Czas Putina

Czas Putina

Kiedy zostawał premierem, nie wróżono mu długiej kariery. Dziś mówi się, że jako prezydent Rosji odrodzi swój kraj – w stylu zachodnim Są w Rosji tacy, którzy mówią, że Władimir Putin skazany był na prezydenturę, bo… ma niewiele włosów na głowie. Historycy już dawno zauważyli, że przez cały XX wiek na Kremlu rządzili na przemian politycy bogato owłosieni i… łysi lub prawie łysi. Jeśli ostatni z Romanowów miał bujny zarost, to Lenin świecił wysoko wygoloną czaszką. Wąsatego Stalina zastąpił łysy jak polano Nikita Chruszczow. Czarne włosy Leonida Breżniewa kontrastowały z rzadką siwizną Jurija Andropowa, a ta z rozwichrzoną fryzurą Konstantina Czernienki. Następnie było wysokie czoło Michaiła Gorbaczowa. W postradzieckiej Rosji dumnego z obfitej czupryny Borysa Jelcyna zastąpić więc musiał nie np. kosmaty były premier Wiktor Czernomyrdin czy mający pełno włosów na głowie Grigorij Jawliński, ale tzw. rzadki blondyn, czyli Władimir Putin. Zabawna anegdota, ale nie jedyna, która próbuje wytłumaczyć fenomen objęcia przez obecnego prezydenta władzy na Kremlu bądź znamiennymi zbiegami okoliczności, bądź rosyjskimi mitami. „Ludzie czekali od lat na młynarczyka z rosyjskich bajek, który pokona smoka i zapędzi do pracy bojarów, a w nagrodę zostanie carem”, napisała np. agencja Associated Press. Kiedy w sierpniu 1999 r. Władimir Putin został premierem Rosji, bajka – zdaniem wielu obserwatorów – zaczęła się spełniać. Dziennikarze w Moskwie zwracali uwagę, że nawet fizjonomia Putina przypomina twarze bohaterów rosyjskich legend rysowane w książkach dla dzieci. Znamienne, że każda z tych opowieści akcentuje fakt pojawienia się Władimira Putina po trosze znikąd, po trosze przypadkiem. Gdyby patrzeć na politykę jedynie rzez pryzmat sceny dostępnej dla oczu przeciętnego człowieka, a nie zza kulis politycznych decyzji, byłoby w tym źdźbło prawdy. Obecny rosyjski prezydent, który 16 stycznia przyjeżdża z oficjalną wizytą do Polski, pojawił się na najwyższym piętrze rosyjskiej władzy rzeczywiście nieco niespodziewanie, ale… tylko dla ludzi powierzchownie obserwujących bieg zdarzeń w Moskwie. To kolejny „królik z kapelusza” Borysa Jelcyna, którego ówczesny lokator Kremla sobie „na chwilę wymyślił”, twierdziła znaczna część polityków. Sugerowano, że nominacja Władimira Putina jest efektem letnich upałów pod Moskwą i złego humoru „cara Borysa”. Putina czeka polityczny żywot motyla, prorokowali zachodni „znawcy” Rosji, a wtórowało im wielu rosyjskich komentatorów. Na salonach Moskwy i w prasie podśmiewano się z polityka, który faktycznie zbierał wówczas w sondażach popularności zaledwie 2% głosów i plasował się daleko za głównymi pretendentami do schedy po Jelcynie. Kilka miesięcy później nikt już się nie śmiał. „Ostatnie wyniki badań opinii publicznej wskazują, że Rosji nikt z nas naprawdę do końca nie rozumie i nie zna”, napisał samokrytycznie korespondent dziennika „Le Monde”. Według sondażu Ogólnorosyjskiego Centrum Badania Opinii Publicznej, ogłoszonego 10 listopada 1999 r., Władimir Putin mógł liczyć na poparcie 32% wyborców, a jego popularność stale rosła. „Nie ma już człowieka bez twarzy. Jest Wołodia Superstar”, napisał „Moskowskij Komsomolec” na kilka tygodni przed wyborami prezydenckimi w marcu 2000 r., wygranymi przez Putina już w pierwszej rundzie. Wbrew pierwszym reakcjom w 1999 r. Władimir Putin nie pojawił się jednak na stanowisku premiera jako człowiek zagadka, czy postać wyciągnięta z politycznego niebytu. W momencie zastępowania Siergieja Stiepaszyna był szefem Federalnej Służby Bezpieczeństwa Rosji i sekretarzem Rady Bezpieczeństwa Federacji Rosyjskiej. Czyli pełnił najwyższe funkcje państwowe. Wcześniej, w latach 1997-1998, był pierwszym zastępcą szefa administracji prezydenta Rosji. Już wtedy mówiono, że jest zdecydowanym politykiem. W taki nieustępliwy sposób działał m.in. jako szef kremlowskiego departamentu odpowiedzialnego za kontrolę nad 89 regionami Rosji. „Gdyby nie Władimir Władimirowicz, gubernatorzy śmialiby się Jelcynowi w twarz. Ale Putin potrafi zginać nawet bardzo twarde karki”, opisywał sylwetkę Władimira Putina urzędnik z Kremla. Jako sprawny i rozumny, a także zdecydowany organizator Putin cieszył się dobrą opinią już wcześniej. Zasłynął na początku lat 90. jako doradca mera Sankt Petersburga, Anatolija Sobczaka. Pisano o nim wówczas, że „tak znakomicie prowadzi w zastępstwie mera posiedzenia rady miasta, że na pewno zostanie kiedyś premierem”. Twardość i energia były zawsze jednymi

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2002, 2002

Kategorie: Sylwetki