Ciemna strona Churchilla

Ciemna strona Churchilla

Wielu poddanych korony brytyjskiej cierpiało przez niego i ginęło. Najkrwawsze żniwo przyniosła jego polityka w Indiach Powiedzieć: „Moim idolem politycznym jest Lenin”, to w Polsce zbrodnia. Powiedzieć, że jest nim Winston Churchill – norma. Tomasz Lis miał jego portret w gabinecie, a Jarosław Gowin czytał jego biografię podczas obrad sejmowych. Kiedy jednak przyjrzeć się bliżej życiorysowi premiera Zjednoczonego Królestwa, okazuje się, że jego obraz szpeci masa krwawych śladów. Zdecydowanie więcej niż wodza bolszewików. Konserwatysta, szlachcic, miłośnik psów, potężnej postury mężczyzna z nieodłącznym cygarem w ustach, premier, pogromca Hitlera, noblista – tak go widzą jego zwolennicy i pewnie sam chciałby, żeby tak go pamiętać. W 2017 r. na ekranach kin pojawiły się dwa filmy o nim – „Czas mroku” („Darkest Hour”) i „Churchill”. Oba opowiadają o okresie, który zapewnił mu światową sławę i pamięć kolejnych pokoleń. W pierwszym filmie obejmuje tekę premiera, kiedy brytyjska armia okrążona jest w 1940 r. pod Dunkierką i niewiele zapowiada, że Zjednoczone Królestwo obroni się przed hitlerowską inwazją. W drugim, dziejącym się cztery lata później, rozważa lądowanie w Normandii. Tymczasem okres II wojny światowej to już końcówka drogi politycznej Churchilla, która zupełnie przysłoniła jego wcześniejsze postępki i poglądy. Od teraz miał być wyłącznie tym niestroniącym od whiskey, grubym gościem z cygarem, który pokonał Adolfa Hitlera. I najwybitniejszym Brytyjczykiem wszech czasów, wedle plebiscytu zorganizowanego przez BBC w 2002 r. Gdyby jednak mogli głosować wszyscy poddani korony z okresu jego życia, z pewnością wynik byłby inny. Pasztuni muszą poczuć dominację białej rasy Przyszły premier rodzi się w 1874 r. W tym czasie nad brytyjskim imperium nigdy nie zachodzi słońce. Do angielskiej monarchii należy jedna czwarta całkowitej powierzchni lądów – 33 mln km kw. Przejmując urząd szefa rządu w 1940 r., Churchill obiecuje Brytyjczykom „tylko krew, trud, łzy i pot”. Dużo wcześniej tego samego doświadczają inne narody, mające pecha zamieszkiwać ziemie wiktoriańskiego imperium. I o ile na mapach oznacza się wtedy terytoria angielskie różem, o tyle w koloniach ich kolorem jest krwawa purpura. W elitarnym liceum Harrow, a potem w akademii wojskowej w Sandhurst, Churchill przyswaja prostą lekcję: biała rasa panów musi podbić i kontrolować prymitywnych, ciemnoskórych dzikusów, budując na ich ziemiach cywilizację i niosąc kaganek oświaty. Jeśli ci nie chcą się poddać dobroczynnemu wpływowi brytyjskiemu, należy ich przekonać za pomocą karabinu i szabli. Po ukończeniu studiów Churchill szybko zaczyna toczyć swoje, jak sam pisze, „wesołe wojenki przeciwko barbarzyńskim ludom”. Angielski szlachcic poczytuje się za koronę stworzenia, rasizm uważa za rozsądną i naukową opinię, a eugenikę i ludobójstwo za zupełnie dopuszczalne, wręcz wskazane formy radzenia sobie z tymi, którzy nie rozumieją, że „aryjska rasa jest skazana na triumf”. Na szczycie drabiny bytów stoją biali protestanci, niżej katolicy, potem Indusi, a na samym dole Afrykanie, mówi wprost młody Churchill. Zresztą i w późniejszym wieku zdania nie zmienia. W 1937 r. przed Królewską Komisją ds. Palestyny stwierdza: „Nie zgadzam się np., że dokonano wielkiego zła Indianom w Ameryce czy czarnym Australijczykom. Nie zgodzę się, że źle zrobił tym ludziom fakt, że silniejsza rasa, wyższa rasa, bardziej światowa mądra rasa, że tak to ujmę, weszła i zajęła ich miejsce”. Już od 1900 r. jest posłem do Izby Gmin i domaga się programu podboju nowych ziem z rąk „bezradnych dzieci”, jak przeczytać można w jego prywatnej korespondencji, które „chętnie, naturalnie, z wdzięcznością włączą się w złoty krąg odwiecznej korony”. Nawet jak na standardy swoich czasów i imperialnej Anglii uznawany jest za ekstremistę. Premiera Stanleya Baldwina koledzy z rządu ostrzegają, aby nie mianował Churchilla ministrem, ponieważ jego poglądy są „przedpotopowe”. Lekarz Churchilla z lat 1940-1965, lord Moran, także jest zaszokowany tym, co mówił o „rasach”. „Winston myśli tylko o kolorze skóry”, zapisuje w swoich wspomnieniach. Te poglądy nie są jedynie teoretyczne. Przez całą karierę polityczną konsekwentnie wciela je w życie. W 1897 r. na pograniczu Afganistanu i Pakistanu pacyfikuje wraz z innymi brytyjskimi żołnierzami miejscowe wioski. „Wszyscy, którzy się opierają, będą zabici”, ponieważ

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 08/2018, 2018

Kategorie: Historia