca o godz. 16. Tę samą godzinę podawano nam przy zgłoszeniu zaginięcia na komendzie w Kartuzach. A to by oznaczało, że wtedy Marcin był już poszukiwany. Tymczasem następnego dnia godzina zwolnienia zmieniła się już na 11.10.

– I jak tu nie mieć wątpliwości? Nie oskarżamy policji, tylko mamy pytania. Chcemy wiedzieć, co się działo z bliskim nam człowiekiem. I wyjaśnić, dlaczego relacje z 17 i 18 lipca są takie niespójne. Mamy do tego prawo. Ślad po moim bracie urywa się po wyjściu z komendy, tam ostatni raz widziano Marcina. To nasz jedyny punkt zaczepienia – podkreśla Justyna.

Strony: 1 2 3 4

Wydanie: 2015, 44/2015

Kategorie: Reportaż

Napisz komentarz

Odpowiedz na treść artykułu lub innych komentarzy