Tyle oszczędności

Tyle oszczędności

Zostawiła w spadku rodzinnym Kraszewicom ponad milion dolarów. I skłóciła wieś Marianna Miletich odeszła tak, jak żyła – cicho i skromnie. W ostatniej drodze towarzyszyła jej garstka osób. Prosta, tania trumna, złożona została w grobowcu, który sobie wcześniej obstalowała – z lastryko i czarnego marmuru. Gdy w półtora roku później okazało się, że Marianna zostawiła w spadku rodzinnym Kraszewicom ponad milion dolarów i do wioski zjechały telewizje z całego świata, gmina nie musiała się wstydzić. – Tak troskliwie jak opiekowaliśmy się staruszką, opiekujemy się też jej grobem – zapewniali włodarze. Milion koło nosa Czasem przy grobie modli się Karol B., syn siostrzenicy Marianny. Karol modli się trochę przy okazji, a trochę z żalu. Przy okazji, bo cmentarz znajduje się w połowie drogi między Kraszewicami A, gdzie pracuje, a Kraszewicami B, gdzie mieszka wraz z rodzicami. Z żalu, bo jak sobie pomyśli, że choćby niewielka część z tego miliona mogła być jego, to aż go w dołku ściska. – Milion dolarów to jest dobra rzecz – przyznaje. – Szkoda jednak, że nie moja. A matki to lepiej o to w ogóle nie pytać. Dwupiętrowy dom z czerwonej cegły przy skrzyżowaniu wiejskich dróg. – O niej ani o jej pieniądzach nie rozmawiam – ucina matka Karola B. Gdy przed laty przyjęła pod swój dach starą ciotkę i jej schorowaną, upośledzoną umysłowo córkę, wieś nawet tego aktu miłosierdzia nie zauważyła. Ale kiedy starsza pani poszła do gminy z prośbą o jakieś lokum, nikt racji pani B. nie chciał wysłuchać. A gdy okazało się, że spadek wielki przeszedł B. koło nosa, cała okolica się z nich naśmiewała. B. mają więc dość rozgłosu i pytań o ciotkę. Milion potencjalny Nie ma co ukrywać – z milionem dolarów życie jest łatwiejsze. – Z milionem miletichowych dolarów wieś ładnie nam się rozwija. Nie można powiedzieć, stowarzyszenie dobrze pieniądze wydaje na słuszne, społeczne potrzeby – przyznają oficjalnie i zgodnie mieszkańcy Kraszewic. Szeptem jednak dodają, że gdyby oni dostali te pieniądze, rozwinęliby się jeszcze lepiej. Kazimierz, choć od lat pozostaje bez roboty, narobić się musi, żeby przeżyć. Ile potu trzeba wylać na ziemi szóstej klasy? Ile palet drewnianych zbić? Ile drzew z prywatnego lasu wyciąć? – Od cholery wszystkiego trzeba – mówi Kazimierz. – Z milionem nic nie trzeba, a wszystko można – rozmarza się. Młoda sklepowa najpierw kupiłaby dom i dobry samochód. Reszta pieniędzy na konto i życie jak w Madrycie. Jedna pani do sprzątania i gotowania, druga – do dzieci. Można by i studia skończyć lub zamieszkać w Poznaniu, albo nawet w Warszawie. Maria by zwariowała. Albo podzieliła się majątkiem z biednymi: – To takie abstrakcyjne – tłumaczy. – Kto wie, co by człowiek zrobił? Jan wie – upiłby się i kilka dni nie trzeźwiał. Stanisław podzieliłby pieniądze między dzieci, Marek – wyjechałby do Ameryki, Anna – do Francji… Jedno jest pewne – z milionem mieszkańcy Kraszewic mogliby zrobić wiele. Ale milion po Mariannie przejęło stowarzyszenie. Milion problemów Sekretarzowi gminy trudno jest dziś kogoś przekonać, że choć w okolicy mówi się o wsi “zielone milionery”, to gmina jest biedna jak mysz kościelna. Zakład obuwniczy i szwalnia upadły. Ziemie kiepskie. Jedyne bogactwo to ta odrobina lasów wycinanych w coraz większym tempie i przerabianych na palety. – Jak zabraknie lasów, zabraknie chleba – sekretarz nie potrafi wykrzesać z siebie ani odrobiny optymizmu. Inwestorzy omijają Kraszewice szerokim łukiem, dobre pomysły też się tu nie rodzą, bo dobre pomysły potrzebują kapitału, a kapitału nie ma. Jedynym czynnikiem rozwojowym okazała się powracająca z Ameryki staruszka – Marianna Miletich. Milion darowany Marianna zaczęła rozwijać Kraszewice jakieś siedem lat temu, kiedy z nie wyjaśnionych powodów wyprowadziła się od B. Pewnego dnia zrobiła sobie odważny makijaż, założyła perukę, buty na wysokim obcasie i ruszyła do Urzędu Gminy w Kraszewicach. W gabinecie przewodniczącego Rady Gminy powiedziała: – Proszę mi załatwić jakieś mieszkanie. Ówczesny przewodniczący, Jan Puchała, na co dzień nauczyciel matematyki i fizyki w miejscowej podstawówce, wyszedł

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 01/2001, 2001

Kategorie: Reportaż