Nieprawdopodobna wręcz popularność i borykanie się z rolą bohatera narodowego mogły Małysza wypalić psychicznie Dariusz Nowicki, psycholog sportu – Czy słabe wyniki Adama Małysza mogą być skutkiem lekkomyślnego pozbycia się z kadry psychologa i fizjologa? Przypomina mi to typowo polskie przekonanie, że dobrym psychologiem może być trener, szef ekipy, prezes związku. Takie właśnie banały często czytamy w prasie. Konsekwencją podobnego podejścia jest inne przekonanie że nie warto godziwie płacić tak abstrakcyjnym specjalistom jak psycholog czy fizjolog. Oczywiście, bardzo często fundusze na naukową współpracę ze sportowcami są ostatnią pozycją na liście niezbędnych wydatków polskich związków sportowych. Z tego też względu w cyklu olimpijskim do Sydney władze polskiego sportu wręcz narzuciły polskim związkom sportowym konieczność wydatków na badania naukowe, szczególnie na współpracę psychologiczną. W przypadku Adama Małysza chodzi o kilka spraw. Z jednej strony, nie zmienia się zwycięskiej drużyny, a zespół trenersko-naukowy współpracujący ze skoczkami na pewno taką drużyną był. Tak drastyczna zmiana fizjologa i psychologa, z którymi zawodnicy bardzo się zżyli, nie mogła pozostać bez skutków ubocznych. Poza tym nowo przyjęci naukowcy bynajmniej nie towarzyszą zawodnikom i trenerom w trakcie startów, więc de facto zespół szkoleniowy zgodnie z wypracowanym uprzednio modelem nie istnieje! Z drugiej strony, o rozstaniu zadecydowały czynniki finansowe i… nieco niedoceniona przez mass media rola trenera w całości procesu szkoleniowego. Nadmierne lansowanie naukowców współpracujących z Adamem mogło doprowadzić w końcu do pewnej frustracji i niechęci trenera Tajnera do nich. A jeżeli władze związku są im przeciwne (podobno ze względów finansowych), zaś trener też uważa, że sam da sobie radę, to dla współpracowników naukowych nie ma miejsca w ekipie. Takie prawa rządzą polskim sportem. Jednak teraz widzimy wyraźnie, jak bardzo potrzebny był Adamowi kontakt z doktorami. Zresztą sam wielokrotnie w ostatnich latach potwierdzał, że praca z psychologiem Jankiem Blecharzem bardzo mu pomogła i wiele się od niego nauczył. Aby być dobrym psychologiem w sporcie, trzeba spełniać przynajmniej trzy warunki: mieć swoisty talent do wpływania na ludzi, mieć odpowiednie wykształcenie z zakresu psychologii, by być świadomym prawidłowych oddziaływań, i doświadczenie w pracy z zawodnikami oraz znać się na sporcie, czuć jego istotę. Czy takie warunki może spełnić zwykły działacz sportowy? – Co z psychologicznego punktu widzenia obecnie powinno się robić z Adamem Małyszem? Co on sam powinien robić? Osoba, która pomogłaby w tej chwili Małyszowi, stałaby się bohaterem narodowym! Trudno na odległość stwierdzić, co Adamowi dolega i jak mu pomóc przełamać kryzys. Wydaje się jednak, że jest to problem bardziej natury psychicznej niż technicznej czy też związany z poziomem fizycznego wytrenowania. Nasz skoczek zaczął sezon z górnej półki jako lider tabeli Pucharu Świata i nie mówiło się wtedy, że popełnia błędy i jest słaby fizycznie! Na pewno potrzebuje spokoju i izolacji od szumu medialnego, jaki wokół niego stworzono. Przecież trudno znosić te wszystkie narodowe oczekiwania, które spoczęły na jego barkach. A ponieważ ciągle się mówiło o błędach, jakie popełniał, być może za bardzo się koncentruje na tych błędach i paradoksalnie właśnie te błędy podświadomie popełnia. Tak więc przede wszystkim spokój, wyciszenie i jak najczęstsze powroty do wspomnień związanych ze szczytową formą! Bo tylko wtedy ma szansę zapomnieć o obecnym dołku! – Czy Małysz nie został po prostu wyeksploatowany komercyjnie ponad granice, gdzie sport przestaje być najważniejszy, bo głównym zajęciem staje się sprzedaż nazwiska? To też jest możliwe, a być może najbardziej prawdopodobne, choć raporty fizjologów mówią, że był na początku tego sezonu w bardzo dobrej formie. Ale może to być właśnie wyeksploatowanie psychiczne, cena, jaką płaci za nieprawdopodobną popularność i borykanie się z rolą bohatera narodowego oraz tym wszystkim, czym uraczyli go w imieniu narodu dziennikarze. To mogło go wypalić psychicznie. – Sam uczestniczyłeś w konstrukcji jego programu. Na czym to polegało? Wspólnie z Janem Blecharzem opracowaliśmy program psychologicznego wsparcia w przygotowaniach do zimowych igrzysk w Salt Lake City w 2002 r. i realizowaliśmy go, pracując zarówno z trenerami (w tym z Apoloniuszem Tajnerem) w trakcie specjalnych sesji szkoleniowych, jak i bezpośrednio z poszczególnymi zawodnikami. Ja zajmowałem się
Tagi:
Waldemar Piasecki









