Cicha noc, święta noc

Cicha noc, święta noc

Autor bestsellerowych kryminałów i słynny patolog tropią polskich mordercówKrystyna Wielgus przestała o siebie dbać. Do południa snuła się po całym budynku w przydeptanych kapciach, bez śladu makijażu, owinięta w szlafrok w niebieską kratkę (…). Nie myślała o tym, że inni oficerowie, stali i tymczasowi rezydenci w ośrodku szkoleniowym kontrwywiadu, złośliwie komentują jej wygląd. Nie myślała o niczym, wszystkiego miała dosyć. Pragnęła podświadomie tylko jednego – aby mąż zareagował na jej abnegację i zwrócił uwagę, choćby ostro, brutalnie. Aby w końcu pokazał, że naprawdę mu na niej zależy. Tymczasem kpt. Ryszard Wielgus, paradujący codziennie w idealnie skrojonym mundurze, nie zauważał ani jej wyciągniętego szlafroka, ani tłustych włosów, ani prowokacyjnego zachowania. Traktował ją z zimną uprzejmością i wymieniał z nią wyłącznie krótkie uwagi o pogodzie. (…) Jej nieporozumienia małżeńskie stały się przedmiotem plotek, od których aż kipiało w małym ośrodku szkoleniowym. Nie licząc starej dochodzącej ze wsi sprzątaczki, była tu jedyną kobietą. Plotki nieco ucichły, odkąd kpt. Wielgus, zrealizowawszy wyjątkowo trudny kontrakt brydżowy, dotkliwie pobił swego przeciwnika, gdy ten po rozgrywce z niewinną miną powtórzył znany frazes: – Kto ma szczęście w kartach, nie ma szczęścia w miłości. Coś o tym wiesz, co nie, Rysiu? (…) • Komendant ośrodka w Przemiłowie, płk Zbigniew Olejarczyk, nie grał w karty ani nie pił wódki. Rozrywki temu zażywnemu 50-latkowi dostarczała przyroda. Lasy porastające gęsto podnóże prasłowiańskiej świętej góry Ślęży były dla takiego jak on hobbysty miejscem idealnym. Chodził po nich w każdej wolnej chwili z aparatem fotograficznym i książką kluczem do oznaczania roślin. (…) Drugie hobby Olejarczyka podwładni traktowali już ze znacznie większą powagą. Uwielbiał broń białą. (…) Sala tradycji to druga namiętność komendanta. Była i trzecia. Nazywała się Krystyna Wielgus. • Zbigniew Olejarczyk niespecjalnie podobał się Krystynie. Nie lubiła tęgich mężczyzn o pucołowatych, dobrotliwych obliczach. (…) Pobicie przez Ryszarda było dla niej wielkim szokiem. Po raz pierwszy w ciągu pięciu lat ich małżeństwa w tym zazwyczaj opanowanym i uśmiechniętym człowieku ujrzała dziką bestię. (…) Ona, dumna żona oficera kontrwywiadu, stała się strzępem nerwów i automatem recytującym codziennie liczbę stopni Celsjusza. Wokół nie było nikogo, kto by ją traktował z szacunkiem i ze zrozumieniem. Komu by się mogła najzwyczajniej pożalić. Na kogo mogła liczyć? Tylko na komendanta Zbigniewa Olejarczyka. • W ten wigilijny wieczór roku 1995 tajny ośrodek szkoleniowy kontrwywiadu w podwrocławskim Przemiłowie był prawie pusty. Wszyscy oficerowie – i wykładowcy, i kursanci – wyjechali do swoich rodzinnych miejscowości. Pozostali tylko skonfliktowani ze swoją rodziną Wielgusowie i bezdzietny rozwodnik Olejarczyk. (…) Trojgu rezydentom ośrodka nie pozostawało zatem nic innego, jak tylko w stołówce wspólnie spędzić tę cichą, świętą noc. Krystyna zajęła się kolacją wigilijną (…), jednak mąż nie docenił jej starań. (…) Intuicja podpowiadała, że powód jego zachowania może być tylko jeden – dowiedział się o zalotach komendanta. Musiała przyznać ze skruchą, że jakoś zdecydowanie nie przeszkadzała szefowi w tych awansach. (…) Kilkakrotnie ją przytulał i gorączkowo dotykał gdzieś w ciemnym korytarzu. Nigdy mu się nie oddała, ale pozwalała czasami na zbyt wiele. Te zaloty ją zmieniły. Zaczęła dbać o siebie, znów się starannie ubierała i czesała. Na powrót poczuła się kobieca, wartościowa i pociągająca. Chciała, aby jako taką postrzegał ją mąż. On jednak wciąż nie widział świata poza brydżem i alkoholem. Płk Olejarczyk przyszedł na kolację punktualnie. Gospodyni podała już do stołu i usiedli przy wazie z czerwonym barszczem. Rozmowa się nie kleiła. (…) – Rysiu – powiedziała do męża – przynieś no wódeczki, kochanie, bo jacyś tacy jesteście jak na stypie… No, przynieś, mnie nie wypada… Ryszard podniósł się ciężko i wyszedł. Kiedy Krystyna chciała usiąść na swoim miejscu, Zbigniew chwycił ją mocno i posadził sobie na kolanach. Wsunął jej ręce pod sukienkę. Zaczął ciężko sapać. Kobieta wstała gwałtownie. W drzwiach stał Ryszard. Ujrzawszy żonę w ramionach komendanta, odwrócił się i wyszedł. Po chwili znów był w stołówce. I pokazał, że uważa Krystynę za pociągającą i atrakcyjną

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2015, 21/2015

Kategorie: Książki