Jak sprzedaliśmy banki…

Jak sprzedaliśmy banki…

Okazuje się, że realny „zysk” budżetu z prywatyzacji banków to 100 milionów dolarów W podejściu do polskiego sektora finansowego, od początku procesu transformacji gospodarczej, ścierały się dwa przeciwstawne, fundamentalne stanowiska. Pierwsze z nich – nazwijmy je naiwno-doktrynalnym – związane z opcją liberalną – za najważniejszą kwestię uznało stworzenie sprawnych, zdrowych i odpolitycznionych instytucji finansowych, będących w stanie zaspokoić potrzeby gospodarki narodowej. Drogą wiodącą do tego celu miała być jak najszybsza prywatyzacja istniejących instytucji, poprzez sprzedaż udziałów skarbu państwa. Oznaczało to faktycznie oddanie kontroli nad tymi instytucjami inwestorom zagranicznym. Drugie z nich – nazwijmy je pragmatyczno-lokalnym – reprezentowało pogląd, że pożądanym elementem w tworzeniu nowych, prywatnych instytucji finansowych winno być zachowanie istotnego udziału kapitału krajowego. Oznaczać to musiało w konsekwencji zastosowanie wolniejszej ścieżki prywatyzacji, a także poszukiwanie niekonwencjonalnych form i metod prywatyzacyjnych oraz oryginalnych dźwigni finansowych. Ciekawe jest przy tym, że ten fundamentalny spór doktrynalny, dotyczący sprawy o pierwszorzędnym znaczeniu dla procesów rozwojowych kraju, nie stał się przedmiotem poważniejszych polemik. Z czasem dyskusja nabierała coraz bardziej historycznego charakteru, z racji rosnącej dominacji kapitału zagranicznego w sektorze finansowym. Dopiero w ostatnim okresie sprawy te ponownie odżyły, głównie – acz nie tylko – przy okazji sporów o kształt prywatyzacji PKO BP oraz BGŻ. W coraz silniejszym stopniu zaczyna się postrzegać związek instytucjonalnego kształtu systemu finansowego oraz istniejącej w nim struktury własności z tempem i charakterem rozwoju gospodarczego kraju. Formułowana jest w tym kontekście teza, że jedynie odpowiedni kształt instytucjonalno-włas-nościowy tego systemu może wyzwolić wysokie i stabilne tempo rozwoju gospodarczego. Jego struktura winna uwzględniać zarówno uwarunkowania globalne oraz trendy uniwersalne, jak i uwarunkowania narodowo-lokalne. W artykule prezentowane jest stanowisko, że osiągnięcie takiego stanu nie może być pozostawione wyłącznie przypadkowi i swobodnej grze sił. Wręcz odwrotnie, wymaga to wyobraźni, planu działania i działań ze strony struktur publicznych. Tylko one są bowiem w stanie dokonać takiego programowego „formatowania”. Należy to również do katalogu ich podstawowych zadań. Sektor finansowy we współczesnej gospodarce jest bowiem przedmiotem szczególnego oddziaływania regulacyjnego ze strony państwa. Wynika to z jego roli w gospodarce i z jego specyficznego charakteru. Kształt tego sektora ma wpływ na zdolność gospodarki do mobilizowania oszczędności, ich efektywnej alokacji, a także na funkcjonowanie systemu płatniczego. Tym samym w sposób bezpośredni oddziałuje on na rozwój gospodarczy kraju. Dotychczasowe efekty transformacji sektora finansowego W dotychczasowej polityce transformacyjnej państwa wobec sektora finansowego bardzo wyraźną przewagę uzyskało stanowisko naiwno-doktrynalne reprezentujące opcję liberalną. Stało się to szczególnie widoczne w ostatnich latach, kiedy to początkowo ostrożne recepty prywatyzacyjne z lat 1991-93, oparte na mniejszościowych udziałach inwestorów strategicznych z zagranicy, uzupełnione próbami tworzenia polskich grup kapitałowych w okresie 1995–96 w ramach realizacji programu gospodarczego „Strategia dla Polski”, zastąpione zostały nonszalanckim pójściem na całość. Przystąpiono do realizacji polityki pełnej wyprzedaży państwowych struktur finansowych. W efekcie udział kapitału zagranicznego w polskiej bankowości, będącej niepodważalnym liderem naszego sektora finansowego, wzrósł z około 4% funduszy własnych w 1995 r. do blisko 70% w 2000 r. Banki z większościowym udziałem kapitału zagranicznego osiągnęły ponad 50-procentowy udział w sumie udzielonych kredytów w gospodarce oraz blisko 46-procentowy udział w depozytach sektora niefinansowego. Dokonało się to wskutek krótkowzrocznej polityki prywatyzacyjnej, poprzez przejęcia polskich banków z rąk skarbu państwa. Co się tyczy prywatyzacji polskiej bankowości, to jej skutki nie są bynajmniej jednoznaczne. Po stronie pozytywów można zapisać przede wszystkim szybkie ograniczenie roli państwa jako właściciela w tym sektorze. O skali zmian niech świadczy fakt, że jeszcze w 1993 r. na 87 istniejących banków komercyjnych aż w 29 przeważał kapitał państwowy. Dzisiaj są to zaledwie trzy instytucje bankowe – BGK, BGŻ oraz PKO BP. Oznacza to m.in. radykalne zmniejszenie możliwości politycznych interwencji w działalność systemu bankowego, a także poddanie instytucji bankowych rynkowym regułom działania. Z drugiej strony, prywatyzacja bankowości wywołała określone skutki negatywne, które poddawane są uzasadnionej krytyce. Chodzi zwłaszcza o skalę penetracji kapitału zagranicznego, osiągnięte dochody

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2001, 28/2001

Kategorie: Opinie