Ten człowiek nie może milczeć

Ten człowiek nie może milczeć

Professor Noam Chomsky, of MIT, shown at his home, Oct. 10, 1977, Cambridge, Mass. (AP Photo)

90-letni Noam Chomsky jest zdeklarowanym pacyfistą, regularnie bierze udział w międzynarodowych manifestacjach pokojowych 7 grudnia z dwóch powodów jest mocno wdrukowany w świadomość Amerykanów. W 1941 r. w hawajskim Pearl Harbor Japończycy przyprawili Stany o ich największą traumę wojenną. Ten dzień położył kres przekonaniu, że – owszem – wojna trwa i amerykańscy żołnierze biorą w niej udział, ale w sumie toczy się ona gdzieś w odległych rejonach. Jednak 7 grudnia ma także pozytywne konotacje. Tego dnia w 1928 r. urodził się jeden z najwybitniejszych amerykańskich intelektualistów, do dziś nadający ton debatom publicystycznym. Noam Chomsky, nieodżałowany lingwista i filozof, wizjoner, działacz społeczny, mówca oraz publicysta, skończył w ubiegłym tygodniu 90 lat. Emerytowany profesor wprawdzie już nie wykłada na bostońskim Massachusetts Institute of Technology (MIT), z którym był związany niemal przez całe życie, ale dalej z publicystycznym rozmachem komentuje bieżące wydarzenia. I mimo podeszłego wieku pozostaje nieodmiennie ikoną lewicowej młodzieży. Kilka miesięcy temu ukazała się jego książka „Requiem dla amerykańskiego snu”, w której autor znów z nieskrywaną namiętnością nawołuje do działań społecznych wymierzonych w „aroganckie elity”. „Zbyt wiele kwestii pozostaje nierozwiązanych, nie mogę milczeć”, powtarza w mediach społecznościowych. Podobnie jak Donald Trump filozof odkrył możliwości, jakie daje szeroki zasięg Twittera, na którym prawie codziennie jest aktywny. Lecz to z pewnością jedyna analogia między Chomskim a obecnym prezydentem USA. Poza tym istnieją wyłącznie różnice. „Trump jest kompletną katastrofą”, oburzał się Chomsky w wywiadzie dla portalu Truthout. Prezydenta USA nazwał już wielokroć „kulą burzącą demokrację”. Dlatego nie zaskakuje, że 7 grudnia, kiedy właściwie obowiązuje coroczna chwila żałobnej zadumy, wielu Amerykanów na przekór wpisuje w kalendarzu „Noam-Chomsky-Day”, obchodząc po cichu święto postępowców. „Ameryka ma dwie strony, Trumpa i Chomskiego”, powiedział niedawno pewien niemiecki publicysta, parafrazując krytyka literackiego Marcela Reicha-Ranickiego, który powiedział to samo o Adolfie Hitlerze i Tomaszu Mannie w przypadku Niemiec. Ostre pióro Chomsky z lubością wymachuje ostrym piórem, lecz jak twierdzą choćby jego studenci, w życiu prywatnym jest niezwykle serdecznym i usłużnym człowiekiem. Niektórzy uważają, że nawet zbyt wstydliwym, wbrew legendzie o jego dogmatyzmie. Zasługi feministek oraz pokolenia dzieci kwiatów w 1968 r., które wyraziło sprzeciw wobec działań wojennych w Wietnamie, Chomsky uznaje za kamienie milowe w historii Stanów Zjednoczonych. Filozof nadal jest świetnym polemistą i dyskutantem, o czym można było się przekonać podczas ostatniego retorycznego pojedynku ze znanym izraelskim prawnikiem Alanem Dershowitzem na Uniwersytecie Harvarda. Chomsky nie od dziś uważa, że okupacja Zachodniego Brzegu była bezprawiem, dlatego mimo żydowskich korzeni od ośmiu lat jest w Izraelu persona non grata. Po wspomnianej ostrej debacie na Harvardzie młodszy o dziesięć lat Dershowitz był już wyraźnie zmęczony. Natomiast Chomsky sprawiał wrażenie, że mógłby jeszcze z godzinę podyskutować. Mimo upływu czasu dzisiejsze występy 90-letniego amerykańskiego lingwisty nie różnią się zbytnio od dyskusji panelowych, w których uczestniczył w latach 70. (jak choćby tej legendarnej z Michelem Foucaultem – zainteresowanych odsyłam do serwisu YouTube). Chomsky urodził się w 1928 r. w Filadelfii jako syn żydowskich emigrantów z Ukrainy i Białorusi, którzy przypłynęli tu na przełomie wieków. Wiele dzieci tego pokolenia odcisnęło piętno na przedwojennej kulturze USA. Chomsky już jako dziecko odczuł niesprawiedliwość i zagrożenie. Na własne oczy widział, jaki wpływ na życie amerykańskich robotników wywarł światowy kryzys finansowy. Zetknął się także z antysemityzmem, którym zainfekowali opinię publiczną niemieccy imigranci. „Wszyscy słyszeliśmy tyrady Hitlera w radiu. Niewiele rozumiałem, ale oczywiście zauważyłem, że znaczna część moich rodaków się nim zachwycała. Niestety, dzisiaj te dziecięce wspomnienia wracają z impetem”, mówił Chomsky niedawno niemieckiej telewizji ARD. Ważna dla jego intelektualnego rozwoju była bez wątpienia lektura dzieł George’a Orwella, zwłaszcza książki „W hołdzie Katalonii” o doświadczeniach autora w hiszpańskiej wojnie domowej. Chomsky już wcześniej propagował ludzkie oblicze socjalizmu, odrzucając jego stalinowski wariant. Ta nuta brzmi właściwie we wszystkich jego późniejszych dziełach. Kiedy w 1968 r. amerykańska młodzież wychodziła na ulice,

Ten artykuł przeczytasz do końca tylko z aktywną subskrypcją cyfrową.
Aby uzyskać dostęp, należy zakupić jeden z dostępnych pakietów:
Dostęp na 1 miesiąc do archiwum Przeglądu lub Dostęp na 12 miesięcy do archiwum Przeglądu
Porównaj dostępne pakiety
Wydanie: 2018, 50/2018

Kategorie: Sylwetki
Tagi: Noam Chomsky, USA