Choć prawicowi politycy podkreślają wielkość swojego patriotycznego projektu, nie kwapią się do jego pełnej prezentacji,bo obawiają się wystraszenia elektoratu Czesław Sikorski Konserwatywna prawica dziwi się. Jej nieustanną i głęboką frustrację powoduje fakt, że większość Polaków pozostaje obojętna na jej hasła i deklaracje. Znajduje to wyraz w porażkach wyborczych PiS – partii najpełniej reprezentującej konserwatywno-prawicowy punkt widzenia. Przekonani o bezkonkurencyjnej atrakcyjności swojego programu politycy tego ugrupowania i sympatyzujący z nimi publicyści mozolnie dociekają, jakie mogą być przyczyny braku oczekiwanego entuzjazmu dla wielkiego, bo arcypolskiego projektu, który pragną realizować. Nieodmiennie przy tym dochodzą do dwóch zabawnych wniosków. Ich zdaniem winę za ten stan rzeczy ponoszą nieprzychylne prawdziwym Polakom media głównego nurtu, które nie są polskie, lecz jedynie polskojęzyczne, oraz życie w PRL, które przetrąciło patriotyczny kręgosłup wielu Polakom, robiąc z nich cwanych niewolników zainteresowanych wyłącznie pełną michą (odkrycie Rafała Ziemkiewicza).Jakiż jednak jest ten wielki patriotyczny projekt, który zamiast rozpalać wyobraźnię i zapał jednoczenia się pod PiS-owskim sztandarem, natrafia na mur obojętności, a niekiedy nawet na szyderstwa ze strony wyzutych z patriotycznej wrażliwości lemingów? Otóż dziwne jest to, że prawicowi politycy, którzy często podkreślają wielkość owego projektu, jakoś nie kwapią się do jego pełnej prezentacji. Wygląda na to, że obawiają się wystraszenia elektoratu. W kampaniach wyborczych wolą do znudzenia mówić o potrzebie uczciwości, walce z korupcją i wszelkimi patologiami, tak jakby jakakolwiek inna partia miała w tej sprawie odmienne zdanie. Niekiedy zapuszczają się na niepewny grunt problematyki gospodarczej, próbując formułować mało odkrywcze, za to bardzo obciążające budżet rozwiązania, jak to uczynił Jarosław Kaczyński w wystąpieniu szumnie nazwanym exposé. O modelu ustrojowym państwa, typie stosunków społecznych i zasadach polityki zagranicznej prawicowcy nie lubią mówić za wiele ludziom spoza własnego środowiska; ograniczają się do ogólnych haseł i aluzji, starając się robić wrażenie, że jako jedyni prawdziwi patrioci chcą dla Polski wszystkiego najlepszego. Elementy projektu Nawet powierzchowna obserwacja życia politycznego w Polsce pozwala jednak się zorientować, do czego dąży konserwatywna prawica, jakie mają być elementy jej wielkiego projektu, co tak naprawdę kryje się za trzema najczęściej powtarzanymi hasłami: silne państwo, patriotyzm i obrona tradycyjnych wartości. Warto to sobie uświadomić w czasach szczególnie nasilonej kampanii ideologicznej formacji prawicowych, liczących na korzystny dla nich wpływ kryzysu gospodarczego na preferencje wyborcze Polaków. Dobrze jest sobie uświadomić, w jakim kraju przyjdzie nam żyć, jeśli rachuby polityczne tej formacji się sprawdzą.Pierwszym elementem wielkiego projektu prawicy jest niewątpliwie centralizacja i koncentracja władzy pod hasłem silnego państwa. Silne państwo w rozumieniu prawicy to państwo rządzone z jednego ośrodka decyzyjnego. O żadnym trójpodziale władzy nie może być mowy, bo grozi to paraliżującym „imposybilizmem”. Ten ostatni termin, autorstwa bodaj Marka Jurka, to wyrzut wobec demokracji, w której wzajemne ograniczanie się ośrodków władzy: wykonawczej, ustawodawczej i sądowniczej, prowadzi do mitręgi decyzyjnej i utrudnia szybką reakcję na pojawiające się problemy. Zdarza się przy tym, że sposób rozwiązywania tych problemów niekoniecznie odpowiada rządzącej partii. Z tym prawica chce skończyć. Państwo ma być strukturą hierarchiczną z silną władzą wykonawczą na szczycie. Oznacza to odwrót od demokracji, często w prawicowych tekstach lekceważonej i ośmieszanej, która w tych warunkach byłaby najwyżej atrapą. Wyraźnie pobrzmiewa tu tęsknota za wodzem, charyzmatycznym przywódcą pokroju Piłsudskiego. Waldemar Łysiak marzy o demokracji autorytarnej, gdzie słowo demokracja jest kwiatkiem do kożucha. Jadwiga Staniszkis rozprawia w telewizji o potrzebie bohatera, który nie waha się podejmować prób kształtowania ludzkich losów zgodnie z własnymi wyobrażeniami. Ten i ów zmęczony demokracją opowiada bzdury o absolutyzmie oświeconym jako ustroju idealnym.W Programie III Polskiego Radia ogłoszono kiedyś sondaż zabawę: „W jakich czasach chciałbyś żyć”. Jeden ze słuchaczy wyznał: „Chciałbym żyć w średniowieczu, bo życie było znacznie prostsze, bo był król, który rządził samodzielnie i nikt nie mógł go zdjąć ze stanowiska”. Jakie to smutne. Ta tęsknota za silną władzą, która za nas myśli i czyni nasze życie nieskomplikowanym. Rosjanie dawniej wzdychali: „Oby car był dobry”. Tu nawet
Tagi:
Czesław Sikorski









