Czarnobyl oceanu

Paliwo z wraku zbiornikowca „Prestige” zatruło około 1500 km wybrzeża Europy Zachodniej Nigdy przedtem katastrofa jednego statku nie wyrządziła takich szkód. Liberyjski tankowiec „Prestige” od trzech miesięcy spoczywa na dnie Atlantyku, a wypływający z jego zbiorników ciężki olej wciąż zatruwa plaże Hiszpanii i Francji. Wybrzeże Europy Zachodniej przeżywa największą klęskę ekologiczną w dziejach. Dziesiątki statków i kutrów rybackich krążą po wodach Zatoki Biskajskiej, usiłując zatrzymać czarne fale. Ale to syzyfowa praca – olej ciężki, paliwo z dużą zawartością siarki, utworzył ok. 20 tys. ciemnych plam; niektóre są wielkości boiska piłkarskiego, inne małe jak blat stołu. Porcje trucizny prędzej czy później dotrą do wybrzeży. Te, które już dotarły, tworzą zestalone grudki, szybko przykrywane przez piasek – tak powstają trudne do wykrycia „ekologiczne miny talerzowe”. „Mam 30 ludzi, aby oczyścić 25 km plaży. Powinno tu pracować co najmniej 5 tys.”, żali się Michel Sammarceli, burmistrz francuskiego miasta Lege-Cap-Ferret. Jego kolega Francois Deluga nie kryje oburzenia: „Gdzie są nasi żołnierze? Potrzebni są tutaj, a nie w Iraku czy Wybrzeżu Kości Słoniowej”. Marea negra (czarny przypływ), jak nazywają nadchodzące od strony morza zagrożenie Hiszpanie, zatruwa ponad 1,5 tys. km wybrzeża od Galicii po francuskie La Rochelle. Jedna kropla ciężkiego oleju wystarczy, aby zabić mewę – niszczy warstwę ochronną piór, torując drogę pasożytom, wilgoci i zimnu. Paliwo ze zbiornikowca „Prestige” spowodowało śmierć co najmniej 50 tys. ptaków morskich, 53 waleni i 60 żółwi. Nikt tak naprawdę nie wie, ile zwierząt straciło życie w oceanie. Za najbardziej poszkodowanych jednak uważają się ludzie. Rybacy, hodowcy ostryg, hotelarze i restauratorzy stanęli w obliczu ruiny. 40% hiszpańskiej floty rybackiej pozostaje w portach. Eksperci oceniają wyrządzone przez katastrofę szkody na kilka miliardów euro. Ich zdaniem, gdyby teraz całe paliwo ze zbiornikowca nagle zniknęło z oceanu, przemysł rybny i tak potrzebowałby 10 lat na odrodzenie. Lecz końca plagi nie widać. Na skutek niesłychanej nieudolności władz, przede wszystkim Hiszpanii, nieszczęście jednego statku przerodziło się w „Czarnobyl na dnie mórz”, jak określili to przedstawiciele francuskiej Partii Zielonych. Kiedy 13 listopada ubiegłego roku 26-letni liberyjski „Prestige”, płynący pod banderą Bahamów z łotewskiego portu Ventspils do Singapuru, zaczął nagle nabierać wody, kapitan proponował, aby odholować go do najbliższego portu. Tam można by bez trudu wypompować 77 tys. ton oleju ciężkiego ze zbiorników. Rząd w Madrycie wydał jednak komunikat, że wszystko jest pod kontrolą, i nakazał odciągnąć tankowiec na ocean, jak najdalej od wybrzeży hiszpańskich. 19 listopada „Prestige” przełamał się i zatonął 133 mile morskie od hiszpańskiego przylądka Finisterre. Z uszkodzonych zbiorników statku wypłynęło do tej pory 40 tys. ton paliwa, tyle samo, ile utracił w 1989 r. „Exxon Valdez” w katastrofie u brzegów Alaski, i dwa razy tyle, ile wydostało się ze zbiornikowca „Erica”, który w grudniu 1999 r. poszedł na dno u wybrzeży Bretanii. Z wraku „Eriki” udało się wypompować pozostałe paliwo, ale statek ten leżał pod „zaledwie” 125-metrową warstwą wody, podczas, gdy „Prestige” spoczywa na głębokości 3,8 tys. m, poza zasięgiem nie tylko nurków, ale także najlepszych podwodnych robotów. Francuski batyskaf „Nautile” z trzyosobową załogą wielokrotnie schodził do wraku. Za pomocą automatycznych ramion zdołał uszczelnić 17 z 20 rys i pęknięć w kadłubie tankowca. „Nautile” kładł na nie aluminiowe płyty, które obciążał workami pełnymi odpadów. Uprzednio z wraka wypływało 125 ton paliwa na dobę, obecnie – „tylko” 2 tony. Ale aluminiowe plomby to jedynie tymczasowe rozwiązanie. Dwie połowy kadłuba będą stopniowo ulegać dezintegracji. Na dłuższą metę wycieku nie da się uniknąć. Korozja zniszczy wrak w ciągu 40 lat. Rybacy w Galicii wiedzą, że dopóki „Prestige” wyrzuca wciąż nowe porcje czarnej trucizny, nie będzie dla nich przyszłości. Eksperci opracowali dwa projekty rozwiązania problemu. Pierwszy przewiduje pogrzebanie wraku pod sarkofagiem z betonu. Koszty tego przedsięwzięcia, które potrwałoby dwa lata, oceniane są na 130 mln euro. Drugi projekt to wypompowanie ropy ze zbiorników za pomocą

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 09/2003, 2003

Kategorie: Ekologia