Czeski film z kandydatami

Czeski film z kandydatami

Wybory prezydenckie nad Wełtawą w aurze skandalu Było ich jedenaścioro, potem ośmioro, teraz – za sprawą decyzji Sądu Najwyższego – dziewięcioro. Są wśród nich byli premierzy, aktorka, a nawet wytatuowany jak Maorys profesor. Ale to nie koniec. Może dziesiąty będzie Tomio Okamura? O co chodzi? O kandydatów na czeskiego prezydenta. Zmieniająca się lista polityków, którzy chcą się ubiegać o ten najwyższy urząd i zastąpić na nim Vaclava Klausa, nie byłaby niczym dziwnym, gdyby nie to, że pierwsza tura wyborów tuż-tuż. Już wydrukowano karty do głosowania z dziewięcioma nazwiskami, ale w Pradze coraz głośniej mówi się o przełożeniu wyborów. Padają propozycje terminów lutowych, a nawet kwietniowych. Dziennikarka, ekonomista, multimilioner Po raz pierwszy Czesi będą mieli prezydenta z wyborów bezpośrednich. Pomysłodawcy takiego rozwiązania wskazywali przykłady patów w Zgromadzeniu Narodowym podczas wybierania obu czeskich prezydentów po aksamitnej rewolucji. Nikomu chyba nie przeszło przez myśl, że głosowanie bezpośrednie może się toczyć w atmosferze skandalu. Zresztą nie o samo głosowanie na razie idzie, ale o decyzje administracyjne dotyczące wpisania na listę kandydatów. Pierwszą turę wyborów przewidziano na 11-12 stycznia, drugą na 25-26 stycznia. Jedenaściorgu kandydatom udało się w ustawowym terminie zebrać wymaganą liczbę 50 tys. podpisów. Po zweryfikowaniu podpisów przez Ministerstwo Spraw Wewnętrznych okazało się jednak, że troje musi się pożegnać z wyścigiem o fotel prezydencki. Byli to Jana Bobošíková, Vladimír Dlouhy oraz Tomio Okamura. Skreśleni kandydaci odwołali się od tej decyzji do sądu, a ten przyznał rację Janie Bobošíkovej – dziennikarce, kiedyś popularnej prezenterce telewizyjnej. Przewodnicząca ugrupowania Suverenita, z którym kilkakrotnie bezskutecznie próbowała się dostać do parlamentu, i była europosłanka specjalizująca się w ochronie czeskich interesów narodowych np. przed Unią Europejską, została decyzją sądu dopisana do listy kandydatów na prezydenta. Ekonomista Vladimír Dlouhy, były minister przemysłu i handlu z lat 90. w rządzie Vaclava Klausa, już chyba się pogodził z decyzją o skreśleniu z listy. To członek Narodowej Rady Ekonomicznej Rządu, która doradza premierowi i jego ekipie. Popierały go liczne osobistości, wśród nich psychiatra prof. Cyril Höschl, reżyser Jan Hrebejk czy piłkarz Karel Poborsky. Natomiast o wpisanie na listę ciągle walczy Tomio Okamura – 40-letni japońsko-czeski biznesmen i multimilioner. Sukces finansowy zawdzięcza on błyskotliwej karierze w branży turystycznej. Jest celebrytą z ambicjami politycznymi, znanym z kontrowersyjnych pomysłów: poparł czeskich neonazistów chcących przesiedlenia Romów do Indii oraz zaproponował składanie przez obywateli oświadczeń majątkowych, jeśli ich stan posiadania przekracza równowartość 3,4 mln zł. Okamura szuka sprawiedliwości w Trybunale Konstytucyjnym, który nie jest ograniczony żadnymi terminami. W rezultacie może dojść do przesunięcia daty wyborów nawet o kilka miesięcy. Tymczasem kadencja urzędującego prezydenta Vaclava Klausa kończy się 7 marca. Jeśli przed jej zakończeniem nie uda się wyłonić następcy, głową państwa zostanie marszałek Senatu – Milan Sztech. Dwóch na czele Obecna sytuacja jest efektem decyzji dyrektora Departamentu Spraw Publicznych Ministerstwa Spraw Wewnętrznych Václava Henrycha, który postanowił, że procenty błędnych podpisów należy zsumować, zamiast wyciągać z nich średnią. Zgodnie z taką logiką niektórzy kandydaci mogli nawet uzyskać ujemną liczbę podpisów. Chociaż do wyborów formalnie dopuszczono dziewięcioro kandydatów, do zapadnięcia ostatecznych wyroków wykreślone z listy osoby nadal są brane pod uwagę, a prawnicy konstytucyjni coraz częściej mówią o potrzebie przeniesienia terminu wyborów. Dziś sondaże wskazują dwóch faworytów, są nimi Jan Fischer i Miloš Zeman. Te same sondaże sugerują, że najprawdopodobniej wszystko wyjaśni się podczas drugiej tury, do której trafią dwaj zwycięzcy pierwszej rundy. Jan Fischer, były prezes Czeskiego Urzędu Statystycznego, kandyduje jako bezpartyjny. Ten polityk po rozpadzie rządu Mirka Topolánka pełnił funkcję premiera od 8 maja 2009 r. do 13 lipca 2010 r., zyskując w tym czasie ogromną popularność. Obecnie prowadzi w sondażach, popiera go jedna trzecia Czechów. Jego hasło wyborcze brzmi: „Swoje czyny buduję na wartościach, nie na ideologii”. Do lata 2012 r. pracował w Londynie jako wiceprzewodniczący Europejskiego Banku Odbudowy i Rozwoju. W latach 1980-1989 był członkiem Komunistycznej Partii Czechosłowacji. Podobnie jak Miloš Zeman, który został wykluczony

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 02/2013, 2013

Kategorie: Świat