Ćwiczenia z polityki kulturalnej państwa

Ćwiczenia z polityki kulturalnej państwa

Biedak kochający książkę – musi mieć do niej dostęp. To jest odpowiedzialność państwa. Specjalnie wówczas, kiedy rządzi lewica O naszej przyszłości zadecydują ludzie – powszechność wiedzy, umiejętności i dobrej energii, pozwalających trafnie odczytywać znaki czasu. Świat zmienia się w tempie człowiekowi dotąd nieznanym. Internet, laser, GPS, atom. Niewyobrażalne bogactwo i beznadziejna bieda. Północ i Południe. Tolerancja, liberalizm kulturowy i świat szarijatu. Nowe relacje pomiędzy kapitałem a pracą. Nigdy wcześniej tak wiele nie zależało od odwagi myślenia, zdolności komunikowania się, umiejętności współpracy, gotowości do tworzenia, ale i przyjmowania nowego. Nasz świat, świat cywilizacji judeochrześcijańskiej, świat europejski i atlantycki, ale i Japonia i inne enklawy przyjmujące, w jakimś stopniu, nasz paradygmat kultury i organizacji życia społecznego, w swojej gospodarce musi pozostać ekskluzywny. Ekskluzywność gospodarki jest imperatywem rozwoju. Oczywiście materialnego rozwoju, ale ten warunkuje wszystko inne, także utrzymanie i rozwój szeregu instytucji i urządzeń społecznych, bez których nie ma Europy. Cenami Chin nie zwyciężymy. Globalizacja i liberalizacja obrotu gospodarczego zmusza nas do nieustannego wysiłku twórczego. Ludzka myśl, kreatywność, odwaga poznawania i trafność interpretacji jest oczywistym warunkiem wszystkiego, co dla nas cenne. Warunkiem sukcesu jest w tym świecie wolność. Jesteśmy narodem, społeczeństwem, zbiorowością i kulturą określonej tożsamości odnajdującym skutecznie równowagę pomiędzy efektywnością gospodarczą a jakością życia mierzoną kryteriami niezwiązanymi ze sferą wytwórczości. Nasze dziedzictwo jest bogate, a my głęboko w nim zakorzenieni. Trudno wyobrazić sobie rozwój jakości naszego indywidualnego i zbiorowego życia bez znajomości intelektualnego, estetycznego i materialnego dziedzictwa. Nie piszę narodowego dziedzictwa, choć to jest przede wszystkim dziedzictwo narodowe. Ale i szersze. Kto żył na wsi albo w rodzinie rzemieślniczej, wie, jak wiele niemieckiego w nazewnictwie narzędzi. Kto pochodzi z małego, średniego czy większego nawet miasta w Kongresówce czy Galicji, ma przed oczami sklepy cynamonowe. Nawet jeśli sam ich już nie widział. Obowiązkiem państwa jest dbałość o zachowanie dziedzictwa i upowszechnianie wiedzy o nim. Upowszechnianie począwszy od szkoły. Trzeba powiedzieć, że dziś wyposażenie umysłów polskich maturzystów w wiedzę o dziedzictwie jest mizerne i ściślej koreluje z domem rodzinnym i prywatnym środowiskiem niż ze szkołą. Kultura jest osnową organizacji życia społecznego. W skali narodowej i w skali społeczności lokalnych. Jest źródłem naszej tożsamości i zasobem, z którego czerpiemy, rozwijając się. Działaniom państwa w sferze kultury winno towarzyszyć przekonanie, że jest ona podstawowym czynnikiem rozwoju społecznego, że buduje kapitał społeczny i w skali jednostki, że kreuje potencjał intelektualny kraju i regionów. Powinna tworzyć społeczeństwo otwarte i świadome okoliczności jego istnienia i rozwoju, określać narodową tożsamość i integrować. Trzeba pamiętać, że kultura jest też długoterminową inwestycją – przynoszącą dochody, tworzącą miejsca pracy i wpływającą na zdolność konkurencyjną. Rozwój sztuki wzbogaca możliwości interpretacji współczesnego świata. Sztuka obecna w przestrzeni publicznej – otwartej, dostępnej – oddziałuje na przypadkowego przechodnia. Oddziałuje na jego intelekt i jego emocje. Kształtuje estetykę. W tych kwestiach państwo też ma swój obowiązek. Celami państwa w sferze kultury i odpowiedzialnością rządu są: – Maksymalizacja powszechności uczestnictwa w kulturze, zwłaszcza w „kulturze wysokiej”. Co oznacza różne działania, z których najważniejsze, by najwyższej wartości „produkty” zawsze były na wyciągnięcie każdej pożądającej ich ręki. Ale także dbałość o różnorodność wyboru, estetyk i mediów. Tym różni się rynek „zwyczajnych” dóbr konsumpcyjnych od rynku kultury, że prawo popytu i podaży, w tym drugim wypadku, traktujemy co najwyżej pomocniczo. Zresztą różnie w przypadku różnych sztuk. Nikt zdrowy na umyśle nie będzie dotował równie głęboko filmu fabularnego, co wielkogabarytowej rzeźby ustawionej w przestrzeni publicznej. Bo film, jednak, jest bardziej „rynkowy”, a rzeźba – mniej. Podobnie z książką, teatrem, jakimkolwiek innym przedsięwzięciem. Wymagają subtelnej, indywidualnej oceny. Pozostaje, co łączy je wszystkie, wszystkie sztuki – państwu zależeć powinno, by jak najwięcej wyciągniętych do najwyższych półek rąk odnalazło satysfakcję. Biedak kochający książkę – musi mieć do niej dostęp. To jest odpowiedzialność państwa. Specjalnie wówczas, kiedy rządzi lewica. – Walka z dysproporcjami regionalnymi w edukacji kulturalnej i w rozwoju sztuk. W Warszawie, Krakowie, Katowicach i we Wrocławiu, także

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2007, 42/2007

Kategorie: Opinie