Chmury i szanse na horyzoncie

Chmury i szanse na horyzoncie

Liberadzki fot. Archiwum prywatne

Wyodrębnienie twardego trzonu Unii Europejskiej spowoduje pogorszenie statusu Polski Prof. Bogusław Liberadzki, wiceprzewodniczący Parlamentu Europejskiego Zbliżająca się 60. rocznica podpisania traktatów rzymskich, które dały początek dzisiejszej Unii Europejskiej, nie zapowiada się dla Polski dobrze. Świadczyć o tym może przyjęta kilkanaście dni temu rezolucja Parlamentu Europejskiego otwierająca kolejne drzwi ku Europie dwóch prędkości. Parlament Europejski stosunkiem głosów 304 za do 255 przeciw przyjął uchwałę wprawdzie niewiążącą, ale niewątpliwie będącą poważnym krokiem na drodze do stworzenia odrębnego budżetu dla krajów UE, które przyjęły wspólną walutę euro. To nie są nowe pomysły i Polska zawsze bardzo ostro je zwalczała, ale tym razem wydaje się, że nasze protesty mogą nie przynieść oczekiwanego rezultatu. Wyodrębnienie twardego trzonu Unii Europejskiej poprzez utworzenie dla krajów strefy euro odrębnego budżetu spowoduje niewątpliwie powstanie „Europy dwóch prędkości” i ewidentne pogorszenie statusu Polski jako kraju, który europejskiej waluty dotąd nie przyjął. Możemy się znaleźć na obrzeżu Europy. To, co się stało, nie powinno jednak zaskakiwać tych polskich polityków, którzy odpowiadają obecnie i odpowiadali przez ostatnie 10 lat za sprawy kraju. Wyraźne sygnały o możliwym marszu w kierunku eurolandu, w kierunku tzw. twardego jądra Unii Europejskiej są znane od przynajmniej dwóch lat. To jądro – mówiąc najprościej – to strefy euro i Schengen. Państwa, które spełniają te dwa warunki razem – i Schengen, i eurostrefa – stanowią właśnie jądro Unii Europejskiej. Wszyscy wokół nas już tam są. Euro przyjęły państwa bałtyckie i Słowacja, można powiedzieć, że w Czechach praktycznie już się to dzieje. Została Polska. Musimy więc i my jasno sobie odpowiedzieć, gdzie chcemy być. Pozornie odpowiedź znamy. „Euro? Może kiedyś…”. Można jednak odnieść wrażenie, że rządzący co innego mówili i mówią na użytek wewnętrzny, a co innego na zewnątrz, co innego mówią w Warszawie, a co innego w Brukseli. Ani jedna propozycja jakichkolwiek rozwiązań instytucjonalnych, która pojawiła się na forum Rady Europejskiej, nie została na tym forum przez polski rząd zakwestionowana, odrzucona, nie była kontestowana. I nie tylko rząd PiS tak postępuje. Rząd Platformy Obywatelskiej także tego nie robił, niczego nie kwestionował, nie podejmował tematu. Wydaje się, że dłużej unikać go się nie da, tym bardziej że w traktacie akcesyjnym, który podpisaliśmy, wstępując do Unii Europejskiej, znalazł się zapis, że Polska dąży do wstąpienia do strefy euro. W pewnym momencie musimy powiedzieć sobie, co to znaczy dąży. Czeka nas poważna debata o sprawach, które mają charakter ustrojowy. Bo to, co zostało zapisane w traktacie, oznacza, że strefa euro powstanie, a z tym wiązać się będą następne poważne kroki. W przyszłości bowiem mamy mieć ministra finansów strefy euro, Komisja Europejska ma mieć dwóch wiceprzewodniczących – do spraw finansów i do spraw polityki zewnętrznej, powstanie fundusz obronny strefy euro, instytucje wspierające, w Parlamencie Europejskim głos posłów z eurostrefy będzie decydujący w jej sprawach. Głos spoza niej będzie zaś miał charakter opiniodawczy. Tym samym parlament będzie podzielony na dwie części. Powstanie również Europejski Fundusz Walutowy, dający krajom euro możliwość gwarancji i wsparcia w sytuacji kryzysowej. A co my będziemy mieli? Nie jesteśmy na drodze do euro, nie mamy nawet jasnej deklaracji w tej sprawie. Skąd możemy spodziewać się wsparcia na wypadek sytuacji kryzysowej, która przecież może się zdarzyć? Zmieni się także na pewno nasza sytuacja finansowa wewnątrz Unii. Chodzi już nawet nie o perspektywę wykraczającą poza rok 2020, ale i o bieżącą. Istnieje bowiem możliwość bardzo poważnej modyfikacji bieżącego budżetu Unii. Jest on elastyczny, z założenia da się go zmieniać. Czy są do tego warunki? Są. Przyjęta w tych dniach rezolucja otwierająca drogę ku eurostrefie jest taką przesłanką. Także Brexit, bo oznacza on, że do budżetu wspólnotowego może wpłynąć mniej pieniędzy. Co z kolei pociągnie za sobą konieczność redukcji wydatków, trzeba będzie zmniejszać któreś strumienie pieniędzy, bo ich po prostu nie wystarczy, żeby sprostać planom sprzed Brexitu. Jakie mogą być kryteria takiej redukcji? Nietrudno się domyślić. Są obszary – nazwijmy je tak – delikatne. Na przykład polityka rolna. Ją trzeba chronić. Leży to w interesie wszystkich.

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2017, 2017

Kategorie: Opinie